wtorek, 20 stycznia 2015

Zatracam się sama w sobie...


Mam 32 lata, jestem stara krowa, która wiele powinna wiedzieć o życiu. Niestety zdarzają mi się momenty, w których czuje się jak biała kartka: pusta ,bez pisarza, bez właściciela, na której nikt nie chce nic napisać a zostawia tylko odciski brudnych, tłustych paluchów i kawałków żarcia.


Mam taki sposób bycia, że nie potrafię czerpać energii z samej siebie.. są chwile takie jak te, które demotywują i nie pomagają: : tracę prace, pogoda do dupy i jeszcze choroby nie pomagają. Czasami czuję się przezroczysta i nic nieznacząca - co nawarstwia moją frustrację.

Na co dzień jestem matką, żoną, córką, wnuczką, pracownikiem. Dzień za dniem leci, każdy wygląda niemal identycznie.
Nie potrafię w chwili obecnej zmotywować się do czegokolwiek. Czuję, że wszystko czego ostatnio dotknę, każde słowo które wypowiadam obraca się przeciwko mnie. Czasem ciężko mi samej ze sobą wytrzymać. Przytłaczają mnie własne myśli, które gdzieś tam kiedyś wyrzuciłam za siebie - wiedziałam, że kiedyś mnie dopadną.

Mam dziwne wrażenie, ze nie ma obok mnie żadnej życzliwej, życzącej mi dobrze osoby.
Nie takich sztucznie uśmiechających się lub udających - tak na prawdę szczerych i oddanych. Czuję się obco w tym świecie nastawionym na konsumpcje. Czasem wydaje mi się, że powinnam życ w innych czasach: nie tu i teraz, ale w tych gdzie wszystko miało jakąś wartość i zasady bo nie chcę otaczać się fałszywymi przyjaźniami...ale okazuje się, że jest to jednoznaczne z brakiem przyjaciół ..to nie na moją głowę...

Mam wrażenie, że nikt się nigdy nie zastanawiał jak na prawdę się czuję i czego bym chciała a czego nie. Każdy chciałby  wsparcia nie pytając, nawet sie nie zastanawiając czy tak naprawdę mam na to ochotę. Przyjaciele dzwonią w chwili gdy mają problem. lub bardzo chcą się czymś pochwalić..a gdzie w tym wszystkim ja?? Czy to na prawdę jest przyjaźń?

Nikit nigdy nie spytał czy moje wredne humory i cięte słowa nie są obroną przed tym ze czasem i ja mam dość, że czasem i ja mam problemy, bo przecież ja prawie nigdy się nie skarżę, bo przecież ja co dzień mam receptę na każdy problem.

Nigdy nie prosiłam i staram się nie prosić nikogo o żadną pomoc. Staram się być dobrą matką, dobrą żoną. Staram się...ale jestem człowiekiem, popełniam błędy-  idę dalej,  wstaję,  podnoszę się i omijam te same łukiem.
Staram się perfekcyjnie podchodzić do swoich obowiązków ale wierzcie - czasem wysiadam...wysiadam psychicznie...wysiadam zaraz potem fizycznie... spada mi odporność i mam ochotę siąść i się rozpłakać...

Jedno pytanie nasuwa mi się tylko:       Po co to wszystko?

A czasem wystarczyło by miłe słowo...dobre...pochwalne..bo ja jak człowiek a nie tylko matka i żona i córka i wnuczka i pracownik potrzebuję dobrego słowa...pochwały...żebym mogła upewnić się, że jednak jest w tym sens...
Tylko tyle...trochę empatii...popatrzenia na minute w moją stronę jak na człowieka, który tez ma czasem dość a nie terminatora, który i tak sobie poradzi...podniesie się..Czasem tak trudno być idealnym.

Dobre słowo..tak niewiele...i znikają wszystkie troski...

Zatem  rozejrzymy się...bo ile jest takich mam, takich żon, na które wylewa się tysiące litrów słów z pomyjami, tysiące słów krytyki...setki negatywnych emocji, niepotrzebnych nieproszonych rad i sugestii.....a przecież każda z nas wie jak trudno być perfekcyjną i każda z nas zasługuje co najmniej na order...a nie dostajemy w zamian nawet jednego dobrego słowa...jednej pochwały, jednego komplementu.
Bilans dobrych i złych słów nawet nie jest zerowy., jest na minusie z przewaga tych złych...a my i tak musimy wstać..uśmiechnąć się rano do lustra bo wstaje dzień a w raz z nim największy skarb, który nie może przecież odgadnąć naszego stanu.
I tak budzimy się z przyklejonym uśmiechem i tak też zasypiamy.

i wiecie...to prawda ze dobro przyciąga dobro, a zło przyciąga zło...bo wystarczy czasem jedno pozytywne wydarzenie, sytuacja a reszta idzie lawinowo...podobnie jest z tymi złymi... tylko gdzie znaleźć równowagę...

Tu dochodzę do sedna..bo właśnie stąd biorę siły witalne... potrzebuję tych pozytywnych sytuacji...nie potrafię nakręcić się sama...nie jestem perpetuam mobile i czasem moja motywacja spada do zera a nawet w głębsze depresje...i potrzebuję paliwa...potrzebuję zapewnienia, że to co robię i jak robię jest dobre, jest wyjątkowe.

Czekam z nadzieją na ten jeden promyk słońca, który stanie sie paliwem do mojego perpetuum...tylko gdzie znajdzie się taki, który wedrze się przez okulary słoneczne z filtrem.

Poszukiwane zatem pozytywne chwile...pozytywni ludzie... pozytywne sytuacje... bo dzięki temu, że czuję się potrzebna komuś, że mam przeświadczenie że potrafię i umiem,  mój pojazd pędzi dalej...

i chyba muszę zakupić...

źródło


.....bo jest dla kogo żyć:


17 komentarzy:

  1. Pewnie, że jest dla kogo żyć i tego się trzymajmy w tych najcięższych chwilach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Cameljanko! Czytuję Twój blog już od jakiegoś czasu, ale pierwszy raz postanowiłam napisać komentarz pod Twoim tekstem. Jesteś wspaniałą osobą, ciepłą, pełną miłości i radości. Pamiętaj, że to Ty jesteś najważniejsza w tym wszystkim, w tej codziennej gonitwie zadań, myśli, wydarzeń. Wiem, że łatwo powiedzieć: "Nie załamuj się!". Z własnego doświadczenia wiem, że naprawdę warto wierzyć, że wszystko jest po coś, nawet nieprzespana noc, bo dziecko ząbkuje, czy to, że znowu zapomniałam kupić ketchup w sklepie. Uwierz w siebie, a na pewno wszystko będzie dobrze. Jak nie Ty, to kto inny? Pozdrawiam Ciebie serdecznie i trzymam kciuki!
    Monia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa... dobrze jest czasem poczytać że takie chwile zwątpienia są normalne :-)

      Usuń
  3. Masz rację dobre słowo, pozytywna osoba, która nas wysłucha, wesprze jest bardzo potrzene. Trzymaj się, bo masz dla kogo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie to bardzo ważne..muszę czuć wyraźny realny namacalny dowód że jest po co się fatygować :-) Dzięki :-*

      Usuń
  4. Oczywiście, że jest dla kogo żyć :) Oprócz tych dwóch panów, jesteś jeszcze Ty :) I dla siebie żyj!

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tak samo jak TY!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to nie zazdroszczę :-) ale głowa do góry...jutro też jest dzień :-)

      Usuń
  6. Ja życzę Ci dobrze :) - niestety mogę tylko wirtualnie, niemniej jednak posyłam moc pozytywnych fluidów z nadzieją, że na coś się przydadzą :) Czasami trzeba dać sobie trochę luzu i właśnie odpuścić dążenie do tej upragnionej perfekcji, która i tak jest nieosiągalna i którą i tak bardzo niewiele osób doceni czy w ogóle zauważy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje kochana....oj jak się ma wygórowane ambicje to czasem trochę trudno zwolnić;...ale teraz...będę hamować :-)

      Usuń
  7. Masz dla kogo żyć.
    Każdy z nas ma czasem gorsze dni ale wierzę w to, że będzie dobrze. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki...no nic trzeba się brać w "kupę" i kopnąć się w dupę... :-) ale się zrymowało :-)

      Usuń
  8. Przesyłam pozytywną energię !!! Ale rozumiem, bo mnie również zdarzają się słabsze dni jak ten Twój. Ale głowa do góry i bierz przykład z kubka! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki..chyba złapałam trochę tej energii bo już jest dobrze aczkolwiek nie najlepiej :-)... ten kubek chyba na prawdę muszę sobie sprawić :-) Pozdrawiam

      Usuń
  9. Eh jakbym czytała we własnych myślach i nawet posty nam się pokryły :) (na swoim blogu też pisałam o czymś podobnym). Pomyśl jednak, że tak jak pisały poprzedniczki masz dla kogo żyć, dla kogo śmiac się, cieszyć, wstawac każdego dnia. Mnie to nakręca i daje kopa do działania i wierzę że Tobie też :):)

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!