Tyle się złego dzieje na tym świecie..tyle nieszczęść, niesprawiedliwości..smutku, bólu śmierci, choroby...że czasem patrząc na swoją rodzinę stwierdzam że posiadłam całe szczęście tego świata mimo braku bogactw i szalonych horyzontów... mam zdrowe dziecko, męża..sama nie narzekam na zdrowie choć mogło być lepiej..
Oglądam TV, czytam prasę, przeglądam Internety i szczerze mam ochotę wyłączyć wszystko i wyjść..wczoraj całkiem niedaleko nas mąż zamordował żonę na oczach dziecka, chwilę potem czytam iż znowu zmarło jakieś dziecko w 8 miesiącu ciąży bo lekarz miał w dupie że pilna sprawa, tu jakieś taśmy i przekręty, ..masakra... co się dzieje z tym światem..wszyscy oszukują, robią sobie krzywdę, robią lewe interesy, zabijają się i krzywdzą...do czego to wszystko doprowadzi...nie chce żyć w takim świecie...a jaki świat czeka mojego syna..czy nie będzie jeszcze gorzej??..mamona zrobiła swoje...media podkręcają i podsycają naganne wzorce w każdej dziedzinie życia...
Uśmiechnięte wypacykowane "lale" pokazują jak mamy żyć, jak ubierać, jakich marek używać...do jakich bogactw dążyć...
Pewna irytująca mnie Pani z telewizji śniadaniowej w ogóle podniosła mi ciśnienie pięknie podsumowując to, że w Rzeszowie rodzi się tylko 13% dzieci spoza małżeństwa stwierdzeniem że jest zacofany.... WTF...??
Kurcze...czuję się zacofana tkwiąc w małżeństwie..no tak..zapomniałam mieszkam w prowincji więc my tu..w takich wiochach bierzemy śluby by zrobić sobie dziecko..a w dalekiej Warszawie bez żadnego obciachu nie potrzebne są małżeństwa i sypie się dziećmi na lewo i prawo... Z całym szacunkiem oczywiście do nieformalnych związków bo ja tam im w galoty nie patrzę a tym bardziej nie śpię w ich łóżkach..ale nie nazywam ich zacofanymi, anormalnymi itp. choć nie podoba mi się, iż większość moich znajomych których nie stać na prywatne żłobki i przedszkola musi albo rezygnować z pracy albo stawać na rzęsach by dzieci zapisać do prywatnych bo takie właśnie "panie do przodu - niezacofane" mają pierwszeństwo mimo, iż podjeżdżają wozem w cenie mojego mieszkania...oczywiście nie chce generalizować i wywoływać burzy w szklance wody ale coś u licha tu nie pasuje...
Ja nie nadążam..nad tą modą...ale wole być zacofana, wieść szczęśliwe zwyczajne życie, bez dążenia do ideału "pani z telewizji", bez nowych stylóweczek, dążeniem za najlepszymi firmami...
Kiedyś szczęście dawała rodzina...rodzinne wypady, sąsiedzkie relacje, spotkania międzyludzkie...
Teraz....każdy skupia się na aspektach zewnętrznych, jak tu ładnie wyjść, co by zrobić by każdy mnie podziwiał, nie mówiąc już o moim dziecku...
Za moich czasów człowiek wychodził na podwórko w zwykłych "ruskich" śmierdzących trampkach, w porozciąganej koszulce i pościeranych na kolanach dresach i jakimś trafem nie było to nawet dziwne...nikt nikomu dupy nie obrobił że tak ubrał dziecko...teraz problem rajstopek urasta do tych najwyższych...a to w czym występuje dziecko na spacerze (co oczywiście dziecku jest zupełnie obojętne) jest największym tematem dnia...dzieci ubrane jak z żurnali, w same "metki" nie mające nawet możliwości pobrodzić w kałuży bo przecież się ubrudzi a ubrania kosztowały.... ten świat schodzi na psy..niedługo dojdzie do tego że zamiast idąc do piaskownicy zamiast słów:
Cześć jestem Ela, Jola, Staś Piotruś, idziemy się pobawić??
będzie:
Cześć Jestem Ela, Jola ubrana w buty od Zary, majtki H&M, dresy Armani, posiadam łopatkę z najnowszej kolekcji ... i tyle będzie z zabawy bo na wymianę wszystkich firm nie wystarczy czasu...
Tak...lubię jak mój syn dobrze wygląda...lubię jak ma coś dopasowane kolorystycznie, jest schludny..taki mój fetysz..ale by siedzieć godzinami na stronach mody dziecięcej, szukać i zamawiać szyte na miarę stylóweczki tylko po to by dziecko mogło raz czy dwa założyć tak by inni zobaczyli..całkowicie odpada...z resztą dla mnie strata czasu wyszukiwać najnowsze trendy i wymyślać stroje by dziecko wyglądało jak z żurnala lub designersko ..ważne by było czyste , zadbane i schludne, by nie chodziło w za małym, lub obszernie dużym...by było mu wygodnie...
Ciekawa jestem kiedy to wszystko pierdyknie i zacznie od nowa...bo to nowe..wcale nie jest lepsze..jest wygodniejsze..o tak..łatwiejsze...ale przestaje mi się podobać...czuję się dzień w dzień ogłupiana głupimi programami które dyktują mi jak mam żyć by zachować klasę, co mam jeść, jak mam wyglądać, czym smarować tyłek swojego dziecka, czym karmić, jak karmić, czym ma się bawić i czy w ogóle ma się bawić...przeraża mnie fakt iż przestajemy samodzielnie, zdrowo, rozsądnie myśleć ...zatracamy własną intuicję zarówno w strefie rodzicielstwa, małżeństwa, prowadzenia domu, koleżeństwa, małżeństw, rozwodów....na rzecz oglądania się za głupimi przewodnikami w mediach które sterują nami jak tylko chcą zasłaniając się za zasłonką zapraszanych fachowców, których dyplomów kwalifikacyjnych nikt z nas nie widział..ufamy im bezgranicznie zamiast zaufać najbliższym...a oni...oni kreują w nas postawę beznadziejności , niepewności...tylko po to by na nas zarobić dużą kasę...bo dziś "masło" jest nie zdrowe bo nie sponsoruje programu...ale już w następnym roku będzie najzdrowszym przysmakiem bo "margarynie" kończy się umowa sponsorowana...
a na osłodzenie całego wywodu Jaśko :-)
Kochana! Nawet nie wiesz, jak bardzo nasze poglądy się zgadzają :D Oby szło w lepszą stronę. Dopóki będą takie jednostki jak My, to się na tych chwiejnych nogach wszystko utrzyma ;)
OdpowiedzUsuńJa to się boję żeby tych nóg nikt nam nie podstawiał...bo moje kości wiesz...stare i kruche się robią :-)
Usuń