niedziela, 30 marca 2014

Pluszaki, misiaczki, maskotki...w łóżeczku

Od jakiegoś czasu nurtuje mnie jeden temat...przytulanki w łóżku niemowlęcia... Na różnych obrazkach, w bajkach , reklamach tv i innych cieszących oko ilustracjach pokazujących śpiące maluchy widzimy łóżeczko i przytulanki... Kurcze zawsze chciałam żeby Jaś miał taką..tak w razie gdyby mnie zabrakło i czuł się niepewnie ...jeszcze przed narodzinami Młodego tatuś dumnie przyniósł do domu Małpkę którą potem nazwaliśmy Marianek (długa historia jeśli chodzi o imię),  często kładłam Marianka obok Jasia...ale czytając prasę fachową zawsze przestrzegali by nie kłaść żadnych maskotek itp w łóżeczku niemowlęcia...wiadomo niebezpieczne itp.

weekend czas tylko dla nas

No i jestem.... niestety ale musicie mi wybaczyć, gdyż weekendy ostatnio u mnie bez netowe...
za dużo wolnych chwil spędzam w dni powszednie przed komputerem, smartfonem itp więc decyzja nieodwołalna...weekendy wolne od technologi wifi, Hspa itp. nie to że mnie nie korci...czasem wieczorem zajrzę...ale to tylko przed snem tak by za dużo zaległości nie mieć....a weekend....jak zawsze minął szybko... sobota u nas buucząca i marudząca....wybraliśmy się zatem na zakupy i do babciu...a korzystając z faktu że tatusia nie było od 7 do 20 posiedzieliśmy u babu do oporu...Jaśko zasnął nawet w wózku...i spał 1,5h...co dziwne bo nigdy w domu w wózku nie spał co najwyżej na spacerze... wieczorem odebrał nas tatko w drodze powrotnej z pracy...młody był padnięty...ale szczęśliwy

czwartek, 27 marca 2014

Uspołecznianie...

Witamy się i dziś...
Dzień minął jak błyskawica...Rano przymusowa pobudka ok 6 (sąsiedzi pozwalający dziecku jeździć rowerkiem z twardymi kołami po domu bez dywanów), potem szybkie śniadanko, dzikie zabawy i pora na spanie...bo oczy czerwone...no i jakie zdziwienie gdy po 5 minutach pobudka z płaczem...niestety wczoraj Jaś przez cały dzień nie robił kupki..więc dziś kupka upomniała się sama i Jaśka wybudziła...oj szkoda że nie zakupiłam maski przeciwgazowej.... oczy aż piekły...

środa, 26 marca 2014

jadki i niejadki...

witamy się środowo...
Dzionek minął jakoś szybko...po pięknie przespanej nocy mojego szkraba zaczęłam się zastanawiać co można jeszcze wymyślić by urozmaicić menu mojemu bezzębnemu ... bo przecież odchodzą twardsze warzywa i owoce...a jedzenie ciągle kaszki może się znudzić...

wtorek, 25 marca 2014

Trudne powroty

Dziś dzień ponury..pochmurny...zimny...brrr...
Jako, że Jaśko odmawiał w domu spania zdecydowaliśmy się na spacerek..początkowo miał być krótki tylko wstąpienie do sklepu po tzw. chleb i mleko...z racji niesprzyjającej pogody specjalnie nie przygotowaliśmy się na spacer powyżej 15-20 min. więc moja głowa bez czapki, Młody bez kocyka..
Po zakupach widzę że moje małe oczka są coraz mniejsze..no i Jasiek zgasł..chwila rozterki czy wracać zanieść do łóżeczka (ryzyko że się obudzi i już nie zaśnie) czy może spacerować..ale zmarznie bo niespecjalnie ubrany na tę okoliczność...nie wspominając o mnie..bo ja pod kurtką krótki rękaw..
że tak powiem wygrał kompromis....wróciliśmy ale tylko do klatki...Jaśko został zaparkowany na parter..a ja pędząc na złamanie nóg szybko po koc, okrycie do wózka przeciwwiatrowe i sobie czapka...tyle zdążyłam wziąć bo nie chciałam kusić losu że mały na dole...

poniedziałek, 24 marca 2014

weekend..

Obiecałam zaległy...
Weekendy u mnie mijają dość szybko... z resztą to ja ich nie lubię..nie dość, że wyrywają mnie z cyklu pt. "dzień jak co dzień" czyli sprzątanie gotowanie spacer zakupy jeść, pielucha itp. to jeszcze zazwyczaj siedzimy sami z Jaśkiem bo tata najczęściej w pracy.. I uwierzcie..wcale nie jest miło patrzeć jak ludzie w niedziele chodzą na spacery całymi rodzinami, jak się odwiedzają, jak pakują się do samochodów odświętnie ubrani i uśmiechnięci szczęśliwi by wyjechać gdzieś za miasto, gdzieś by odetchnąć... u nas to rzadkość...My patrzymy się wtedy przez okno i cicho zazdraszczamy tym rodzinnym wypadom...
U nas najczęściej sobota mija pod znakiem sprzątnie i doprowadzanie chaty do normalności, oraz nadrabianie zaległości lodówkowych...

sobota, 22 marca 2014

komentarze

A propo komentarzy...Sama już ie wiem jak ustawić żeby wilk był syty i owca cała...
Jeśli ustawiam widok komentarzy połączone z kontem z g+ inni bez konta nie mogą skomentować...z kolei ci komentujący na g+ nie są wtedy widoczni na Blogu... i co tu poczynić..macie jakieś sugestie, pomysły?

nowe przeżycia..


Dziś dzień minął jakoś expresowo..co nie znaczy mniej męcząco..
po szybkim ogarnięciu chaty przyszła pora na spacer...a że pogoda była wyśmienita zadecydowaliśmy się dziś na wypad na plac zabaw...to był pierwszy raz Janka...
Matko i córko...jaka radość gdy zrobił swoje pierwsze husiu husiu.. był taki dumny...a ja razem z nim że mam już takiego dużego synka...aż nie mogę się doczekać pierwszego robienia babek z piasku, ganiania w kółko na zjeżdżalnie itp..trochę jednak jeszcze musimy na to poczekać...

piątek, 21 marca 2014

Zmęczenie..

oj co to był za dzień...
Mój Janek zmienił coś ostatnio przyzwyczajenia drzemkowe... z dwóch czasem nawet 1,5h zrobiła się jedna za to 1h... może on się przestawił ale ja nie, bo drzemki owe służyły mamusi jako swoisty wypoczynek...mogłam wtedy spokojnie podszykować obiad, wypić w spokoju kawę bez obawy że ktoś będzie mnie szturchał w ramie próbując dostać się do mojego kubka, bo przecież mój za 5 zł kupiony we "wszystko za 4 zł" :-) lepszy od jego niekapka za bagatela prawie 40 zł... ten czas był święty dla mnie...mogłam podgonić zaległe ulubione blogi, pogadać z dziewczynami na forum..a teraz doopa...
Jasiek organizuje mi czas dokumentnie...

czwartek, 20 marca 2014

Czas czas czas...

Dziś dzień pełen sentymentu...
Niby dzień jak co dzień...a jednak sentymentalny...
Jako, że dziś TJ miał dzień wolny od pracy postanowiłam wykorzystać go na coś pożytecznego...zarwać z tym schematem, że jak TJ nie ma jest źle a jak jest jeszcze gorzej.. nie to żebym nie lubiła towarzystwa mojego męża..wręcz przeciwnie..tylko jego dni wolne dezorganizują mój dobrze wypracowany plan dnia..dzięki czemu mimo uwieszonej 12 kg kłody u nogi jest zawsze posprzątane, ugotowane, pospacerowane pozakupowane itp.

środa, 19 marca 2014

Blogować czy nie...oto jest pytanie..

Długo zastanawiałam sie nad założeniem bloga..bo przecież blogow jest miliony a ja zdecydowanie nie należę do osob które uprawiaja regularny ekshibicjonizm...wrecz przeciwnie..wole prywatne sprawy załatwiać w domowym zaciszu...

poniedziałek, 17 marca 2014

nie wiem czy parentingowo :-)

Witam wszystkich na moim blogu...
nie wiem czy będzie to blog parentingowy czy zwykły nudny blog o moim życiu...
Wiem jedno, że w głowie kłębi mi się mnóstwo różnych myśli i może znajdzie się na nie jakiś amator... 
Blog zatem będzie o wszystkim i o niczym z przewagą o niczym i o dzieciach..bo przecież teraz jestem coraz bardziej monotematyczna :-)
Na razie tylko tyle z mojej strony bo niestety mój mały synio nie daje mi dużego pola do popisu...