wtorek, 9 czerwca 2015

Czas tak szybko płynie...

Oj nie ogarniam już tego jaki jest dzień tygodnia, a o dacie to już nie wspomnę...też tak macie?
Moje życie kręci się w okół :śniadanie, zabawa, spacer, obiad, drzemka, obiad, spacer, kolacja, kąpanie i wolne....po czym wymawiam hurra pełna nadziei że mam czas dla siebie i zasypiam :-)



Ciepło się zrobiło, jest przyjemnie..więc nie ma sensu siedzieć w domu, co skutkuje wielkim domowym rozgardiaszem..bo kto by tam myślał o głębszych porządkach jak natura wzywa na powietrze...
Zatem dom ogarnięty tylko powierzchownie...ale wiecie..jakoś mi to nie przeszkadza...choć czasem nic znaleźć już nie mogę.

Co z nowości.? niech się zastanowię.......

Był dzień dziecka i nowe prezenty. Jasiek wniebowzięty. Byliśmy na miejskim zlocie dla dzieci bo przecież Janek musiał swoje IJO IJO obejrzeć dokładnie.






Byliśmy też na festynie dla rodzin organizowanym przez firmę sprzedającą maszyny i sprzęt rolniczy... bo oczywiście trzeba było zobaczyć traktory...ale jedyne zdjęcie z tego festynu to takie na którym Janek wsuwa kiełbasę z grilla...


Przez większość czasu staramy się być na dworze i bawić się z dziećmi. Janek przeżywa jakiś kryzys i zaczął bardzo wstydzić się ludzi, czasem nawet i dzieci...chociaż myślę że dlatego, iż dzieci zawsze są z dorosłymi:-)
Chociaż ostatnio widzę lekkie postępy w tym temacie , pediatra zapewniła (choć oczywiście mam ograniczone zaufanie do lekarzy), że to normalne w tym wieku i większość dzieci przechodzi taki regres - jedne wcześniej inne później - chodzi podobno o samoświadomość.

Janek jeździ na rowerze już tak dobrze, że mamy wrażenie że rower ten jest już dla niego za mały, i pewnie przydał by się taki na większych kółkach - ale w tym roku sobie odpuścimy, chyba, że z taką lubością będzie chciał jeździć jesienią i wczesną zimą i ten ewidentnie będzie mu kulą u nogi...bo mamy plan by w przyszłym roku kupić już z pedałami.

Planujemy przenieść też Janka na "dorosłe" łóżko- tylko problem jest podstawowy, że nie ma ono zabezpieczenia i boję się że Janko wypadnie. Nie jest to łóżko materacowe więc gotowe blokady odpadają bo te wkłada się pod materac -ale mam już plan...mam nadzieje, że uda się go jakoś zrealizować i Janka przeniesiemy na nowe :-) a zarazem stare - bo kupiliśmy je w czasie kiedy urządzaliśmy Jaśkowi pokój jak był jeszcze w brzuszku:-)


Co jeszcze?
Jesteśmy w trakcie odpieluchowywania...
Jak nam idzie?
dopiero dzień 3 niepełny...tzn. zakładamy jeszcze pieluchę na spanie w południe i na noc oraz na spacery. Bez pieluchy chodzi tylko po domu.Ale dziś są już jakieś pierwsze sukcesy. Zero przesikanych majtek i parę razy zawołał "si"...zobaczymy co będzie dalej..czy nie cofnie swoich umiejętności sikania do jutra...
EDIT: właśnie Janek zlał się na balkonie :-)

No i Janek wymawia coraz więcej słów, czasem nie wiem o co mu chodzi i zgaduję...ale ważne że coś zaczyna się dziać bo już zaczynałam się martwić...

To, że ja nadal bez pracy to chyba nie muszę wspominać :-(

Zmieniamy też klamki do okien na te z zabezpieczeniem ...z wiadomego powodu, wolę dmuchać na zimne.

To już chyba tyle nowości :-)

Pamiętajcie, że mam do oddania książkę "NADZIEJA...." poczekam na jeszcze parę zgłoszeń, wiele z Was opisało prywatnie na mój adres mailowy cameljanka@gmail.com, niektóre z Was zrezygnowały, niektóre napisały w komentarzu z prośbą o niepublikowanie, no i są też te komentarze co opublikowałam. Poczekam do niedzieli więc jeśli są jeszcze jakieś chętne, piszcie na priv lub w komentarzach. Po niedzieli napiszę której z Was wyślę książkę.
PS> Mam pomysł na nowy cykl "niepłodnościowy" - może chciałybyście wziąć w nim udział,  by pomóc zrozumieć  tym zarówno z problemem z płodnością a także tym zdrowym  na czym to wszystko polega, jak wiele nas kosztuje, jak wiele niszczy i jak wiele też buduje. Chciałabym zamieszczać na blogu oczywiście anonimowo ze zmienionymi imionami prawdziwe historie starań o dzieci, niepowodzeń, powodzeń, całą prawdę o niepłodności.A nie tylko suche fakty, statystyki, tabelki.  Mam wrażenie, że temat niepłodności jest spychany poza margines, lub spłycany tylko do statystyk, wiele osób nie ma nawet pojęcia co czuje osoba z problemem niepłodności, czego oczekuje, lub co może jej pomóc. Bliscy lub znajomi takich osób również mają problem by odnaleźć się w sytuacji, nie wiedzą co powiedzieć, jak się zachować, czy mówić o dzieciach, czy omijać ten temat...więc jeśli chcecie pomóc, jeśli chcecie przekazać światu swoje historie, lub macie ochotę na spowiedź przed samą sobą, macie ochotę przekazać światu jak walczycie o swoje szczęście, jak stałyście się szczęśliwe, lub jak tkwicie w nieszczęściu...zapraszam..piszcie, a ja ze swojej strony zapewnia 100% dyskrecję i zrozumienie.
Serdecznie zapraszam..może kiedyś znajdzie się nawet osoba, która zbierze to wszystko do kupy i wyda opowiadania:-) by niepłodność nie była tylko suchym faktem, nie była tylko stwierdzeniem, tylko diagnozą: Spróbujmy zaprzyjaźnić się z niepłodnością - razem.
Co myślicie o takim cyklu? Pomożecie? Czy może to bez sensu? Zapraszam raz jeszcze :

cameljanka@gmail.com

12 komentarzy:

  1. Jaki z Janka już duży chłopak :) Nadziwić się nie mogę jak dzieci szybko rosną. Przy nich jeszcze bardziej widać upływający czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zobaczysz niebawem sama jak czas przy dzieciach się kurczy.... i one tak szybko rosną...

      Usuń
  2. Dzieję się u Was. Janek pięknie się rozwija.
    Sama chętnie oglądam wozy strażackie. Zeszłego lata miałam przyjemność wjechać podnośnikiem na 25 m. No... prawie, bo spanikowałam. Mąż był niepocieszony.
    Pomysł na cykl świetny, zwłaszcza, że coraz więcej par dotyka problem niepłodności. Może kiedyś się skuszę, póki co zaniedbuję sowjego bloga, bo albo zajmuję się Tygrysem, albo padam na twarz.
    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze...zazdroszczę ci tej przejażdżki podnośnikiem ;-)
      A co do cyklu..na razie brak chętnych...może kiedyś ktoś się odważy :-)

      Usuń
  3. Witaj :) ależ Ci się pięknie synuś rozwija! Mój niewiele młodszy ale ho ho - pampersiak pełną gembą :), na rowerku nie jeździ i prawie nie mówi. Nic to przyjdzie czas i na niego. Ale jednego to troszkę zazdroszczę - jedzenia kiełbachy na pikniku :). U nas ciągle trzeba uważać - bo takie próby niejednokrotnie kończą się krztuszeniem, dławieniem, albo i zwracaniem :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Janek kiełbachę wchrzaniał już w tamtym roku...jemu grudki, przeszkody nie straszne ;-) je generalnie wszystko...zresztą widać to po nim i jego wadze.. I tak jak mówisz na wszystko przyjdzie czas...mój też ma duże braki w porównaniu do niektórych dzieci..ale mam to w nosie...i na niego przyjdzie pora...

      Usuń
  4. Odnośnie pierwszego akapitu : też tak mam (a raczej mamy, bo M. na tyle na ile może również stara się dzielnie mi towarzyszyć w tych codziennych dzieciowych zmaganiach :) )

    Festyny to jednak świetna sprawa - kiedyś omijałam szerokim łukiem, teraz przy Bąblu zaczęłam się do nich coraz bardziej przekonywać :)

    A łóżeczko bombowe ! (gdzie kupiliście, jeśli można wiedzieć?) Podejrzewam, że nasz Młody też długo w swoim szczebelkowym niemowlęcym miejsca nie zagrzeje, bo długaśny jest i już teraz ledwie się mieści ;)

    Pomysł z cyklem super - ja wypisałam się w tym temacie na blogu (po czym... ekhm...skasowałam wszystkie wcześniejsze posty bez ich skopiowania...:/) Byłoby fajnie, gdyby wypowiedziały się osoby nie prowadzące własnych blogów, byśmy i ich historie mogli poznać, być może się nimi zainspirować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie że M. tak się angażuje w wychowanie młodego :-) to się chwali :-)
      JA niegdyś też raczej antyfestynowa a teraz człowiek widzi ile radosci dla dziecka :-)
      Łóżeczko było wystawione na allegro..robi je jakiś facet w okolicach Rzeszowa..musiałabym przypomnieć sobie nazwę użytkownika..u nas się sprawdza bo po złożeniu jest jak fotel - sofa...a pokój Janka malutki więc nie zagraca, a i dorosły może sie przespać po rozłożeniu.

      Co do cyklu..jak wyżej..na razie nie ma chętnych :-) Mam czasem wrażenie że nikt mnie nie czyta;-) bo oprócz stałych bywalców rzadko ktoś nowy komentuje :-)

      Usuń
  5. Wiesz co zrobić z łóżkiem? Położyć koło niego materacyk z łóżeczka. Jak dziecko spadnie to nic się nie stanie. Moja Młoda miała rok i 2 miesiące jak poszła na duże łóżko bez zabezpieczeń i spadla z niego dopiero przed 3 urodzinami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest pomysł...ale widząc jakie akrobacje Janek wyczynia na łóżku...podejrzewam że spalibyśmy wszyscy najpóźniej do północy... a że jestem wygodnicka i zdecydowanie lubie spać...to przez moment dam mu sie przyzwyczaić...a potem oczywiście zapodam materac obok... bo obecne rozwiązanie to zapewne chwilowe...Dzięki za radę :-*

      Usuń
  6. Haha, miłość do straży pożarnej nie mija :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nawet wzmaga się....wszystkie IJO IJO są teraz na tobie...żyć nie daje...a że mieszkamy na szpitalnym osiedlu to szał jest... IJO IJO mamy i w dzień i nocą...:-)

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!