Dzień dziś piękny..słoneczny..choć z drugiej strony odpadają długie popołudniowe spacery na rzecz tych wieczornych.. Wydaje mi się że dla takiego maluszka popołudnia są zdecydowanie za gorące...trzeba zmienić godziny i wychodzić albo wcześnie rano w każdym razie przed południem lub już późnym popołudniem w okolicy 18-19 - dziś wyszliśmy ok 15 i zdecydowanie było jeszcze za ciepło...
Mimo, iż pogoda nastraja optymistycznie ja dziś mam niezbyt dobry dzień...a w taki nastrój wprowadziła mnie dzisiejsza kontrolna wizyta u ginekologa...
Zaczynamy jazdę od początku....
Diagnoza - dwie torbiele najprawdopodobniej krwotoczne...a my przymierzaliśmy się właśnie do powiększania rodziny...ręce mi opadły trochę do samej ziemi...choć robię dobrą minę do złej gry...
Jak sobie pomyślę co przechodziliśmy starając się o Jaśka to odechciewa mi się wszystkiego...
Choć teraz nie powinno być to już takie bolesne bo mamy Jasia....i nie będzie tyle bólu, pretensji i pytań bez odpowiedzi...
Zamieniliśmy z mężem zaledwie kilka słów na ten temat...widzę że i jemu opadły ręce, trochę zdenerwowany powiedział "czy to nam się musi zawsze przyczepiać jakieś gówno" cytuje dosłownie...
ale po chwili stwierdziliśmy, że bez napinki i wielkiej załamki zdamy się na łaskę Boga...bo przecież zanim pojawił się Janek lekarze też różnie mówili, też różnie bywało ba,....nawet profesor stwierdził bardzo dosadnie ze nie będzie nic z tego cyklu...a był...był malutki Jaś..nasza kropeczka...
Nie powiem, psychika chce, domaga się, sprawia że pojawiają się świeczki w oczach..wiecie..tak po ludzku z bezsilności...że znowu to samo...znowu monitorowanie każdego cyklu i to nie chodzi o samo "chcenie" drugiego dziecka..a po prostu o własne zdrowie...moje torbiele nigdy nie wyglądały za ciekawie...a i wyniki histopatologiczne były różniaste.więc plan jest prosty i się z wami nim podzielę.. jak najszybciej wyleczyć tę torbiel i jak najszybciej postarać się o dzidzie...tak by potem uśpić moje jajniki które płatają mi takie figle nawet na długie lata...
Muszę niestety zrobić porządek z tymi sprawami tak bym cieszyła się długim życiem i zdrowiem...bo z torbieli różne rzeczy mogą się uczynić a tego na pewno bym nie chciała...więc czekamy do następnego cyklu, sprawdzamy co z torbielami (czy się zmniejszyły czy powiększyły) i działamy tak żeby było dobrze..a gdy zajdzie (tfu tfu) konieczność ponownego usunięcia, będę się musiała temu poddać..choć będę walczyć z całych sił by do tego nie doszło...trzymajcie kciuki...i jak macie jakieś "chody" u tego na górze to wiecie...parę słów nie zaszkodzi ;-)
A odchodząc od tego niezbyt optymistycznego tematu wlepiam wam dzisiejsze zdjęcie Jaśka z kolega Pawełkiem..to tak na osłodę :-)
kucharze |
Kochana! Moja Znajoma przy dwóch ciążach miała torbiele i wszystko było ok. Nawet krwawiła na początku, ale torbiele się wchłaniały. Trzymam kciuki za Was :)
OdpowiedzUsuńOby tylko jakos zadkoczyc..co w moim przypadku nigdy latwe nie bylo...
UsuńTrzymam kciuki!! Obyś jak najszybciej rozprawiła się z tą torbielą! i powodzenia w powiększaniu rodzinki ;)
OdpowiedzUsuńDzięki..tylko nie puszczaj ;-)
Usuń