Może od usprawiedliwienia?
Może chociaż spróbuję się wytłumaczyć.
Czas...czas to główny winowajca. Nie mam chwili wytchnienia, nie tylko do pisania bo to by się po nocy dało zrobić, ale choć czas na zastanowienie się o czym ciekawym napisać.
Samo pisanie dla pisania jest nudne i Was też pewnie by znudziło.
Adaś to nie to samo dziecko co Jaś, a powiem więcej - to diabeł wcielony - typowy HNB (High Need Baby). Nie śpi, nie bawi się sam, generalnie z wszystkim jest na nie, więc w grę wchodzi tylko noszenie bo z tej perspektywy się nie drze,
Tak więc dni spędzamy na noszeniu się na rączkach albo w naszej kochanej pomocy chuście tkanej, która powoli staje się niewygodna dla klocuszka i czas ją zmienić na bardziej nośną.
Dziś z grubsza przybliżę Wam co się u Nas dzieje a potem w kolejnych postach rozwinę niektóre wątki.
No i przypominam, że bardziej na bieżąco jesteśmy na INSTAGRAMIE - po prostu szybciej mi jest wrzucić zdjęcie z krótkim opisem niż tworzyć elaboraty.
Adaś niebawem kończy 6 miesięcy !!!!!
Czy Wy nadążacie??? 6 miesięcy - bo ja nie nadążam. Czas pędzi mi nieubłaganie.
Jeszcze niedawno walczyliśmy z nawałami, karmieniem a teraz zaczynamy powoli rozszerzać dietę. To niesamowite a zarazem smutne że czas tak szybko ucieka a nam pozostają tylko zdjęcia.
Choć powiem, że nie tęsknie aż tak bardzo za minionym niemowlęcym czasem. To nie był łatwy okres dla nas mimo wszystko. Adam mało spał, marudził i marudził. Teraz niewiele się zmieniło, ale jednak jest lżej bo czasem się nawet zajmie zabawką lub karuzelą.
Adaś jeszcze nie raczkuje, i na razie nie widzę zainteresowania w podnoszeniu ciężkiego tyłeczka.
na razie przewraca się tylko z pleców na brzuszek i czasem tylko w drugą stronę, a głównie dlatego że nie ma potrzeby leżenia na plecach.
Jak babcię kocham to na prawdę dziwne dziecko, bo biedaczysko nie ma już siły leżeć na brzuchu, ręce się trzęsą, głową ryje już po macie ale nie, gdzie tam, na plecach be...jak tylko go obrócę na siłę na plecy to beczy i w sekundę jest znowu na brzuchu - a, że nadal jest zmęczony to buczy z samego faktu, że nie daje rady. Ot i tak się właśnie bawimy.
Noszę go tylko mata, łóżeczko, chusta, bujak, i tak w kółko bo weny mi brak jak mu jeszcze dogodzić.
Zabawki nie zajmują go zbytnio. Czasem jak coś mu spasuje to zajmie się z 2-3 minuty, ale generalnie woli beczeć. Mam nadzieję, że im starszy to mu przejdzie, bo jak na razie mam wrażenie że ogarnął go przewlekły skok rozwojowy. Tak czy inaczej podejrzewam, że współtowarzyszem tego nastroju są zęby, których Adam jeszcze nie ma, ale dorobił się za to opuchniętych dziąseł. Jak pójdzie w ślady brata, będzie jojczył na te zęby jeszcze pół roku. Jaśkowi wyszły równo na roczek.
A Jaś???
Jaś to już dorosły chłopaczysko. Teraz doceniam jakie miałam grzeczne dzieciątko bo kontrast jest dość mocno zauważalny.
Jasio grzecznie chodzi do przedszkola i jak zawsze ma milion zainteresowań.
Przerabiamy właśnie ptaki (poznaje już większość gatunków), między czasie mapy, samoloty, autobusy, statki, pociągi jego miłość...oj długo by wymieniać.
Jaś polubił też bardzo kolorowanie i rysowanie, bo już się bałam, że nigdy nie zacznie sam rysować. Teraz to robi namiętnie na każdym skrawku papieru.
W ogóle zrobił się bardzo wygadany i mądry.
Czasem też daje w kość co dziwne i takie nie Jasiowe, ale w porównaniu do Adama to aniołek.
A ja?
Ja umęczona. Niewyspana.
Pierwsze co bym zrobiła gdybym mogła to porządnie bym się wyspała.
Jestem też już po operacji jajników, ale to opiszę Wam innym razem.
Zbliżają się święta, więc czeka nas to całe przygotowanie magicznych Świąt już we czwórkę, a pamiętam dokładnie tamten rok, i te okropne nudności, przez które nie mogłam nawet pokusić się o łakomstwo.
No i u dzieci był też Mikołaj...szkoda, że do mnie nie zawitał - a tak ładnie buty wyczyściłam.
PS. Postaram się pisać częściej.