środa, 11 marca 2015

Sprawa wiary i niewiary.

źródło
Nigdy nie chciałam poruszać kwestii religii na blogu gdyż jak to się mówi nie powinno poruszać się kwestii polityki i religii bo to temat drażliwy i nie do opanowania.
Jak wiecie jestem osobą wierząca, praktykującą w miarę możliwości.
Ostatnio w sklepie stojąc w kolejce za mięskiem podsłuchałam rozmowę dwóch młodych mam, z rozmowy wynikało iż dziewczynki będą w maju przystępować do komunii św. I nasłuchałam się, aż uszy zabolały.

Że za często do kościoła muszą chodzić na spotkania, że ksiądz wymaga za dużo modlitw, że sprawdza listę w niedzielę czy dziecko jest obecne, że sukienek nie pozwala tylko alby i dziewczynki będą wyglądać jak "sieroty", że oni też muszą z tymi dziećmi dymać do kościoła na spotkania i co niedzielę...
No helllołłł, że tak powiem, styki mi się zagotowały troszeczkę.
I chyba wyleję to w końcu tu i teraz.
Ja bardzo szanuję ludzi, którzy nie wierzą z całymi konsekwencjami swojej niewiary. Nie obchodzą świąt bo po co skoro nie wierzą, nie chodzą do kościoła, nie chrzczą dzieci, nie wysyłają do komunii i bierzmowania. Rozumiem to. Każdy ma prawo wierzyć w co chce lub nie wierzyć w nic.
Ale nie zrozumiem nigdy ludzi którzy deklarują się że wierzą, a nie biorą udziału w życiu religijnym, tłumacząc że ksiądz im nie odpowiada, że msza za nudna , że w kościele za zimno, że ksiądz za bogaty i jeździ za dobrym samochodem itd. Przecież podstawą naszej wiary jest dekalog - słynne 10 przykazań które głosi by dzień święty święcić.
Nie zrozumiem nigdy osób, które chrzczą swoje dziecię bo tak wypada, bo rodzina nalega, bo inni tak robią.
Przecież nie ma to sensu - przyrzekamy przecież w trakcie chrztu że wychowamy w wierze itp. - gdzie te nauki skoro dziecko nie widzi potem kościoła aż do Komunii Św. bo przecież sytuacja podobna...trzeba wysłać dziecko do komunii bo tak wypada, bo wstyd nie posłać, bo rodzina nalega.....a potem stoimy w kolejce i narzekamy że sukienek nie ma, że do kościoła z dziećmi trzeba przyjść, że na spotkania chodzić, że modlitw się uczyć.. A czym jest Komunia ? Ktoś się z tych osób kiedyś zastanawiał? Bo ja mam wrażenie, że teraz komunia jest pretekstem do lansu, ukazania swojej daleko idącej zamożności.
Rodzice prześcigają się nad najefektowniejszym lokalem, wyszukanym strojem, efektownym menu, fajerwerkami, atrakcjami, nie wspominając już o prezencie za kilka ładnych tysięcy całkowicie zatracając sens tej ceremonii, która dla dziecka powinna być przybliżeniem do Boga, swego rodzaju pierwszą świadomą inicjacją - świadomym "tak" dla Chrystusa...
Pamiętam jak ja szłam do Pierwszej Komunii... Nie mogłam spać, nie mogłam myśleć...myślałam jak to będzie, co się zmieni...że w końcu jak mama i tata przyjmę ciało Chrystusa..że będę "dorosła" w obliczu Boga...tak - takie miałam przemyślenia...I wcale nie przeszkadzało mi ani moim rodzicom to, że musiałam chodzić do kościoła...bo o to chodzi że nie musiałam...chodziłam tam z własnej woli, bo byłam tego nauczona od dziecka, to było dla mnie naturalne, że idę że modlę się....i nie...wcale nikt nie miał pretensji że muszę się uczyć tylu modlitw...gdyż te modlitwy umiałam od dziecka...kto ich nie umiał skoro co niedziele powtarzało się je na mszy... może dlatego nie mogę zrozumieć...
Nie mogę zrozumieć faktu świąt...katolickich, chrześcijańskich, nie zrozumiem nigdy tego zjawiska, iż najwięcej przygotowań świątecznych  czynią ci, którzy nie wierzą... bo to święta...ale cóż oni świętują? I jak mi ktoś powie, że tradycję to wymiękam...bo tradycja wynika z czegoś...a nie z czystej tradycji...w sumie pisałam już o tym bliżej świąt Bożego Narodzenia...o tutaj klik
Teraz znowu mnie to razi..bo nie dość, że święta wielkanocne za pasem, to komunie również...
Już widzę znowu ten pełny kościół ludzi , których pierwszy raz widzę na oczy, tych rodziców, którzy ciągną dzieci z koszyczkiem a one całkowicie nie czają o co chodzi ale przecież trzeba się pokazać, bo mam nowy płaszcz i nowe buty, a moje dziecko jest najpiękniejsze na okolicę więc trzeba go pokazać choć raz czy dwa w kościele, bo przecież tyle osób tam będzie.
Szkoda tylko że ten kościół po świętach świeci większymi pustkami, że tych dzieci których tak pełno w święta policzę na palcach jednej max dwóch rąk...tak, widzę jeszcze dzieci na mszy dla dzieci..ale głównie są to te komunijne..które "muszą" chodzić..
Nie zrozumiem też tej mody, że dziecko samo wybierze wiarę  - już widzę te matki edukujące swoje dzieci na tema religii całego świata... może dajmy dzieciom wybór szkoły czy chce chodzić czy nie, wcześniej żłobka, bo może to nie zgodne z dziecka światopoglądem, dajmy mu jeszcze wybór języka w jakim będzie się porozumiewało, bo przecież może kiedyś plunie wam w twarz że nie chciało mówić po polsku...
Rozumiem wybór dziecka ale dopiero w czasie kiedy pozna ta religię.
Moje dziecko, Mój Jaś chodzi do kościoła w sumie od początku -.miał zaledwie parę tygodni jak poszliśmy pierwszy raz we trójkę, Jaś wie gdzie jesteśmy. Wie, że tam wrócimy za parę dni, wie że jest tam Amen i Bozia..wie że jest tam ksiądz - nawet paru...którzy dobrze Jaśka znają, gdyż widzą go od prawie 2 lat.
Jaś czuje się w kościele jak w domu. Swobodnie. Nie czuje się skrępowany. Czasem jest znudzony. Czasem bacznie przygląda się gestom i słowom, które wypowiadamy - nawet naśladuje bo umie już się przeżegnać . Czasem wierci się i chce do domu., Ale wiem że zrobiłam wszystko by poznał moją religię -  a jeśli kiedyś stwierdzi, że nie wierzy, nie podoła...wtedy z czystym sercem będę mogła powiedzieć, że zrobiłam wszystko...bo...odwróćmy sytuację...
Jestem niewierząca..moje dziecko też w sumie bo nie widzi innej drogi mimo, że opowiadam mu o chrześcijaństwie, buddyzmie, islamie itp ale wydaje się że traktuje to prawie jak bajkę o kocie w butach gdyż sami wiemy że nigdy teoria nie da nam tego co praktyka...i jak dorasta poznaje innych, chrześcijan...chodzą na religię, przyjmują komunie...a moje dziecko po jakimś czasie przychodzi i ma do mnie pretensje że nie dałam mu szansy..że teraz jest zagubione i nie wierzy w nic bo nie umie....jest przez to nieszczęśliwe...( znam osobiście taki przypadek osoby, która jest w moim wieku)
Wiem dobrze że jako dzieci, nie mamy jeszcze samoświadomości, jest nam obojętne ..ale widzimy i obserwujemy, i dorastając możemy świadomie zadecydować o rodzaju drogi duchowej...nie musi być to katolicyzm jeśli nie pasuje ..ale wtedy dziecko ma argument dlaczego nie chce w tym uczestniczyć..a nie tylko mrzonki i z góry określony tor że nie...bo rodzice nie...
i możemy łudzić się że damy dziecku edukację na temat wszystkich religii świata...to chyba tylko tak ładnie się mówi żeby się w duchu usprawiedliwić..bo wiara to nie elementarz, którego można się nauczyć na pamięć i wybrać czy pasuje mi z tego czy innego wydawnictwa...wiara to życie....to tak jak dieta na która się decydujemy...nie ma być tylko dietą cud...ma być naszym życiem, tak samo wiara...to nie lek na całe zło...ale nasze życie, nasza codzienność z Bogiem i wszystkimi przykazaniami Boskimi. Nie można sobie wybrać z wiary że to nam pasuje to nie...bo czymże byłaby wiara ...
Przystańmy czasem i zastanówmy się nad swoją wiarą, nad tym czy wierze czy nie... i bądźmy konsekwentni..
Zaoszczędzi nam to wielu komentarzy i niepotrzebnych spięć...nie wierzysz...więc nie razi cie moja wiara..i odwrotnie wierzysz i nie razi mnie to że ktoś nie wierzy...
Bo najgorszym jest zachowywać się jak niezdecydowane dziecko...niby wierze...ale na moich warunkach i wtedy kiedy mi wygodnie... szczególnie jak trwoga ....do kościoła chodzę jak mi pasuje, ale święta to jak szykuję już miesiąc wcześniej stojąc w kolejkach po delicje i robiąc ozdoby  w domu....to samo tyczy się niewierzących...święta już miesiąc wcześniej szykowane...raz bombeczki, stroiczki, choineczki - potem baranki, kwiatuszki, kurczaczki, babki...a gdzie w tym duchowość i prawdziwy sens i cel?

Jakże głośna ostatnio kampania "konkubinat to grzech" .....

źródło

Szczerze nie rozumiem problemu, powiedziane prosto i dosadnie, prawda prosto w oczy... Nie wierzących nie powinna razić bo przecież nie wierzą, i nie powinno ich to ruszać, że to grzech bo nie wierzą w grzech, dla katolików nie powinno być to zaskoczeniem bo przecież znają 10 przykazać i przykazanie "nie cudzołóż" ... dla mnie problemów nie ma bo mam takie samo zdanie, jeśli z kimś żyję i wierzę pierwszym jest dla mnie wziąć ślub przypieczętowany Bogiem.
Fakt nie wiem czemu ta kampania miała służyć, bo jeśli nawróceniu "konkubinatu" to raczej nie w te stronę.... dość wyraźne wytknięcie komuś błędu skutkuje ucieczką jeszcze dalej i odwróceniu się na pięcie... nikt nie lubi jak mówi się prawdę prosto w oczy i to jeszcze z poziomu bilbordu ...
Natomiast jeśli miało to spowodować rozbudzenie dyskusji nad instytucją małżeństwa i ślubu kościelnego..to jak najbardziej...widać po portalach społecznościowych że się udało...wszędzie wrze..ludzie zaczynają dyskutować, rozmawiać i zastanawiać się nad tym dlaczego nie i dlaczego tak...
Ja wiem jedno...bez Boga i kościoła do którego zawsze mogę wejść...było by mi ciężko...
Wiem - bo trafiałam i ja, że są kościoły i księża, których nie powinno być..i takie sama omijam...w kościele muszę czuć się jak w domu...jak u siebie..tak czuje się w swoim...więc jeśli katoliku, który stoisz przed dylematem i decyzją a powodem jest ksiądz lub sam kościół...proponuję po prostu poszukać innego zanim podejmiesz pochopną decyzje..uwierzcie są takie, które wam podpasują...
Księża to też ludzie..podobnie jak policjanci, strażacy, lekarze, nauczyciele  - którzy też piastują pewną postawę wobec społeczeństwa i która niejednokrotnie odstaje od ideału - ale to nie znaczy że mamy się obrażać na Policję , straż czy medyków w ogóle i przerzucić się na medycynę naturalną lub wujka Google...
Jak nie podoba ci się lekarz szukasz lepszego...to samo zrób z kościołem...nie czujesz się dobrze w swoim szukaj innego..tak jak lekarza...bo przecież kościół ma być też twoim lekarzem....lekarzem duszy...
Amen.


POST TEN POWSTAŁ NIE PO TO BY KOGOŚ OBRAZIĆ CZY SKRYTYKOWAĆ, A DLATEGO BY ZMUSIĆ DO KRÓTKIEJ REFLEKSJI.
JEŚLI WIERZYSZ RÓB TO Z SERCA, UCZESTNICZ W KOŚCIELE Z WŁASNEGO WYBORU I POTRZEBY A NIE PO TO BY INNI WIDZIELI TWOJĄ WIARĘ.
TO SAMO TYCZY SIĘ NIEWIERZĄCYCH...NIE WIERZYSZ - BĄDŹ KONSEKWENTNY I SZTUCZNIE NIE ZASILAJ STATYSTYK SIEDZĄCYCH W ŁAWKACH, NIE RÓB ŚWIĄT I MASKARADY Z CZEGOŚ CO DLA INNYCH JEST SENSEM ŻYCIA.
DLA MNIE JEST ALBO CZARNE ALBO BIAŁE. NIE WIERZE W NIC PO ŚRODKU I ROBIĘ TO KONSEKWENTNIE.
TO TAK JAK ZE SZCZEPIENIAMI - GŁOŚNY TEMAT OSTATNIO.
JEŚLI SZCZEPIĘ -  TO SZCZEPIE NA WSZYSTKIE OBOWIĄZKOWE CHOROBY JEŚLI NIE - JESTEM KONSEKWENTNA I NIE SZCZEPIE WCALE.
I PODOBNIE JAK Z WYZNAWCAMI BEZGLUTENOWEJ DIETY. JEŚLI NIE JEM GLUTENU TO NIE  - A NIE PODJADAM PSZENNYCH I ZBOŻOWYCH BUŁEK PO KRYJOMU ALBO OD ŚWIĘTA .
RAZ JESZCZE NAMAWIAM NA KRÓTKĄ REFLEKSJĘ I OKREŚLENIE SIĘ KIM TAK NA PRAWDĘ JESTEŚMY : OSOBAMI WIERZĄCYMI CZY NIE - BO NIE MA CZEGOŚ TAKIEGO JAK WIERZĄCY NIEPRAKTYKUJĄCY.
JEŚLI WIERZYMY STARAJMY SIĘ BRAĆ WIARĘ Z CAŁYM INWENTARZEM TEGO CO NAM OFIAROWUJE A NIE TYLKO CZERPMY DOBRO, KTÓRE Z TEGO SPŁYWA NIC NIE DAJĄC Z SIEBIE...CZASEM TRZEBA SIĘ TEŻ POŚWIĘCIĆ.

Znając życie dużo osób po przeczytaniu tego postu po prostu więcej tu nie zajrzy, tak czy inaczej dziękuję za dotychczasową obecność.
Mam jednak nadzieje, że mimo wszystko zostaniecie ze mną bez względu na przekonania religijne ;-)

22 komentarze:

  1. Dziękuję Ci za te słowa.
    Jestem katechetką. Wierzącą w to co mówi. Na codzień spotykam się z tymi, wysyłanymi na katechezę bo... Dla mnie jest to pierwsza wielka lekcja kłamstwa .
    Taki dialod przytoczę:
    Dlaczego ciągle próbujesz przeszkadzać na lekcji?
    - bo ja jestem niewierzący?
    To dlaczego chodzisz na religię?
    -bo chcę być bierzmowany.
    Dlaczego chcesz byc bierzmowany?
    żeby wziąć ślub kościelny.
    Dlaczego chcesz ślub kościelny, skoro jesteś niewierzący?
    żeby ochrzcić dzieci.
    Dialog jest autentyczny. Boli, jeżeli ktoś depcze po tym, co dla mnie jest święte.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie dość często mierzi ten temat... Nie potrafię zrozumieć!

      Usuń
  2. Amen. Jestem dokładnie tego samego zdania.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładnie napisane :) Ja się nie wybijam, żyję po swojemu ze swoimi zasadami... Niestety, w naszym kościele nie ma mowy o dziecku w kościele, choć bardzo bym chciała Mszę dla dzieci... Chyba jak dzieci będą bardziej czaić, to będziemy się wybierać do miasta ;) Albo może sama zorganizuję jakiś dziecięcy chórek i się zrobi bardziej "prodziecięco"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My też nie chodzimy na msze dziecięcą bo i tak Janek za mały by w pełni w niej uczestniczyć...ale na swój sposób widzę że procentuje ta jego obecność...dużo obserwuje i zaczyna ładnie naśladować...już nie mogę się doczekać jego pierwszych pytań bo zapewne się pojawią.

      Usuń
  4. Dobrze powiedziane.
    Teraz święta obchodzone są dla prezentów, dzieci idą do komunii aby ładnie i modnie się ubrać i dostać prezenty itd. Ot takie czasy chyba naszły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda...bo tyle przez to tracimy :-) ale od nas dorosłych bedzie zależało czy to się zmieni :-)

      Usuń
  5. Kiedyś w wieku 17 lat gdy byłam u babci naw wsivna wakacjach, wujek powiedział mi tak "NIE BYŁAŚ W NIEDZIELĘ W KOŚCIELE! POWIEM TO TWOJEJ MAMIE" Odpowiedziałam mu tak - nie chodzę do kościoła dla szpanu, czy pokazać jaką mam kapelusz. Idę gdy mam potrzebę, podziękowania czy wsłuchania się w słowo Boże. Wiem "Pamiętaj, abyś dzień święty święcił" Tylko, bezsensem było mi iść do kościoła gdy patrzyli na mnie jak na ufo z miasta. Swoją obecnością rozproszyłabym połowę parafian. Odmówiłam modlitwę w domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mimo wszystko gdzie jestem i kto na mnie patrzy staram się chodzić...skoro inni nie potrafią się skupić i uszanować to sprawa ich sumienia dlaczego właśnie siedzą tam w ławkach... ale owszem masz racje, nikt nie powinien krytykować wyborów, można jedynie pomoc wskazać odpowiednią drogę..

      Usuń
  6. hej mnie też razi to zakłamanie i tez mam szacunek do osób które są prawdziwe w tym co myślą i robią

    pozdrawiam
    mądry post
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. J ślubu kościelnego nie mam, mieć nie mogę, mój mąż jest po rozwodzie z pierwszą żoną, niemniej jednak dzieci są ochrzczone i do kościoła chodzą. Może nie co tydzień bo ciężko mi z nimi wszystkimi.
    Jeśli ktoś nie zamierza chodzić do kościoła to nie wiem czemu chrzczą dzieci

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. świętokradztwo bo przyrzekając na chrzcie wychowywać je w wierze już kłamiesz bo sami w tej wierze nie żyjecie. cudzołożysz bo w świetle wiary katolickiej współżyjesz z czyimś mężem . tacy ludzie od razu swoją postawą niszczą tą wiarę dając dziecku komunikat mogę żyć jak chcę a nie żyć wg tej wiary. I powinno się usunąć księży którzy takie dzieci chrzczą.

      Usuń
  8. dokładnie!
    alexanderkowo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No...koment zdecydowany, krótki i rzeczowy.. Pozdrawiam Was :-*

      Usuń
  9. Podpisuje się dwiema ręcoma ;) Brawa :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki!! Ja bym dorzuciła choć jedną nogę..ale jak najbardziej dwie ręce wystarczą :-) Buźka :-*

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!