piątek, 30 maja 2014

ZASYPIANKI ZASYPIANKI NA DOBRANOC...

Jaś smacznie śpi..jest cisza...błoga cisza...hurra...uwielbiam ten stan..kiedy Janka oddaje w ręce Morfeusza a sama mam czas dla siebie...wtedy nie robię nic..nie sprzątam, nie gotuje, nie zbieram nawet zabawek...słodkie lenistwo..czas tylko dla mnie..mogę bez cienia wyrzutów sumienia zasiąść przed laptopem lub tv i robić co chcę...

środa, 28 maja 2014

MAM bidon

MAM bidon to dobre określenie..bo jak narazie ja go mam bo Janek odmawia picia z niego...
Bidon firmy MAM oczywiście tu nie zawinił...Janek ma po prostu taką fanaberię...
Bidon jest bardzo fajny...i świetnie pasuje Jaśkowi do łapek..ale ten jeszcze nie załapał jak go obsługiwać...
Bidon dostaliśmy jako 3 gadżet w paczce która przyszła na Jaśkowe urodziny...

wtorek, 27 maja 2014

chlapu chlapu..chlastu chlastu..

witamy się wtorkowo...
Tatko poszedł do pracy...a my...my z Jankiem uprzątnęliśmy balkonik po sobotnim sadzeniu kwiatków i rozpoczęliśmy sezon balkonowy... narazie jeszcze w połowie...bo stanął tylko basen...ale niedługo zrobimy resztę placu zabaw...

poniedziałek, 26 maja 2014

MAMA

Mama...to brzmi dumnie..tyle na to czekałam..i jestem Mamą...całą gębą...uwielbiam nią być...cieszę się każdym dniem spędzonym z Jankiem i co dzień dziękuję że go mam..i dziękuję tym co pozwolili mi cieszyć się beztroskim macierzyństwem przez cały rok...nie musząc w tym czasie iść do pracy...co wcale nie znaczy że nie brakuje mi takiej aktywności jak praca zawodowa...

piątek, 23 maja 2014

kosiarką go!!!

Dziś szybciutko, króciutko...
Pogoda przepiękna, gorąco , lato w pełni tej wiosny...
Jaśko dziś piknikował pod blokiem na kocyku...wszamał całą michę barszczyku z botwinki made in tata... no i znowu wybyliśmy na rowery...oczywiście Jaśko zgasł i od 18.30 śpi... chyba zacznę go tak usypiać w południe ;-)

czwartek, 22 maja 2014

Jedziemy na wycieczkę, bierzemy misia w teczkę...

Jest...rowery (przynajmniej mój) zrobione... sezon rowerowy w pełni czas zacząć....
Jak pisałam wcześniej O TU Jaśko jest bogatszy o sprzęt iście rowerowy... ma fotel, ma kask tylko nie było jeszcze testu...
Dniem testowania był dzień wczorajszy...mieliśmy wiele obaw co do jego reakcji...co się okazało ...ZUPEŁNIE BEZPODSTAWNIE...Jaśko złapał bakcyla rowerowego...ba...nawet popędzał ojca głośnymi okrzykami i bujaniem się na fotelu...był uśmiechnięty od ucha do ucha...radość ogromna... czyli fotel zaakceptowany...

środa, 21 maja 2014

Wszystko w rękach Boga...

Dzień dziś piękny..słoneczny..choć z drugiej strony odpadają długie popołudniowe spacery na rzecz tych wieczornych.. Wydaje mi się że dla takiego maluszka popołudnia są zdecydowanie za gorące...trzeba zmienić godziny i wychodzić albo wcześnie rano w każdym razie przed południem lub już późnym popołudniem w okolicy 18-19 - dziś wyszliśmy ok 15 i zdecydowanie było jeszcze za ciepło...

wtorek, 20 maja 2014

Szczepienia...

Czytam i jak zwykle głupieje...
Doszukuje się drugiego dna..i nie wiem czy go znajdę czy nie...
Ciężko jest wybrać co dobre dla dziecka patrząc na to chłodno i stanowczo a nie empatycznie myśląc żeby dać dziecku to co najlepsze...

poniedziałek, 19 maja 2014

Jest...wreszcie jest...

Jest wreszcie jest ładna pogoda...tyle można zrobić i aż żyć się chce...
Ostatni tydzień smętny i w sumie nie wiadomo jaki...a dziś od samego rana pięknie..i tyle pomysłów...
No i ludzie odetchną trochę bo widmo ciągłych powodzi nie nastraja optymistycznie...

sobota, 17 maja 2014

Sportowo...czy kanapowo...oto jest pytanie...

Czy wy uprawiacie jakiś sport??? Bo u mnie to jak większość słomiany zapał...tzn bardzo lubię pływanie, jazdę na rowerze od zawsze..ale jakoś ostatnio brakuje mi motywacji do działania...Jak byłam jeszcze w liceum potrafiłam całymi dniami jeździć na rowerze...no i kondycja była zawodowa..a teraz..teraz czasem czuję się jak sflaczała babcia...dlatego czas to zmienić...

wczorajszy post dzisiaj ;-)

Czy wy też macie takiego lenia jak ja??
No nie mogę się zebrać do niczego...nie wiem czy to pogoda, czy po prostu nie chce mi się dla zasady a pogoda jest tylko pretekstem...

czwartek, 15 maja 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą...

Stwierdzam fakt.. mój syn podobnie z resztą jak ja jest meteopatą...
Zdecydowanie nie lubi pogody deszczowej i pochmurnej... od rana jest marudny, pokłada się i nie  ma chęci do niczego ( a dokłada się do tego oczywiście ząbkowanie)..tak było od noworodka...jak było deszczowo mimo iż on nie jest z tych gatunków długo-śpiących w dzień zasypiał na macie edukacyjnej po milion razy...wyglądało to bardzo zabawnie bo potrafił przysnąć sięgając po ulubioną zabawkę...

środa, 14 maja 2014

MAMy to :-)

Jaś to ma dobrze...
Dają mu jeść, karmią, przebierają, nawet pieluchy zmieniają...
Kupią mu prezenty, ciągle coś dostaje, i na okazje i bez okazji...
Każdy by tak chciał...

poniedziałek, 12 maja 2014

Słów kilka o cudzie...

Nie wiem czy wierzycie w cuda? czy wierzycie w siłę nadprzyrodzoną? czy czujecie czyjąś opiekę i obecność? Ja wiem że cuda istnieją, i sama na własnej skórze się o tym przekonałam...
Moim cudem jest kończący własnie w dniu dzisiejszym pełen rok Jaś, mój syn...
Patrząc na nas , na naszą rodzinę z boku można by rzec rodzina jak rodzina, nic nadzwyczajnego, żyją, pracują, spacerują, wychowują dziecko...czyli wszystko to co robią inni...więc jak i gdzie ten cud...
a historia jest długa...dla mnie zbyt długa....ale ma szczęśliwe zakończenie i tego się trzymamy...

niedziela, 11 maja 2014

Goście goście i po gościach...

Już po głównej  imprezie urodzinowej..bo pobocznych już było i pewnie będzie jeszcze nie jedna...
Główna odbyła się z udziałem rodziców i dziadków...
Oj ile ja się namęczyłam nad tortem dla Janka...początkowo masa cukrowa nie chciała się rozwałkować, potem jak już to nie chciała odejść od podłoża..na szczęście sąsiadka poratowała mnie silikonową stolnicą i plastikowym wałkiem ( dzięki Aga) i w końcu prace ruszyły do przodu..skończyliśmy ok 22-23..efekt był nie najgorszy jak na pierwszy raz z masą cukrową... oczywiście temat przewodni tortu to ukochany traktorek Dumelek od cioci Madzi...

piątek, 9 maja 2014

Monotematycznie...

Jej..jestem taka przejęta...nie mogę się na niczym skupić...bo już niedługo Jaś skończy rok..odliczamy każdy dzień...pamiętam jak w tamtym roku mniej więcej o tej porze byłam z wizytą u lekarza, zmęczona, marudząca że ciężko  i ze zdaniem na ustach..."skończyłam 38tc (piątek) czy to już bezpieczny tydzień? tak? w takim razie rodzę w niedziele..."

środa, 7 maja 2014

Ach ta technika....

Dziś poruszę temat dla mnie ważny...a mianowicie trochę o rozwoju dziecka przez stymulację zmysłów...
Zanim jeszcze urodził się Jaś podjęliśmy z mężem decyzję że zapewnimy Jankowi podobną stymulację jaką mieliśmy my w dzieciństwie...czyli jak najwięcej zajęć manualnych, książek gier itp.
Bardzo ciężko jest w tych czasach wychować tak dziecko, bo z każdej strony pełno bodźców, światełek, hałasu, itp.

wtorek, 6 maja 2014

Coraz bliżej święta ... coraz bliżej święta

Nie, nie..to nie reklama Coca Coli, ani tym bardziej nie idzie Boże Narodzenie.. toć to roczek Jaśkowy zbliża się wielkimi krokami.. Już teraz myślę nad menu i nad tym jak umilić memu dziecięciu ten dzień...oczywiście będziemy świętować w gronie dziadków...trzeba ich godnie przyjąć...i Jaś też musi poczuć się jak król...oczywiście foto relacja będzie...

niedziela, 4 maja 2014

Majówka? O co chodzi?

Szczerze to nie rozumiem trochę tego zamieszania z tymi majówkami..dzień jak co dzień..nigdy nie podchodziłam do sprawy z takim podnieceniem..a w sklepach szał pał jakby mieli zamknąć, albo jakby miała nastąpić jakaś katastrofa..ludzi uzupełnili bunkry a i tak większość powędruje do kosza...bo nie wierze że w ciągu paru dni można przejeść tyla żarcia...

sobota, 3 maja 2014

Witamy się po przerwie

Oj długo nas nie było...niestety  z przyczyn od nas niezależnych...
Po podróżach małych i dużych Jaśko złapał jakąś grypę żołądkową..a zaczęło się zaraz w nocy z poniedziałku na wtorek..jakieś wymioty, cofki itp. długo zgadywaliśmy co może mu być...obstawialiśmy oczywiście że może to być z powodów napuchniętych dziąseł i ciągłego zwiększonego połykania śliny...niestety po pierwszej nieprzespanej nocy i okropnie marudnym dniu, przyszła noc jeszcze gorsza...ale oczywiście święto między czasie więc zadecydowaliśmy że jak nie przejdzie wizyta u lekarza obowiązkowa... jakież było nasze zdziwienia kiedy na drugi dzień po obiedzie i nas rozłożyło..to były najgorsze chwile w naszym rodzicielstwie i próba dla nas obojga..