czwartek, 20 marca 2014

Czas czas czas...

Dziś dzień pełen sentymentu...
Niby dzień jak co dzień...a jednak sentymentalny...
Jako, że dziś TJ miał dzień wolny od pracy postanowiłam wykorzystać go na coś pożytecznego...zarwać z tym schematem, że jak TJ nie ma jest źle a jak jest jeszcze gorzej.. nie to żebym nie lubiła towarzystwa mojego męża..wręcz przeciwnie..tylko jego dni wolne dezorganizują mój dobrze wypracowany plan dnia..dzięki czemu mimo uwieszonej 12 kg kłody u nogi jest zawsze posprzątane, ugotowane, pospacerowane pozakupowane itp.

Nie wiem jak to się dzieje że jak małżon jest w domu wszystko się sypie i z tych wszystkich rzeczy jest tylko obiad ;-) , być może myślę, że ktoś mnie wyręczy i odpuszczam trochę???
Wracając do tematu... dziś w końcu wzięłam się za porządki...nie nie - nie w domu (choć przetarłam okno balkonowe bo przez małe łapki odbite na szybie była słaba widoczność)...za porządki w zdjęciach Jaśkowych...kurcze... jest ich pełno...a ja z racji ciągłego i bezustannego braku czasu zostawiłam je same sobie aż przerosły jedną partycję dysku...i wysypały się po wszystkich folderach w różnych zakątkach komputera...
Uwierzcie lub nie zajęło mi to prawie cały dzień i wcale nie mówię że to koniec..to dopiero wstęp do dalszej segregacji...podzieliłam dzielnie folder na 12 podfolderów każdy to inny miesiąc... i przegląam, przeglądam, przeglądam po dacie...nawet nie doszłam do końca folderu nr 1 i się rozpłynęłam...
Malutkie łapeczki, usteczka, stopki , takie małe ciałko, mały bezbronny bąbelek..wręcz czułam ten zapach świeżutkiego noworodka...a wydaje się że to było wczoraj...zanim przeszłam przez wszystkie 10 folderów i zaczęłam wkładać zdjęcia do 11 uświadomiłam sobie jaką drogę musi przejść taki mały człowiek, jakie trudy i przeciwności na niego czekają w tak krótkim życiu, jaki wysiłek musi włożyć w każdy obrót, w ssanie mleka, w pierwsze podniesienie głowy, ręki po ciekawą zabawkę, ile wysiłku sprawia utrzymanie równowagi podczas siedzenia, jak ciężko jest podnieść tyłek by oderwać się od ziemi i pogalopować na czterech, jak ciężko z powrotem siąść, podnieść się trzymając szafki by z takim zainteresowaniem obejrzeć reklamy w TV, jak ciężko oderwać łapki bo przecież są potrzebne jak się już stanie..czym będę ten telewizor okładał??...Jak ciężko zasnąć bez mamy...bez jej zapachu..sam w ciemności..i bez niej obudzić się ciężko....To wszystko w ciągu tych 10 miesięcy...
I zerkałam tak na tego małego człowieka puszczającego uśmiechy do mnie i nie mogłam uwierzyć, że tyle razem przeszliśmy, że to jest krew z krwi mój syn, MÓJ SYN... kocham <3

ps. obiecuję że jak uporam się do końca z tymi zdjęciami wrzucę mały kolaż...a tym samym choć jedno zdjęcie by smutno nie było...






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!