poniedziałek, 12 stycznia 2015

Galimatias...

Oj dzieje się dzieje...
Bilans weekendu to chory Jasiek i zwichnięty ogon kota...

Janek od 2 dni gorączkuje...zęby, nie zęby ale sobotnia wizyta u pediatry była już obowiązkowa.

Diagnoza to zaczerwienione gardło i ucho...
Zatem witaminy, czopki, syropki i jak nic nie ruszy to niestety antybiotyk.
Dzisiejsza noc koszmarem była. Janek budził się z częstotliwością 15 minutowa, ale co się dziwić Skoro gorączka grubo ponad 39. Paracetamol rady nie dał więc Ibuprofen poszedł w ruch.
W rezultacie młody zasnął mocniej około 4 a ja ubolewałam dalej tym razem nad kotem, który w ferworze walki zwichnął sobie ogon (nie pytajcie o szczegóły) wszak myślałam że ogon wręcz złamany bo zwisał bezwładnie...jednym słowem same straty.

A mi coś dziś siły witalne zrobiły psikusa...bo czuję się jakby mnie ktoś wyżuł i wypluł... kawa nie pomogła niestety..chyba następna niebawem pójdzie w ruch.

Jasiek nie bardzo ostatnio chce sam zasypiać, zganiam to na wpływ choroby. Mam nadzieję, że wróci do normy bo jak na razie każda próba wyjścia z pokoju to spazmy -  mimo, że nigdy nie mieliśmy z tym problemu.
Dałam mu dziś antybiotyk (pierwszy raz w jego 20 miesięcznym życiu) bo kolejnej takiej nocy nie zniosę. I nie chodzi mi już wcale o to czym wyspana czy nie..ale o to, że biedaczysko się męczy a ja nie mogę mu w żaden sposób pomóc jak tylko dać mu coś przeciwgorączkowego. Tylko ile będę mu to dziadostwo podawać?..wszędzie mądrzy piszą, że wolno tylko 3 dni...a u nas się nie zapowiada..więc dzisiejsza decyzja padła: antybiotyk obowiązkowo oczywiście przepisany podczas sobotniej wizyty u pediatry w razie gdyby przeciwzapalne/przeciwbólowe nie pomogły w ciągu 48h.
Jasiek z wielką łaską poszedł spać ok. 13 łkając żałośnie, tuląc swojego żółwika/lampkę (bez niej nie ma szans na spanie).
Od czasu do czasu przebudza się z płaczem, po czym po minucie zasypia...biedne dziecko...

A kot? Kot odsypia stres..dostał w dupsko przeciwbólowy/przeciwzapalny...lekarz jest dobrej myśli.
W najgorszym wypadku jeśli naczynia są jakoś uszkodzone to ogon uschnie i odpadnie jak u jaszczurki...serio..sama byłam w szoku.
Podobno koty mają taki dar jeśli chodzi o ogon...ale chyba faktycznie, bo nie raz mijam bezpańskiego kota bez ogona albo z jego częścią i nie sądzę, by koty te chodziły na zabiegi chirurgiczne poprawiające ich urodę bo taka jest moda...
Zdecydowanie wolałabym, by Tita zachowała ogon - bo za co będzie ją ciągał Jaś.?
Ogólnie między nimi jest niepisana więź..niby Tita zwiewa i bije Jacha łapą jak ten się zbytnio spoufali... ale jak zaczyna Jasiek swoje spazmy to Tita jednoczy się w bólu i odwrotnie.. ot takie to gady.
Choćby dziś: Tita pakowana do transportera a Jachu obskakuje to z tej to z drugiej strony pilnując co by jej krzywdy nie robić -  niby śmiejąc się ale przez łzy.
Sytuacja dwa: Jachu zanosi się płaczem bo nie chce spać..a Tita mimo, iż sama obolała rzewnie płacze wydając dziwnie gardłowe odgłosy, już nawet nie miauczenia ale zawodzenia....i łkania. Tak jakbym co najmniej krzywdę dziecku robiła....bo ja zła matka jestem i zmuszam dziecko do popołudniowej drzemki.

 Teraz delektuje sie ciszą słuchając w oddali chrapanie to jednego (tatusiek odsypia nockę) to drugiego  chłopaka.
Zbunkrowali sie oboje w Jaśkowym pokoju i śpią. Chwilo trwaj!
Z obawą czekam następnej nocy...oby była spokojna.
A Wam jak minął weekend?





10 komentarzy:

  1. Bidulek :( U nas zapalenie oskrzeli... siedzi w domu już 2 tydzień :(
    Zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kociaka to macie dużego. Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrówka życzę Jasiowi, oby noska minęła wam spokojnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdrówka życzę, bo to jest najważniejsze :) Trzymaj się.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj, biedny Jasiek :/ Domyślam się, ile stresu przeżyliście. Nasz Bąbel miał po ostatnim szczepieniu temperaturę ponad 39 - i też noc nieprzespana i wielkie obawy, czy nie skończy się na jakichś poważniejszych powikłaniach...Dużo zdrówka dla Jasia i dla Tity również - oby ogon pozostał na swoim miejscu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj , współczuję Wam bardzo, bo chore dziecko, to najgorszy ból dla Mamy! My już mieliśmy antybiotyk w kwietniu i nei było tak najgorzej. Chociaż, pomimo dicofloru osłonowego, nabawiliśmy się podrażnienia "odpieluszkowego", więc clotrimazolum, a potem od niego odparzenia, takie głębokie. Ale potem było juz tylko dobrze :) Trzymam za Was kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Niech Jaś szybko do zdrówka wraca;)
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!