Witam w poniedziałek....
Urlopowo i bezrobotnie się witam, gdyż w czwartek pożegnałam się definitywnie z moim pracodawcą, przekazałam dokumenty, środki trwałe, a że umowa kończy mi się dopiero 31.01.2015 to do tego czasu zostałam zmuszona wziąć zaległy urlop...Dokładnie ZMUSZONA...wcale nie chciałam go brać, w mojej sytuacji wolałabym pieniążki za niewykorzystane dni.
źródło |
W czasie gdy chciałam wziąć urlop dostałam odmowę, zatem dlaczego teraz miałabym go wykorzystywać.
Ale nic to... takie nasze polskie realia ze pracodawca jest na górze a my możemy się tylko podporządkować....lub ... się zwolnić:-)
Zatem mimo bezproblemowej (prawie) współpracy przez 4 lata poszły w ruch niemiłe słowa zatem posprzątaliśmy po sobie, oddaliśmy klucze i cały zespół została na lodzie wraz z przymusowym urlopem.
To nawet zabawne - bezrobotny na urlopie...
Teraz czeka mnie ostre filtrowanie rynku pracy...ale co tu filtrować jak już po kilku dniach stwierdzam, że jestem w czarnej dupie...
Ogłoszeń jak na lekarstwo... no i nie okłamujmy się, nie do każdej pracy mam kwalifikacje i predyspozycje..
W czasie przerwy od pracy mam zamiar uporządkować większość spraw na które nie miałam ani odrobiny czasu...obawiam się tylko, że jak zawsze nic z tego nie wyjdzie więc najlepiej było by stworzyć plan dnia, tak bym mogła kontrolować swój czas...
Nie wiem dlaczego czas ciągle mi ucieka i z miliona spraw załatwiam jedną, a potem pluję sobie w brodę że mogłabym go wykorzystać jakoś intensywniej.
Zatem oprócz wprowadzania diety i ćwiczeń codziennych, muszę gdzieś upchać godzinkę na szukanie pracy, godzinkę na blogi ....oczywiście wszystko w czasie snu młodego...nie chce by moim kosztem ominęła go zabawa albo miał spędzać czas przed TV.
W planach jest również spacer, gotowanie, zakupy, zabawy i szaleństwa, czytanie książki - tak mam zamiar powrócić do czytania...zobaczymy ile z tego zrealizuję...nie chce przesiedzieć bezczynnie w domu bo już to kiedyś przerabiałam...wiem że siedząc i zastanawiając się nad tym, że nie ma się pracy można dostać świra i głębokiej depresji...
Nie zamierzam do tego dopuścić...ba...jest taki ktoś kto nawet nie da mi się nad tym zastanowić...
Ale pomijając żarty....ciężko mi z myślą, że jestem osobą niepracującą...Jestem tylko pełna nadziei że ten stan szybko się skończy i znajdę coś sensownego.
Więc ponawiam apel...jeśli ktoś coś...jakaś praca, jakiś pracodawca mega uczciwy i uprzejmy (ale mam wymagania) to ja wiecie ;-)
Jest jeden plus tego stanu...
Mogę spędzać leniwe popołudnia z młodym, jeść powoli śniadanie, iść na powolny spacer, bawić się i szaleć...obejrzeć wszystkie powtórki seriali w trakcie jazdy na rowerze :-) trzeba widzieć pozytywy ...nie????
Ciekawe ile z tego optymizmu mi zostanie :-) i na jak długo :-)
Trzymam kciuki, żebys szybko znalazła nową i na dodatek lepszą pracę :)
OdpowiedzUsuńOj dziękuję kochana...przydała by się taka nowa, świeża i lepsza..ale trochę słabo to widzę...dobrze żeby chociaż była nowa...już nie będę bardzo wymagająca :-) Pozdrowienia dla was :-)
UsuńTak trzeba widzieć pozytywy! Ostatnio u mnie wszystko idzie po prostu jak najgorzej.. nie będę wglębiac się w szczegóły, ale staram się nie poddawać.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ciepło! :)
To trzymaj się kochana...nie poddawaj się mimo trudności..ja też mam zamiar się nie dać...choć realia naprawdę optymizmem nie wieją...ale co tam..przecież musimy dać radę..Kto jak nie my!!!
UsuńTrzymam kciuki, ja - bezrobotna przez prawie cztery lata, w tej chwili, już nie bezrobotna i pracy nie poszukująca, ale za jakieś półtora do dwóch lat chętnie bym i ja coś innego znalazła :-p
OdpowiedzUsuńPowodzenia w poszukiwaniu pracy i ... wytrwałości :-) Ja znalazłam pracę po roku szukania ( mniej więcej ). Najważniejsze to nie zrażać się....:-)
OdpowiedzUsuńZobaczysz, że szybko znajdziesz pracę. Będzie dobrze. Najpierw zrealizuj wszystko co zaplanowałaś, a później idź do pracy ;) :)
OdpowiedzUsuńŻyczę szybkiego znalezienia pracy :) POWODZENIA!:)
Ja sama z wcześniejszej pracy zrezygnowałam i uczyniłam to naprawdę z uśmiechem na ustach (ale inaczej chyba wykończyłaby mnie fizycznie i psychicznie, więc innego wyjścia nie było). W kolejnej - wcześniej "zaklepanej" - zagrzałam miejsce zaledwie kilka dni i pojawił się w naszym życiu Bąbel - jednak udało mi się popracować jakiś czas zdalnie z domu i dzięki temu jestem teraz na macierzyńskim (choć szczerze mówiąc nie wiem, czy będę miała potem do czego wrócić). Jestem pewna, że wszystko Ci się szczęśliwie ułoży - a na razie korzystaj z czasu spędzanego z Jasiem, realizuj swoje plany i ładuj akumulatory :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby udało się znaleźć inną pracę jak najszybciej.
OdpowiedzUsuńNa razie fajnie, że możesz więcej pobyć z synkiem.
Pozdrawiam
po burzy zawsze wychodzi słońce. W przyszlości może będziesz sobie dziękować za tą decyzję. NIe poddawaj się. Trafiłam tu przypadkiem i chyba zostanę na dłużej bo widze, że w podobnej sytuacji zyciowej chyba jestesmy :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże nie ma tego złego...? O pracę nie jest łatwo, ale to nie znaczy, że nie można jej znaleźć w ogóle. Daj sobie trochę czasu, odpocznij, uporządkuj myśli. Na pewno coś znajdziesz - tego życzę :). Pozdrawiam ciepło (i zapraszam "do siebie")
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za znalezienie dobrej pracy w fajnym zespole z porządnym szefem ;)
OdpowiedzUsuńKto wie, kto wie, czy taka domowa posiadówka Ci się nie spodoba ;) Powiem szczerze, że gdybym nie musiała tyle zajmować się dziećmi, to byłoby całkiem fajnie tak posiedzieć w domu - posprzątać, ugotować obiadek, i znaleźć w tym szaleńczym pędzie czas dla siebie :D Chociaż ja mam ten luksus, że siedzę jeszcze na macierzyńskim a później prawdopodonie czeka mnie wychowawczy.
OdpowiedzUsuńA moze w tym czxasie rozkręcisz coś swojego? :)) Życie jest zaskakujące! :D
Korzystaj z wolnego bezrobocia, praca się znajdzie :) wcześniej czy później!
OdpowiedzUsuńGdzie się podziałaś? Co u Was słychać?
OdpowiedzUsuńUściski:*