Razem w raju...cudownie!!
W końcu ...nareszcie...spotkaliśmy się z rodzinką budujących ( budujacamama.pl) Mamą budującą, Tatą i kochaną Zosienńką...
Czwartek rano...humory fatalne popsute życzliwymi mailami (pozdrawiam)... pogoda nie pomagała w poprawie humoru... Rozterka i dylemat...jechać...nie jechać... na termometrze zaledwie 12 stopni...
szybki kontakt z Budującą i szybka decyzja...JEDZIEMY!!! jak nie jak tak...bo kiedy inaczej??
Szybkie pakowanie do mikrowozu...Jasiek oczywiście zabrał najwięcej...wyzbierał ulubione zabawki by pochwalić się bumami przed Zosią..
Jeszcze szybkie zakupy....potem jeszcze coś słodkiego na ząb i wio...na przód ...do raju...
Droga oczywiście usłana objazdami..ale nam Cameljankom nie straszne zasieki i przeciwności... Jaśko pospał aż 15-20 min i całą drogę wymachiwał kluczami...aż brzęczało w głowie...
Dotarliśmy na miejsce...naszym oczom ukazał się przecudowny widok...woda..lasek..domek..iiiii...Mała uśmiechnięta Zosia... kocham :-*
cudowna Zofija :-* |
kochany kurczaczek... |
Dzieci ostrożnie i asekuracyjnie dokonały obserwacji...początkowo nieufnie każdy w swoim kątku
...
wcale jej tu nie ma... |
może jak będę tak siedział to zniknie...? |
kurczaczek..jednak jest, nie znikła..chyba trzeba się zapoznać... |
a potemm...zabawy nie było końca...
Zosia jako gospodyni dokonała szybkiego instruktażu poruszania się po terenie ... wykonała szybki kurs nauki wspinania się na czterech po schodach...i można było zacząć w pełni wykorzystywać taras...
Nawet gatki pożyczyła Jaśkowi bo ten odstroił się jak na stróż w Boże Ciało...
gatki Zosiowe całkiem przypadły mi do gustu... |
Jaśkowi przypadły do gusty deski tarasu..a najbardziej sęki....mm..jak cudnie było wkładać tam paluszki...
Potem była gonitwa wokół krzeseł...
Oczywiście Zosia służyła pomocnym ramieniem...
DJ Zofia zadbała również o oprawę muzyczną zapuszczając do kotleta parę sentymentalnych kawałków..nam przyjemniej było przy konsumpcji smakołyków z grilla a młodzież...mhhh...nie zdradzimy...nie pokażemy zdjęć...bo Jaśko zakazał...PRYWATNE!!..
STOP...tylko dla wtajemniczonych... |
Zabawie nie było końca...były wspólne pogaduchy w swoim języku (urocze)...
Zabawa z trąbką w stylu kto silniejszy..
wspólna zabawa w dom... ;-)
Tyle emocji...tyle radości...że głód zaczął doskwierać..Jaśko kręcił się już koło stołu czekając na kisiel roboty cioci z jagódkami i jabłuszkiem...a Zosia...Zosia w najlepsze zajadała bułę Jagodziankę...
czy ja słyszałem że ciocia zrobiła kisiel??? |
Ciociu ciociu dawaj ten kisielek.. (swoją drogą kisielek był pyszny) |
To była solidarność...wspólne zabawy, wspólne jedzenia, nawet płakali razem by było raźniej...a gdy usłyszeli że czas się już zbierać, zaplanowali wspólną ucieczkę...
Niestety to co dobre szybko się kończy...tata dopadł Jasia i czas było się pożegnać
Ale na pewno jeszcze kiedyś się spotkamy :-)
Bardzo dziękujemy budującej rodzince za tak miłe spotkanie, dawno tak nie wypoczęliśmy, bardzo rzadko zdarza się spotkać tak fantastycznych ludzi na swojej drodze i tak mądrych i wyważonych rodziców. Pozdrawiamy was serdecznie. Pozostawiliście miły ślad w naszych serduchach...
Zawsze...ale to zawsze i o każdej porze zapraszamy do siebie i w każdej sytuacji służymy wsparciem i pomocą.
:) Pięknie, kiedy Ty te zdjęcia porobiłaś to ja nie wiem :P Wspaniale było Was poznać i mamy nadzieję na przynajmniej coroczne spotkania :D
OdpowiedzUsuńTeż się zastanawiałam kiedy wy zrobiliście takie fajne :-) Może uda nam się stworzyć nową tradycję co rocznych spotkań..a może kiedyś zorganizujemy większe...może i nas kiedyś będzie więcej :-)
UsuńNo na pewno :) i zapraszamy do Wielkopolski :D
UsuńJak ja lubię takie jeziorno-działkowe klimaty;) Zazdroszczę spotkania;)
OdpowiedzUsuń