Dziś poruszę temat dla mnie ważny...a mianowicie trochę o rozwoju dziecka przez stymulację zmysłów...
Zanim jeszcze urodził się Jaś podjęliśmy z mężem decyzję że zapewnimy Jankowi podobną stymulację jaką mieliśmy my w dzieciństwie...czyli jak najwięcej zajęć manualnych, książek gier itp.
Bardzo ciężko jest w tych czasach wychować tak dziecko, bo z każdej strony pełno bodźców, światełek, hałasu, itp.
Opowiem wam jak się do tego zabraliśmy:
robiąc wyprawkę dla Janka z góry myśleliśmy nad każdą zabawką., czym się kierowaliśmy?
Podzieliliśmy zabawki w kategoriach wiekowych czyli 0 -3, 3-6, 6-9 itd
dostosowaliśmy zabawki do umiejętności jakie dziecko zdobywa w tym czasie, czyli wielkość, faktura itp. , kategorycznie odrzucaliśmy wszystkie zabawki które świeca, grają, stwierdziliśmy że na takie zabawki przyjdzie czas.
Do min 9 miesięcy Jaś bawił się zabawkami prostymi bez dźwięków sztucznych i świateł.. to zaowocowało..już na pierwszej wizycie u neurologa pan doktor pochwalił Jasia za zdolności manualne i umiejętność skupiania uwagi, od razu zapytał jak bawimy się z dzieckiem, więc wyjaśniliśmy, że Jaś posiada zabawki tylko i wyłącznie bez całego tego szumu , tylko proste, na początku o kolorystycznym kontraście, miękkie, z dużymi detalami, potem już z ruchomymi częściami, labiryntowe, z możliwością przesuwania, szeleszczące, z różnymi fakturami od pluszu, weluru, satyny, poprzez sztruks i bardziej szorstkie... Podczas gdy Jaś trafił na rehabilitacje z powodu lekkiego napięcia w kończynie dolnej znowu mieliśmy spotkania zarówno z neurologiem jak i psychologiem dziecięcym i jednogłośnie stwierdzili że taki typ zabawek dla dziecka jest genialny, Jaś rozwijał się pod tym względem ponad przeciętnie, szybko potrafił układać kubeczki, wkładać jeden w drugi, przewracał kartki w książce i co najważniejsze Janek nie jest rozkojarzony umie na prawdę długo, nawet czasem bardzo długo skupić uwagę na jednej czynności..
Taka sytuacja:
Ja pisze posta ok 30-40 min i obserwuję moje dziecko które już 25 min siedzi i bawi się jedną zabawką obracając ją z każdej strony, kładąc ją do góry nogami obracając ruchome części , wkładając na nią klocki, zdejmując i tak w kółko..czyli procentuje...
Pierwsze zabawki z dźwiękiem pojawiły się u nas jakoś w styczniu... mieliśmy ich całkiem sporo po braciszku ciotecznym Jasia - Kubusiu...pierw zagościł u nas chodzik...potem stolik edukacyjny..i tu niespodzianka, myślałam że Jaś będzie bezmyślnie tłukł po klawiszach bo pierwszy raz na oczy widzi takie cudo..a on nauczony że zabawką się bawi - naciskał przycisk powoli i widać było jak myślał do czego jaki przycisk służy... Stolik kocha do tej pory, włącza sobie melodyjkę i tańczy..więc powiem tak..nie jestem przeciwniczką grajków i świecidełek, ale każdy wiek ma swoje prawa, i bodźce trzeba dozować stosując do wieku, tak by dziecko zrozumiało kolejność i sens tych dźwięków... bo jaki sens dziecko zrozumie z maty edukacyjnej znanej firmy której działanie polega na tym ze dziecko kopnie noga i zagra dźwięk..takiego maluszka raczej niczego nie nauczy a bardziej rozproszy... co innego puścić dziecku kołysankę, czy piosenki dla dzieci..dźwięk jest dobrym stymulatorem..ale bardziej w piosenkach, melodiach, dźwiękach naturalnie wydawanych przez poszczególne przedmioty...
Do tej pory uważamy na to czym Jaś się bawi
Janek lubi samochody, lubi kręcić kołami, lubi jeździć na różnych pojazdach, Jaś lubi składać coś i wyjmować..lubi kubeczki do układania, wszelakie sortery, wieże, przed nami zakup klocków, i kręgli, bo Jaś ma zamiłowanie też do przewracania różnych wież piłeczką... piłki uwielbia różne, dlatego też kupujemy mu o różnych kształtach i fakturach, ma z dużymi kolcami jak jeż, z małymi, duże piłki i małe, nawet z diodą w środku też... Bardzo trafioną zabawką okazał się prezent od cioci Jasia...Jego ulubiony traktor: bo ma koła, można wyjmować i wkładać z powrotem zwierzątka, oprócz tego wypowiada wierszyki których nie da się nie zapamiętać...no i jeździ.. traktorki mamy już dwa...tak jaś je kocha...
Bardzo często Jaś też wraca do swoich zabawek niemowlęcych , najdalej wczoraj bawił się swoją grzechotką z obracanym kółeczkiem...zeszło mu na tym jakieś 20 min...Jestem dumna ze swojego synka że tak ładnie i długo potrafi się zabawić całkiem sam...
Mam zamiar jeszcze długo chronić go przed technologią typu smartfony, tablety, komputery ( oczywiście nie mam ich za samo zło..ale wszystko ma swój czas tak jak grające zabawki, Jaś musi zrozumieć i dorosnąć do tego do czego na prawdę służą a nie bębnić palcem bez ładu i składu i zrozumienia) ...
Za poradą pediatry zrezygnowaliśmy nawet ostatnio z włączania telewizora w jego obecności mimo iż nie zawsze Jaś się w niego wpatrywał... i włączony był tylko na 2h na wiadomości wieczorne ...stosujemy się do rady lekarza i zamiast wieczornego włączania TV, który buczał gdzieś w tle wychodzimy na wieczorny spacer..Odkąd niema z nami TV Janek lepiej śpi, nie mam jeszcze 100% pewności że to akurat to pomogło bo za krótki czas na takie przemyślenia, ale na pewno nie zaszkodzi a i nam wyjdzie na zdrowie bo więcej czasu spędzamy "rodzinnie"...zainwestowaliśmy w małą wieżę HiFi i króluje teraz radio :-)
Janek jest bardziej zrelaksowany i uśmiechnięty, czasem puścimy audiobooka i dziecięce piosenki (Janek uwielbia).
Teraz już jestem pewna, że technologia owszem ale w swoim czasie.. Czas poświęcony rodzinie jest najlepszym czasem i najbardziej zapada w pamięć dziecku budując jego wspomnienia..Kto z nas nie wspomina jak bawiło się w policjanta i złodzieja a za mandaty służyły liście, jak gotowało się błoto w filiżankach łyżkami wyniesionymi z domu, jak fajnie było siąść z siostrą i pograć w państwa miasta albo statki, jak fajnie było z mamą tatą i siostrą grać w Eurobiznes (zawsze płakałam bo przegrywałam), albo w grę "Na Jagody" lub warcaby..czy nie wspominamy tego miło...więc jakie wspomnienia zafundujemy swoim dzieciom ?? Ja wolę zafundować podobne jakie mam ja? Nie chcę by dziecko z dzieciństwa miało pustkę we wspomnieniach bo tak na prawdę kupę czasu spędzi przy tv lub komputerze a na starość nawet nie będzie pamiętało w jaką grę grało...Chce by miał szczęśliwe dzieciństwo bo ma tylko jedno do przeżycia...dzieciństwo pełne zabaw, kreatywnych zajęć, wyobraźni i ruchu na świeżym powietrzu..chce by umiał grać w piłkę, jeździć na rowerze, hulajnodze rolkach..a my na pewno będziemy mu w tym towarzyszyć bo lepiej przeżyć to rodzinnie niż rodzinnie zasiadać przed TV ;-) (choć wszystko dla ludzi - ale z umiarem)
Czy zamiast :
Nie lepiej TAK ????
Popieram, choć u nas trochę tv jest, a czasem nawet bajki. Pisałam o tym dzisiaj :P
OdpowiedzUsuńu nas tez czasem bywały bajki, teraz prowadzimy eksperyment "zero tv"... lecę zatem nadrabiać u ciebie lekturę...
Usuń