piątek, 10 lutego 2017

wreszcie to ogarniam....

Witam się z Wami.
Niestety dopadło mnie jakieś przeziębienie i przez pare dni byłam ciałem i duchem nieobecna.
Janek też został na wszelki wypadek w domu bo zaczął coś posmarkiwać i pokasływać, a i tak mamy ferie więc niech sobie chłopak w domu posiedzi...choć nudzi mu się już niemiłosiernie. Były już farby, kredki, plastelinki, bajki, książki kolorowanki, gotowanie razem obiadu...ale widać to nie wystarcza.

Chorowanie w ciąży do najprzyjemniejszych nie należy. Nie dość że niewiele farmaceutyków można przyjąć i się wspomóc to jeszcze każde kichnięcie i kaszlnięcie powoduje parcie na pęcherz, a pod koniec dnia boli już cały brzuch.
Oczywiście w ruch poszły herbatki z malinkami i cytrynką, miodki i inne zioła ale nie wiele to pomaga.
Nawet inhalator pożyczyłam od Janka by sobie ulżyć. Dziś i tak nie jest już tragicznie. Wszak kaszel jest i znając moje możliwości pozostanie jeszcze na bardzo długo ale chociaż nie ma bólu głowy i zatok.

Dziś rozpoczęliśmy 24 tydzień ciąży i powoli rozkręca się u mnie syndrom wicia gniazda.
Najlepiej to chciałabym mieć już wszystko dziś i na raz gotowe i patrzeć się i delektować tym widokiem.
Niestety trochę pracy muszę w to włożyć żeby uzyskać efekt końcowy: czyli pięknie ułożone ubranka w szafkach, pachnące, wyprasowane i gotowe na przybycie małej księżniczki.
Powiem szczerze, że już ogarnęłam się z myślą bycia mamą  dziewczynki.
Powoli jak kurierzy przynoszą dziewczęce fatałaszki zaczynam się rozkręcać, młoda w brzuchu też nie pozostaje obojętna bo łomocze w dzień i w nocy. Cieszę się bardzo z tego powodu, bo mam świadomość że to moja ostatnia ciążą, że więcej tego nie uświadczę, więc delektuję się nawet mocnymi boksami w pęcherz.
Troszkę roboty mnie czeka, nie powiem: muszę posortować rzeczy po Jaśku, zobaczyć co jest unisex i nadawało by się dla małej, resztę wystawić na aukcję.
Zrobić listę braków.
Wybyć na zakupy wyprawkowe.
Zrobić miejsce w szafie dla nowego członka rodziny co nie będzie łatwe.
Wyprać wszystko i wyprasować - coś czego najbardziej nie lubię.
Cały czas zastanawiam się co potrzebne jest takiej małej damie na sam początek.
No i wybrać imię musimy bo na razie to wahamy się i zastanawiamy i nie możemy się zdecydować.
Chyba zostanie jednak to imię które wybieraliśmy jak byłam jeszcze w ciąży z Jankiem i nie znaliśmy jeszcze płci.
Powoli rozglądam się też na gadżetami dla mnie: planuję zakupić sobie poduszkę rogala bo śpi mi się już koszmarnie.
No i sen z powiek spędza mi laktator. Pamiętam że przy Jaśku był mi bardzo pomocny, mieliśmy wtedy laktator podstawowy, ręczny gdyż nie wiedziałam czy w ogóle mi się przyda. Teraz planuję zakupić elektryczny, planowałam zakup Medeli Swing ale patrząc na ceny nawet tych używanych chyba zrezygnuję.
Może macie jeszcze pomysł, który z modeli laktatorów elektrycznych jest godny polecenia i nie budził by wszystkich domowników i sąsiadów?? A może ktoś z was sprzedaje?
Monitoruje aukcje i czekam że może trafi mi się jakaś okazja, czasem cuda się zdarzają.
Niestety z kosztami musimy się teraz liczyć, wyprawka jednak kosztuje a potrzeby są jak wiecie ogromne.

Powolutku, krok po kroku będziemy kompletować. mamy czas do początku czerwca.
Jak patrzę na te miniaturowe ubranka chciałabym by już był czerwiec.



8 komentarzy:

  1. Jak robiłam wyparwke dla pierwszego dziecka to jakoś to wszystko było tańsze. Teraz przez to 500+ ceny podskoczyły. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez to zauwazylam...ceny ubranek masakra...jedno male body potrafi kosztowac nawet 50 zl...przesada...a ubiore w to zaledwie pare razy...

      Usuń
  2. kiedy mnie dopadało przeziebienie w ciazy to leczylam sie glownie inhalacjami wlasnie ;)
    Nooo a co do 500+ to tez to zauwazylam, ze ceny wywindowaly mocno w gore, i to wszystkiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inhalacje są jednak najlepsze. Co do cen..ja już nie ogarniam portfela nawet w sklepie spożywczym.

      Usuń
  3. Spore zmiany przed Wami, ale wierzę, że ze wszystkim sobie poradzicie. Kompletowanie wyprawki to sama przyjemność, poza kosztami. My sporo rzeczy dostajemy, tylko muszę pilnować, co jest od kogo, żeby wróciły we właściwe ręce. Dużo też kupuję w sh.
    Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię SH. Natomiast zawsze mam opory przed dostawaniem ubranek od znajomych. Boję się że poniszczę bo przy dziecku nie da się przewidzieć niektórych sytuacji.

      Usuń
  4. Gratulacje! Miałam nadzieję, że właśnie takie wieści przeczytam. Córeczki są cudowne, nasza jest zupełnie inna niż chłopcy :) A po nieróżową garderobę zapraszam do nas, noworodkowych już nie mam, ale od 68 wzwyż coś się znajdzie- o ładne ubranka dla panienki wbrew pozorom wcale nie jest trudno, choć sama z oszczędności dłuugo ubierałam Martusię w uniseksy po braciach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Muszę rzeczywiście do Was zajrzeć choć narazie skupiam się na tych maliznach bo to pierwszej potrzeby.

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!