Taki filozoficzny temat... to prawie jak pytanie być albo nie być...takie pytanie bez odpowiedzi...a może lepiej tych odpowiedzi nie znać za w czasu??
Bardzo lubię patrzeć jak moje dziecię się bawi...obserwuję jak wybiera zabawki, jak do nich mówi po swojemu...jak przekłada z ręki do ręki, jak kombinuje co do czego moze służyć...widzę co sprawia mu przyjemność i coraz dokładniej mogę określić czym lubi się bawić czym nie, co bardziej go interesuje co mniej...coraz trafniej można kupić mu zabawkę, tak by nie stała w kącie a była używana...
Obserwując tak swojego syna nie raz zastanawiam się kim będzie w przyszłości...co z jego dotychczasowych umiejętności się utrwali na tyle, by stało się jego zawodem lub hobby...coraz częściej zastanawiam się co mogę jeszcze zrobić by pomóc swojemu dziecku rozwijać się w tym czym jest dobre lub w tym co lubi..bo dla mnie to dwie różne rzeczy... bo przecież można rozwijać umiejętność która nie sprawia nam przyjemności ale za to nie sprawia nam trudności ( nie polecam przetestowane na sobie - tak właśnie wybrałam kierunek studiów), lub niekoniecznie mieć do czegoś wybitny talent ale uwielbiać to nad życie...bardziej skłaniałabym się to dej drugiej opcji...oczywiście rewelacyjnie jest łączyć te dwie cechy na raz...wtedy można osiągnąć pełnie satysfakcji i szczęścia jednocześnie...
Jaś jest jeszcze małym chłopcem..ale na dzień dzisiejszy przejawia duże umiejętności manualne...oprócz tego świetnie skupia uwagę, choć jak coś mu długo nie wychodzi irytuje się..ale o dziwo się nie poddaje..prosi (jeśli głośny krzyk można nazwać proszeniem) o pomoc...i gdy zobaczy już jak ja to robię stara się powtórzyć to samo raz jeszcze..miło się na to patrzy...