czwartek, 3 sierpnia 2017

Najtrudniejsze chyba za nami...


Już niedługo Adaś skończy dwa miesiące. DWA MIESIĄCE - szok i niedowierzanie, bo jeszcze niedawno marudziłam, że Adam nie chce wyjść z brzucha. 
We wtorek, równo 1 sierpnia młodociany skończył 7 tyg. To już na prawdę duży i ciężki kawaler.
Początkowo wszystko wyglądało jak na wariackich papierach. 
Tu starszak, tam mały, to prasowanie ,obiad,  zabawa ze starszym, odprowadzanie do przedszkola...armagedon jednym słowem.
Teraz powoli wszystko dochodzi do ładu.
Adam złagodniał, bo już ze strachem i przerażeniem zaczęłam wierzyć że mamy  domu typowego High Need  Baby. 
Coraz częściej się uśmiecha i coraz więcej aktywności z jego strony. 
Interesuje się już wiszącymi zabawkami, ma też ulubionego pluszaka.
Upodobał sobie rudego kotka  od Madzi z bloga borsuczkowo.pl zobaczcie jakie to cuda wyprawia na szydełku ta dziewczyna w swoim Borsuczkowym Domku , ja jestem pełna podziwu i w głębokim szoku ze można takie rzeczy zrobić samemu. Madziu jeszcze raz Ci dziękujemy za koty dla chłopaków.
Kot Adasia zauroczył, serio!! Musi leżeć z nim w łóżeczku, a on się chichroli do niego na głos, ściąga na siebie i obżera mu kończyny , nie wspomnę już o memlaniu ogona.



Cudowne są.
Na szczęście coraz lepiej dogadujemy się z najmłodszym, i coraz lepiej rozpoznajemy jego potrzeby.
Ostatnio nawet tatuś odważył się z nim zostać sam na sam pare godzin. Jeszcze 2 tyg temu nie było by o tym mowy bo uspokajał go tylko cycuś.
Teraz mogę powiedzieć że jest w miarę idealnie, gdyby nie te noce z dość częstymi pobudkami - ale da się wytrzymać.
Ogarnęłam też już opiekę nad dwoma gagatkami. Jestem już w stanie zaprowadzić starszaka do przedszkola z Adasiem, posprzątać, poprasować, przygotować obiad, przyprowadzić starszaka z przedszkola, zaliczyć spacer z dwoma w tym z jednym na rowerze, zrobić kolacje, wykąpać dwójkę i położyć do łóżek. 
Nie powiem, że początki nie były łatwe, ale trzeba sobie ustalić jakiś harmonogram i  jest to wtedy do ogarnięcia.

Jaś jest na razie bezproblemowy, choć widzę, że czasem się miota bo sytuacja jest inna niż zwykle.
Dzielnie znosi wszystkie odmowy bo w tej chwili muszę się zająć młodszym.
A ja? Ja mam ogromne wyrzuty sumienia, że nie mam tyle czasu dla Janka co kiedyś, mimo że się staram każdą chwilę poświęcić jemu. Teraz najczęściej spędza czas z tatą, podobnie jak to było w czasie mojej ciąży więc nie jest to dla niego szokiem, że mamy nie ma tyle w jego codziennym dniu. Mają już teraz z tatą swoje sprawy i swoje wyjścia na spacer. Nawet dostaje jawne informacje typu "ty mamo sobie idź gdzieś z Adasiem bo my z tatą to sobie idziemy..."

Generalnie powoli życie  w naszej rodzinie po burzliwym wtargnięciu Adasia się stabilizuje i reguluje. 
Przed nami wakacje, bo Janek jutro idzie ostatni dzień do przedszkola. 
Trzeba będzie więcej czasu poświęcić Jankowi i zająć mu jakoś te dni.
W poniedziałek lecimy zwiedzać Roztocze, a potem pewnie odwiedzimy dziadków.
Na razie jednak musimy przetrwać tą falę strasznych upałów.


3 komentarze:

  1. Kochana wszystko wróci do normy. I tak świetnie sobie radzisz z tego, co czytam:)
    Chłopcy są super <3
    A misie faktycznie -świetnie się prezentują! :)
    Odpoczywajcie na wakacjach! :)
    Buziaki!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, jak to jest z dwójeczką, ale widać, że z każdym dniem coraz lepiej organizujecie Wasze życie w Czwórkę. A misie są cudowne. Sama lubię szydełko, ale nie mam odwagi zabrać się za zabawki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten czas naprawdę szybko mija. Jeszcze trochę i będziesz pisać jak Adaś stawia pierwsze kroki ;)

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!