poniedziałek, 17 grudnia 2018

Retrospekcja

Zbliżają się święta, są już praktycznie za rogiem, a ja czuję że stoję w miejscu - i dosłownie i w przenośni.
Zakończyłam właśnie jeden z dość ciężkich etapów mojego życia, który mocno dawał mi w kość i obciążał moją psychikę, nie dając żyć bez poczucia strachu - strachu o przyszłość moją jak i najbliższych.
Niestety strach jeszcze jest wraz z obawą jak będzie dalej i jakie będą skutki mojej decyzji.
Tak, uporządkowałam w końcu tą swerę dotyczącą mojego zdrowia.
To nie byla łatwa decyzja, ale mimo wszystko czuję ulgę - a jeszcze większą poczuję dopiero wtedy, gdy ujrzę wyniki badań histopatologicznych- wtedy tak na prawdę będę mogła odetchnąć- bo oczywiście optymistycznie zakładam, że nic złego w nich nie przeczytam.
Powoli dochodzę do siebie fizycznie, co mnie niezmiernie cieszy aczkolwiek psychicznie nie jestem do końca gotowa by to ogarnąć umysłem.
Niedługo wypuszczą mnie ze szpitala, myślę więc, że jak zajmę się w miarę możliwości przygotowaniami to i do "nowości" zdążę przywyknąć.
Kiedy tak przebywa się z dala od bliskich ma się bardzo dużo czasu na przemyślenia i podsumowania.
W sam raz zbiega się to w czasie z Nowym Rokiem, więc ja już pewne postanowienia i plany noworoczne poczyniłam - teraz tylko czeka mnie trudna realizacja wyżej wspomnianych postanowień.
I powiem Wam, że mimo wszystko takie wyjście z obiegu choć na chwilę ma też swoje plusy.
Bardzo szybko zarysowyje się obraz ludzi, na których na prawdę można polegać, którzy pamiętają, modlą się, myślą i są blisko....mimo, że jednak daleko.
To bardzo budujące, że są jeszcze przy mnie takie osoby, które trwają ze mna mimo wszystko i bezinteresownie....czasem jednak jest też smutno i przykro, że zabrakło tych, w których zawsze pokładałam nadzieję.
Życie jednak potrafi szybko zweryfikować sytuację.
Tak czy inaczej, jestem bardzo szczęśliwa, że mam przy sobie tak wspaniałych znajomych i bliskich, którzy jednak o mnie nie zapomnieli i mnie wspierali...ba....w pewnym momencie miałam problem by wszystkim w miarę szybko odpisać.
Bardzo dziękuję, że jesteście, bo nie ukrywam, że byłam trochę przerażona ostatnimi wydarzeniami , które spadły na mnie jak lawina - ale cieszę się, że mam to już za sobą.
Na horyzoncie święta.
Moje, choć jeszcze nie przygotowane zamierzam spędzić bardzo rodzinnie, nie zwracając uwagi na bałagan w szafach, ktorego nie zdążyłam posprzątać przed szpitalem, na niedopucowane zakamarki, niedomyte okna i wiele innych...
Najważniejsze, że w tym roku znów jesteśmy razem - Bog się narodzi bez względu na to czy wyszoruje perfekcyjnie wannę czy moje okna będą bez smug.
Ważne, że nadal tu jestem, że żyję i że mogę spędzić ten czas z najbliższymi, za którymi tęskniłam i tęsknię nadal będąc TU ponad 100km od domu.
A dla Was kochani życzę przede wszystkim dużo zdrowia i miłości - bo resztę możemy wypracować sami.