Kurcze..trochę nas nie było...ale mężowy urlopuje i jakoś brak czasu na wszystko...no i oczywiście wykorzystujemy ten wolny czas najbardziej rodzinnie jak tylko potrafimy..bo już niedługo nie będzie szybko takiej okazji..ja wracam do pracy...no i takich spotkań wspólnych, oraz wspólnego czasu będzie coraz mniej...
a co robiliśmy po powrocie z Raju od budujących??
W piątek zrobiliśmy sobie wycieczkę po Sandomierskim bulwarze nad Wisłą... Oczywiście na pierwszy rzut poszedł plac zabaw..Janek uwielbia place zabaw...
Janek załapał się na akcje bezpieczne wakacje..dostał drożdżówkę i soczek od przemiłych Pań... jak jedzenie to Janek pierwszy...
...niezdrowego odżywiania nie było tego dnia końca....bo tato zakupił nam watę cukrową...Jaśko bał się ją zjeść początkowo bo łaskotała... ale potem szło mu już całkiem dobrze...między czasie dokarmiał mamusie która jest wielkim fanem waty cukrowej...
Tak przypadkowo natknęliśmy się na wyruszający w krótki rejs stateczek, więc skusiliśmy się na małe co nieco.. Jaś był wniebowzięty ...takiego szczęścia to jeszcze nie widziałam, witał się z wszystkimi, ganiał po całym statku...najbardziej jednak podobały się mewy, które podczas rejsu dokarmiał tata i leciały niemalże na wyciągniecie ręki..jaka była radość...
to był na prawdę świetny rodzinny wypad..
Skoro było tak fajnie w sobotę za ciosem wybraliśmy się na Sandomierskie Stare Miasto... My na lody..Janek na wafelka od lodów...
Jaśko spotkał swoją koleżankę z sali po porodowej... starszą zaledwie o paręnaście godzin..może nawet parę..jak miło było się spotkać z Mają i jej mamą...dzieciaki oczywiście miały frajdę z łapania gołębi...mój entuzjazm jednak nie był podobny do Jaśkowego...
Jaśko się tak rozkręcił że nie można było go okiełznać więc to był sygnał że jednak musimy się ruszyć z miejsca, pożegnać dziewczyny i ruszyć dalej..na uspokojenie oczywiście dopadł bułę...czasem mam wrażenie, że Jachu konsumuje przez cały czas..
sobota zakończyła się drzemką Jaśka przytulonego do swojej bułeczki...zatem musieliśmy wrócić...
Niedziela była równie superaśna...
bo......pojechaliśmy do babu w malinki...
Co to tam się działo...tyle jedzenia na krzaczkach..to malinki, to agrest, to porzeczki...które Jaś pokochał od pierwszego zjedzenia...moja krew.... sam zrywał sobie i wkładał do buźki...i jak to dziadek mówi..poszedł się paść... cieszę się że Jachu lubi owoce..choć tego dnia nie pogardził pierniczkiem w czekoladzie i kiełbaską z grilla...
mimo tak pięknych okoliczności przyrody, i spartańskich warunków bo to przecież tylko przystań letnia, seans tv musiał być...
Potem spacerki po rządkach pełnych malin...
I biesiada przy grillu, strzelanie z szelek dziadka i to pierwsze ciasteczko z czekoladą
Potem już tylko szybka nauka grania na bębnach....
I to co tygryski lubią najbardziej..czyli za kółkiem ulubionego staruszka Żuka...
To był wspaniały weekend...Janek był szczęśliwy i nie nudził się wcale... mało dziś tu tekstu...ale co tu pisać..zdjęcia mówią same za siebie...
Ale intensywnie :) Super :)
OdpowiedzUsuńoj intensywnie..Jak Jasiek wrocil do domu nie mógł się nacieszyć swoimi kątami..
UsuńFajnie, że Jasiek tak chętnie je owoce, bo Fi nie bardzo chce. Banana czy arbuza to jeszcze czasem, ale malinami pluje.
OdpowiedzUsuńFilipia...wiesz..Jaśko do niejadków nie należny...wręcz odwrotnie..tylko mu się dziób otwiera...więc czy to owoc..czy warzywo, czy sztuka mięsa..byle wkładać do buzi ;-) nie wiadomo co lepsze...
UsuńNie narzekaj, przynajmniej je, a tan mój francuski piesek, to jak ma humor;)
Usuńu nas owoce są blee, a wypad fajny. Sami mamy w planach Sandomierz bo jeszcze nigdy nie byłam a tymczasem zapraszam do nas :) na bloga
OdpowiedzUsuńWiec zapraszamy do Sandomierza :-) oczywiście na bloga się udam i poczytam :-)
Usuńło jej ile wrażeń i porzeczki i żuczek i bębny ale widać, że Jaśko w swoim żywiole! :)
OdpowiedzUsuńJachu uwielbia nowości...wszystko go interesuje więc dobra zabawa nie jest zła :-) Pozdrawiamy :-)
UsuńOdpoczynek na wyjeździe nie jest taki łatwy z małym dzieckiem, więc im więcej atrakcji się pojawiło, tym lepiej dla wszystkich. Obserwowanie statków to dla nas, ludzi z lądu, ciekawe doświadczenie, bez względu na wiek :)
OdpowiedzUsuń