czwartek, 15 maja 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą...

Stwierdzam fakt.. mój syn podobnie z resztą jak ja jest meteopatą...
Zdecydowanie nie lubi pogody deszczowej i pochmurnej... od rana jest marudny, pokłada się i nie  ma chęci do niczego ( a dokłada się do tego oczywiście ząbkowanie)..tak było od noworodka...jak było deszczowo mimo iż on nie jest z tych gatunków długo-śpiących w dzień zasypiał na macie edukacyjnej po milion razy...wyglądało to bardzo zabawnie bo potrafił przysnąć sięgając po ulubioną zabawkę...

Dziś mimo iż wstał o 8 zaledwie o 9 już kleiły mu się oczyska...przetrzymałam go jednak do 11...myśląc że mu przejdzie i się rozbudzi...natomiast apetyt to mu się w taką pogodę zaostrza..wtrząchnął dwie kanapki i jeszcze mu mało było...

korzystając z chwili postoju postanowiłam zajrzeć na bloga...
Wy też tak macie: ja z niecierpliwością pełna pomysłów na wolny czas czekam aż dziecię zamknie oczy a jak już zaśnie nie mam pomysłu co zrobić z tym wolnym czasem i w rezultacie nie robię nic lub siedzę z laptopem na kolanach...? Ja mam tak nagminnie, tyle pomysłów, tyle planów co mogłabym zrobić gdybym miała tylko chwile wolnego a jak już mam to jakoś nie chce mi się za nic zabrać tylko odpoczywam...a potem znowu z niczym nie mogę się wyrobić...
taka błoga cisza i błogie lenistwo..a co...przecież i mi należy się chwila nicnierobienia...

wracając do tej beznadziejnej pogody...
Patrząc dziś na Jasieńka jak się bawi, i na fakt że szanse na spacer znikome, po raz kolejny pomyślałam że przydałby się Jaśkowi kompan do zabawy... tak wiem..mamy kota..ale on jakoś nie specjalnie lubi się bawić z Jankiem...mmm..może to dlatego że ten wydziera mu całe futro ?? Pawełek? Pawełek jest dobrym rozwiązaniem ale nie zawsze przychodzi wtedy kiedy nam jest niezbędny..
Do czego dążę...? A do tego że coraz częściej z mężem myślimy o rodzeństwie dla Jaśka...  To bardzo trudna decyzja bo wiąże się zarówno z sytuacją finansową jak również z kwestią opieki nad dwoma malcami..bo przcie Jaś jest jeszcze mały...zastanawiam się czy udźwignęłabym sama to brzemię dwóch małych glonojadów... Małż pracuje nieregularnie, zdarza się że nie ma go całymi dniami lub odsypia nocki...no właśnie i te samotne nocki...ciężko się pewnie rozdwoić jak dwoje zacznie włączać syrenę w porze nocnej...a może po prostu przestać myśleć i jak do tej pory zdać się na wole Bożą??
Tak czy inaczej dziś umawiam się na wizytę do lekarza, by mieć pewność czy ze strony medycznej są jakieś przeciwwskazania..a potem..potem będziemy myśleć...

A wy jakie macie doświadczenia w tej materii... lepsza mała różnica wieku? czy większa? cały czas nurtuje mnie ten temat...nie chciałabym zaniedbać Jaśka a z drugiej strony chciałabym by rodzeństwo dobrze się rozumiało...jak znaleźć złoty środek? macie jakieś rady? bardzo chętnie poczytam , może pomoże nam to podjąć sensowną decyzję...

4 komentarze:

  1. My chcemy małą. Ja mam rodzeństwo z różnicą 1,5 - 2 lata i się lubimy, wspieramy. U mojego męża różnica 3-4 lata i nie jest fajnie, Nie ma takiej bliskości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Budująca , jak mała to musimy już działać bo się nie wyrobimy ;-)

      Usuń
    2. Działamy działamy, marzymy :D

      Usuń
    3. to pozostaje życzyć tylko POWODZENIA :-)

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!