czwartek, 30 października 2014

Stan zawieszenia..



Czuliście się kiedyś jak w Matriksie?
Ja mam tak obecnie..
Niby wstaje rano, robię wszystko jak co dzień, idę do pracy...ale czuje się jak w zastoju, jak w jakimś letargu...bez spontaniczności, energii...i już nawet na jesienne przesilenie nie chce mi się zwalać...ogólny brak energii na wszystko sprawia że czuję się jak w zastoju..jakby życie przepływało gdzieś obok a ja tkwię gdzieś w jakimś bezruchu..jakby mnie ktoś młotkiem przybił do jednego miejsca...
Na co czekam...nie wiem.?

Nie mam chęci robić nic...
Mam nadzieje że ten stan przejdzie i nabiorę życia ... bo to trochę uciążliwe...może to zwykłe zmęczenie..a może nawał myśli...
Niedługo szpital...w dodatku dostałam Wypowiedzenie Umowy o Pracę z powodu braku przedłużenia lokalu w którym mieści się moja firma... tak więc oprócz problemów zdrowotnych doszyły te zawodowe..i mimo iż wiedziałam jaki będzie finał pracy...to i tak jakoś mi nieswojo... bo przecież przepracowałam w tym miejscu ponad 4 lata...i mimo iż nie przepadałam za tą robotą to czułam się w niej jak w domu... poza tym lepiej znać swojego wroga niż nic o nim nie wiedzieć...
A teraz...teraz czeka mnie szukanie nowej posady...choć wiem że w tym regionie to jak szukanie igły w stogu siana...więc wiecie..jak ktoś ? coś? to ja chętnie podejmę się pracy...
Coraz częściej myślę o tym cholernym szpitalu...zupełnie mi to nie na rękę...ale może chociaż trochę odpocznę, zregeneruję...bo w chwili obecnej na prawdę czuje jakieś zmęczenie...
czuje się jakbym ciągle była w pracy.... mam tam jakiś jeden dzień wolny..ale co mi po tym dniu..jeszcze się nie zacznie a już się kończy...
To sobie ponarzekałam..ale i ponarzekać czasem i ja muszę...

A Jaś..Jaś jak zwykle super...chłopak coraz większy, uśmiechnięty...zadowolony...bawi się...rozrabia...ale jest do rany przyłóż...uwielbia się przytulać..taki pieszczoszek z niego...i większość czasu jest uśmiechnięty...

To jest takie moje lekarstwo gdy po nieudanym dniu wracam z pracy i widzę tą usmiechniętą mordkę to zaczyna chciec się wszystkiego mimo że sięnie chce...
Bo tylko on jest w stanie zmusić mnie do wielu rzeczy których najzwyczajniej w świecie mi się nie chce...bo dla niego jestem w stanie zrobić wszystko...

Czasem tak sobie myślę że dużo życia zmarnowałam...do niczego w życiu nadzwyczajnego nie doszłam..jak byłam młoda miałam tyle ambicji i planów po których nawet wspomnienie nie pozostało...
Zawsze marzyłam o świetnej pracy gdzie mogłabym pomagać ludziom i się realizować, o własnym domu z ogródkiem z mnóstwem dzieci i zwierząt...
A realnie mam mieszkanie w bloku, kota, jedno dziecko i wypowiedzenie umowy o pracę, której de facto nie lubiłam w ręce..i wielka niewiadomą...coś tu mi w tym życiu nie do końca wyszło...
A może powinnam patrzeć na to w sposób optymistyczny :  że bardzo dużo mi wyszło..mam swoje mieszkanie mimo, iż niektórzy mogą tylko pomarzyć, mam wspaniałą rodzinę : męża i kochanego synka których pozazdrościć mógłby nie jeden..mam kota...mmmhhh...przemilczę...bo to słabe ogniwo tej naszej rodziny....niby mam dużo...ale czuje że czegoś mi brakuje....brakuje mi czegoś co mogłabym robić dla siebie..tylko dla siebie...coś w co mogłabym się wciągnąć...i może przez to czuję się jak w letargu... zawsze lubiłam być w coś zaangażowana...ale jakoś brak mi weny, pomysłu na siebie...idealnym było by znaleźć pracę której mogłabym się oddać..jakąś fundację, jakąś społeczność która pomaga...mogłabym wtedy robić dwa w jednym : pomagać i zarabiać..ale to tylko marzenia...które raczej rzadko się spełniają...
Więc mój apel do instytucji, Fundacji...jeśli ktoś z was miałby dla mnie jakąś posadę..chętnie oddam swoje serce...

a żeby nie było tak pesymistycznie parę fotek Janka :-) mojego największego szczęścia i silniczka do życia :-)

postanowione : będę mechanikiem samochodowym!



Paweł wychodź idziemy w liście ;-)

tak będę straszył :-)

Mama jest już mnam dla kościotrupka bo mi aż żebra wyszły...


To ja sam się poczęstuje...otwierać lodówkę...
 


15 komentarzy:

  1. A ja myślę że to ten natłok spraw i obowiązków wpędza cię w taki wisielczy nastrój... wiadomo jaka by praca nie była, zawszę to parę groszy i zalatany budżet domowy... ale nie przejmuj się, jestem zdania że to na dobre wyjdzie, a może właśnie znajdziesz już niedługo prace w której się spełnisz w 100%, może właśnie będziesz miała teraz czas takiej pracy poszukać!
    Szpital - jest o czym myśleć, nie lubię tej instytucji, spróbuj zając głowę czym innym ...może jakaś dobra książka, komedie ... nie martw się tym co będzie, będzie dobrze! Bardzo mocno ściskam kciuki!
    Niczego nie zmarnowałaś masz wspaniałego syna i fantastyczną rodzinę, co jeszcze może być ważne! W dodatek prowadzisz bloga i tym pomagasz innym! Jesteś dobrym i uczciwym człowiekiem!
    Nos do góry!
    Ściskam:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Aniu z miłe słowa :-* aż się wzruszyłam.... przesyłam Wam ogromne buziaki :*

      Usuń
  2. młody w tym wdzianku jest the best! heheheh

    OdpowiedzUsuń
  3. Każdego czasem nachodzą takie myśli. Nie dziwię się, że Ty je masz, niedość, że czeka Cię pobyt w szpitalu to jeszcze ta praca. Nawet jak się traci pracę, której się nie lubi, to i tak człowiek jest zdołowany.
    Ale może to zwolnienie pomoże Ci zmieniać pracę na lepszą, wiem po sobie, że czasem ciężko samemu się zdecydować na taki krok, ale później człowiek się cieszy. Sama szukaj pracy wysyłaj CV do interesujących Cię fundacje, przejmij inicjatywę.
    Trzymam kciuki i powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też liczę na chwilę odpoczynku na zwolnieniu..tedy będę miała więcej czasu na przemyślenie strategii :-)

      Usuń
  4. Kochana! Muszę powiedzieć, że chyba każdy z nas ma takie odczucia chociaż przez moment. Poczucie niespełnienia czasami nas trafia ale na szczęście głównie bywa CHWILOWE. I tego się trzymajmy :)
    Powiem Ci Kochana, że masz cudownego Synka! Skup się na swoich powodach do uśmiechu :))

    Pozdrawiam, MG

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz częściej się spotykam przypadkiem zwątpienia u znajomych..chyba ta jesień tak negatywnie nastraja...mam nadzieje że szybko wyjdzie słońce :-)

      Usuń
  5. Jak to mi zawsze.mówią: ciesz się z tego co masz, bo gdybyś tego nie miała byłabyś nic nie warta...

    OdpowiedzUsuń
  6. Złożyło Ci się wszystko naraz. I pewnie dlatego czujesz się tak a nie inaczej. Osiągnęłaś Kochana wiele. Masz rodzinę i cudnego syneczka, który jest szczęśliwy. Nie powiedziane, że swoich planów jeszcze nie zrealizujesz.Wszystko może się zdarzyć. Nigdy nie mów nigdy.
    Pozdrawiam
    Jaś jest przeuroczy :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację , zdecydowanie...fajnie ze jesteś :-*

      Usuń
  7. Ja też aktualnie przechodzę taki stan - choć niby odnaleźliśmy swoje długo wyczekiwane Szczęście, to jednak coś nie pozwala mi się w pełni cieszyć. Chyba nadmiar wcześniejszych problemów, stresów, natłok spraw do załatwienia, a do tego jesienna chandra - i myślę, że u Ciebie jest podobnie...

    Oby wszystko się poukładało - myśl teraz przede wszystkim o swoim zdrowiu, a praca zawsze jakaś się znajdzie, lepsza lub gorsza...Twój Jaś to faktycznie takie małe Słoneczko, które rozświetli Ci nawet te najbardziej pochmurne dni :) Tulę mocno :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślę że za dużo stresów na raz..i u ciebie i u mnie...Twój synek jest przeuroczy..myślę że i wam trzeba czasu by na spokojnie bez wtykania obcych w wasz świat osiągniecie równowagę....
      Ja ostatnio marzę o beztroskim życiu..takim z dzieciństwa... choć na trochę by głowa odpoczęła :-)
      Pozdrawiam Was..ucałuj Juniora :-*

      Usuń
  8. Jakoś mało męża w tym Twoim życiu...

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!