Niby dzień jak co dzień...a jednak sentymentalny...
Jako, że dziś TJ miał dzień wolny od pracy postanowiłam wykorzystać go na coś pożytecznego...zarwać z tym schematem, że jak TJ nie ma jest źle a jak jest jeszcze gorzej.. nie to żebym nie lubiła towarzystwa mojego męża..wręcz przeciwnie..tylko jego dni wolne dezorganizują mój dobrze wypracowany plan dnia..dzięki czemu mimo uwieszonej 12 kg kłody u nogi jest zawsze posprzątane, ugotowane, pospacerowane pozakupowane itp.
Nie wiem jak to się dzieje że jak małżon jest w domu wszystko się sypie i z tych wszystkich rzeczy jest tylko obiad ;-) , być może myślę, że ktoś mnie wyręczy i odpuszczam trochę???
Wracając do tematu... dziś w końcu wzięłam się za porządki...nie nie - nie w domu (choć przetarłam okno balkonowe bo przez małe łapki odbite na szybie była słaba widoczność)...za porządki w zdjęciach Jaśkowych...kurcze... jest ich pełno...a ja z racji ciągłego i bezustannego braku czasu zostawiłam je same sobie aż przerosły jedną partycję dysku...i wysypały się po wszystkich folderach w różnych zakątkach komputera...
Uwierzcie lub nie zajęło mi to prawie cały dzień i wcale nie mówię że to koniec..to dopiero wstęp do dalszej segregacji...podzieliłam dzielnie folder na 12 podfolderów każdy to inny miesiąc... i przegląam, przeglądam, przeglądam po dacie...nawet nie doszłam do końca folderu nr 1 i się rozpłynęłam...
Malutkie łapeczki, usteczka, stopki , takie małe ciałko, mały bezbronny bąbelek..wręcz czułam ten zapach świeżutkiego noworodka...a wydaje się że to było wczoraj...zanim przeszłam przez wszystkie 10 folderów i zaczęłam wkładać zdjęcia do 11 uświadomiłam sobie jaką drogę musi przejść taki mały człowiek, jakie trudy i przeciwności na niego czekają w tak krótkim życiu, jaki wysiłek musi włożyć w każdy obrót, w ssanie mleka, w pierwsze podniesienie głowy, ręki po ciekawą zabawkę, ile wysiłku sprawia utrzymanie równowagi podczas siedzenia, jak ciężko jest podnieść tyłek by oderwać się od ziemi i pogalopować na czterech, jak ciężko z powrotem siąść, podnieść się trzymając szafki by z takim zainteresowaniem obejrzeć reklamy w TV, jak ciężko oderwać łapki bo przecież są potrzebne jak się już stanie..czym będę ten telewizor okładał??...Jak ciężko zasnąć bez mamy...bez jej zapachu..sam w ciemności..i bez niej obudzić się ciężko....To wszystko w ciągu tych 10 miesięcy...
I zerkałam tak na tego małego człowieka puszczającego uśmiechy do mnie i nie mogłam uwierzyć, że tyle razem przeszliśmy, że to jest krew z krwi mój syn, MÓJ SYN... kocham <3
ps. obiecuję że jak uporam się do końca z tymi zdjęciami wrzucę mały kolaż...a tym samym choć jedno zdjęcie by smutno nie było...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!