czwartek, 3 lipca 2014

aby nie idź w stronę światła...

Minął czerwiec...miesiąc jak miesiąc...nic szczególnego...miesiąc wydaje się szczęśliwy bo ciepły, bo letni, bo wakacyjny... Dla mnie czerwiec pozostawia mimo ciepła i upałów chłodny cień...ja co rok mimo upływu 16 lat wciąż w tym czasie umieram na nowo..

 W czerwcową noc dorosłam, w czerwcową noc stałam się dojrzała, w czerwcową noc jednocześnie umarłam i zmartwychwstałam...w czerwcową noc straciłam nadzieję i wiarę i miłość...umarła wraz z nim...a śmierć przeszła po mnie i po mej dłoni trzymającej jego dłoń w poszukiwaniu oznak życia...nigdy nie widziałam wcześniej śmierci tak blisko jak w tą czerwcową noc...i nigdy wcześniej jak wtedy nie pragnęłam by i mnie wzięła ze sobą...jak dobrze, że nie posłuchała...
Wiele osób na pewno zapomniało, ja chowam to tak głęboko w sercu i wiem, że nigdy moje życie nie będzie wyglądało jak przedtem...nigdy już nie będę ta sama Anka Wariatką...nigdy nie zapomnę tej czerwcowej zimnej nocy...i zawsze już będę zmagać się z koszmarem, który cyklicznie powraca potęgując we mnie wyrzuty sumienia, poczucie niesprawiedliwości i winy...tak do dziś winię się, iż nie potrafiłam zapobiec nieszczęściu...ja..15 latka..nie potrafiłam uchronić przed śmiercią kogoś kto był dla mnie jak brat bliźniak, kto był dla mnie ostoją, oparciem, miłością w czystej młodzieńczej nawet dziecięcej postaci...nie potrafiłam...tak mi przykro...tak źle....

***

Był czerwiec....z daleka słychać śpiew i gwar...widać radość młodych ludzi wchodzących do autokaru...w tym ja..młoda, beztroska, w dłoni dzierżę flet, kolega niesie gitarę, drugi wyciąga harmonijkę ustna..są śpiewniki...kierunek Kalnica....Bieszczady....tak...tak...wycieczka szkolna...wolne od nauki..szczęścia co nie miara...
Jest i ON...duma nie pozwala nam siąść razem..każde z nas silnie odczuwa szczerą rozmowę z dnia poprzedniego...on zdecydowanie ma żal -  mną targają wątpliwości czy podjęłam dobrą decyzję...zbyt mocno go kochałam by zaryzykować to co już jest w imię innego układu...tak...ON kochał mnie całym sercem..a ja..15 latka mimo odwzajemnienia odrzuciłam tą szansę...na rzecz przyjaźni...bałam się stracić wszystko...
Ta miłość była inna niż wszystkie, była czysta...taka jaką żywi dziecko do matki, taka bez podtekstów, taka -  taka idealna...bałam się go stracić....paradoks...straciłam go na wieki następnej nocy...
***
Autobus przemierza następne kilometry...my grajkowie nadajemy rytm tej podróży. Na tapecie Bob Dylan - Knockin' On Heaven's Door... ON z tyłu autobusu, śmieje się w głos popijając coś z butelki po Spritie, w duszy modlę się by nie było z dodatkiem alkoholu bo przecież obiecał. Nasze oczy spotykają się na moment..widzę w nich żal...opuszczam wzrok...dużo myślę...
Jesteśmy u celu..jest fajowo..ciepło...dużo śmiechu, dyktafon nie nadąża nagrywać...gubimy się na szlaku, idziemy cały dzień...głodni, spragnieni, zmęczeni ale z dobrym humorem. 
Mijamy się parę razy zamieniając kilka zdań mało znaczących.....coraz więcej analizuję, aura sprzyja...docieramy do Ośrodka..padnięci..
Nie mogę sobie darować braku kontaktu z NIM..znowu myślę...już wiem że moja wczorajsza decyzja była zła....szukam GO by MU oznajmić...szukam pospiesznie jego pokoju...wali mi serce...otwieram drzwi...zamarłam...już wtedy część mnie umarło..tyle lat minęło a ja nadal widzę GO trzymającego w ręce coś na kształt piwa a w drugiej ręce dłoń koleżanki z klasy...zbieg okoliczności czy tak właśnie chciał się pocieszyć? tego nie dowiem się już nigdy...
Odwinęłam się na pięcie burcząc coś pod nosem o pomyłce pokoju z trudem hamując łzy.
Uniosłam się dumą...dumą tak wielką...gdyby nie ta duma ON pewnie by żył...byłby wtedy ze mną..gdyby nie ta duma podeszłabym i prosiła o rozmowę..jednak nie...uciekłam jak tchórz pragnąc szybko zapomnieć o tym co właśnie zobaczyłam...
Wzięłam książkę chyba od biologii...uciekłam w książki..zawsze tak robiłam..książki moje życie...
Straciłam rachubę czasu..z tego transu wyrwał mnie dziwny odgłos tępy a zarazem głośny..wybiegłam na korytarz..koleżanka z płaczem przybiegła do mnie wołając w panice "Anka ON spadł z balkonu" - słyszę te słowa ciągle bardzo wyraźnie...
bez butów, w koszulce, w krótkich spodenkach zbiegłam na dół...jestem sama...stoję tak wryta..jego ciało zabiera właśnie śmierć.................... dobrze wiedziałam co oznaczają te konwulsje miotające JEGO ciałem..
Nie wiem jak to się stało, że byłam w dwóch miejscach na raz...z NIM...i na górze po pomoc...Dla mnie zatrzymał się czas...
Na dole z NIM było nas troje..może czworo młodych...każde z nas miało inną rolę..ja trzymałam GO za rękę..była ciepła..czułam puls..a może to pulsowały moje palce..krzyczałam by do NIEGO mówili...sama nie potrafiłam powiedzieć nawet słowa...modliłam się..kazałam modlić się innym zamiast lamentować...nie wiem skąd we mnie tyle siły...Trzęsłam się..nie wiem czy z zimna czy ze strachu..minuta stawała się godziną...karetka dojechała po ponad godzinie...ON odszedł...słyszę słowa że nie żyje..krzyczę jeszcze żeby udowodnili, podepnijcie coś...nie wierzę...podpięli...ON odszedł na zawsze...
Przez moment straciłam świadomość, nie pamiętam ok 30 minut...tylko skrawki...jak idę z dwoma policjantami pokazać JEGO pokój, JEGO rzeczy...kątem oka widzę JEGO czapkę baseballówkę...granatowa Adidasa z pomarańczowym znakiem firmowym..wybiegam..po drodze rozwalam gdzieś rękę..nie zwracam na to uwagi..
...Noc...noc była ciężka. Trzymam za rękę kolegę który też był z NIM na dole czekając na pomoc..pocieszam go głośno, wspominamy...Boję się rana..nie śpię nawet sekundy.
Rano słyszę głos JEGO ojca, potem mijamy się nawiązując kontakt wzrokowy..nigdy więcej nie chcę widzieć już tego bólu w oczach...
Jest mi wszystko jedno, brakuje mi już łez..nie chcę uspokajających...wracamy do domu..
W autobusie nie słychać już gwaru, słychać tylko kapiące łzy i wycieranie nosa..oglądam się w tył..puste miejsce..JEGO już z nami nie ma..
Docieramy na miejsce..debrze że leje nikt nie widzi że płaczę...
Przez ponad tydzień nie wchodzę do swojego pokoju, mam koszmary, nie jestem gotowa wrócić tam gdzie tyle wspomnień...czuję JEGO obecność...diagnoza lekarska..depresja..nie leczę bo po co...lekarstwem są wizyty na cmentarzu.. co dzień, czasem nawet parę razy...z czasem rzadziej ale nie mniej niż 2-3 razy w tygodniu
Lekarstwem są też wizyty u JEGO mamy..leczymy się wzajemnie..wspominamy...
Reszta doszła już chyba do siebie, śmieją się, bawią, żartują...żartuję i ja...przybieram maskę..nie chcę by brali mnie za wariatkę...w nocy płaczę, śpię z JEGO zdjęciem..wciąż czuję JEGO obecność..
Lata lecą..matura, studia...ja pamiętam...co noc w modlitwie jak mantrę powtarzam...KOCHAM CIĘ..Spotykam TJ, opowiadam mu wszystko, on wie...rozumie...chodzimy na cmentarz...pierw sami..rodzi się JAŚ ..rośnie..pamiętam nadal...chodzimy za cmentarz w trójkę..opowiadam mu historię..nie raz...
Teraz jesteśmy blisko...cmentarz zaledwie paręnaście może nawet dziesiąt  metrów od naszego mieszkania...bywamy często...czasem płaczę..już teraz mniej gdy nikt nie widzi..ale pamiętam i kocham nadal...






i nauka na przyszłość została tylko....nie zostawiać nic na jutro...powiedzieć już dziś..bo jutra może nie być...
Sytuacja nauczyła mnie boleśnie szczerości..i tej dobrej i tej złej...
Zapewne przeczyta to również parę osób, które pamiętają...którzy byli tam ze mną...ja wciąż noszę to w sercu..pewnie każdy na swój sposób...mi pozostały wspomnienia, zdjęcia i nagranie z dyktafonu z krótkim JEGO Hżżżżż...niektórzy wiedzą co to... I NASZA piosenka którą mi śpiewał prawie co dzień...


..... i ususzone bzy...

Ku pamięci Tomkowi eS.

A to dwa wiersze z tamtego okresu mojego autorstwa.:

SŁÓW KILKA O ŚMIERCI ....

Odszedłeś – zostawiłeś mnie samą,
Został tylko płomień cierpienia zranionej duszy,
Który zatruwa moje ciało niczym jad.
Została tęsknota – za czymś ?
Sam Bóg nie wie za czym!
Tęsknota jak pies nienasycony wiecznie gryząca,
Która wgryza się w moje ciało ,
Pragnąc mojej krwi i mojego sumienia.
Wiedziałam, że kiedyś będzie koniec,
Lecz nigdy nie przypuszczałam , że tak szybko!
W jednej głupiej chwili,
Jedno bezmyślne zdarzenie,
Rozwiało moje marzenia i odebrało sens mojemu życiu.
Przed oczami powoli przesuwały się czarno – białe obrazy chwil,
Których nigdy nie zapomnę ...
Policzki pokryły się gorącymi łzami,
Które jak nigdy przedtem paliły moją twarz
Próbując dostać się do wnętrza moich uczuć.
Serce stało się jak mały kamyczek
Rzucony w kałużę przez rozbawionych ludzi.
Nagle uczucia stały się lekką mgiełką,
Która szybko opadła na dno mojego serca.
Stałam tak pozbawiona nadziei – czułam się goła,
Obdarta z wszystkich szat mojego życia.
Strach zalewał mi oczy , jak łza zalewa każdą ludzką twarz.
Poczułam ból – jakiego nigdy wcześniej nie doświadczyłam.
Ujrzałam ciemność – której nigdy wcześniej nie widziałam...
Skąd mogłam wiedzieć , że UMIERASZ !!!
Wiem, że spotkam cię po wielu latach,
Dotknę twoją twarz z kamienia,
Ujrzę człowieka pogrążonego w swojej tęsknocie.
Będziesz zimny – zimny jak lód,
Lecz słowa gorące stopią cię – miłość zwycięży ...
Twoje ciało nie będzie czuło, ani głodu, ani pragnienia, zimna, ani bólu.
Będziesz czekać na mnie – wiesz, że i tak przyjdę,
Gdyż podzieliłam się z tobą ubiorem utkanym z mojego życia,
Ty w zamian dałeś mi miłość,
                                 I nauczyłeś KOCHAĆ ...


O ! ŚMIERCI ...

I MINĄŁ TEN CZAS OD ROZSTANIA WIECZNEGO,
BO ŚMIERĆ CIEMNA PRZYSZŁA –
WYRWAŁA MI JEGO.
ROZDARŁA MĄ DUSZĘ , NADZIEJĘ ZABRAŁA.
WIEDZIAŁA ,ŻE KOCHAM.... MÓJ MIŁY – WIEDZIAŁA !!!
TĄ MIŁOŚĆ NAJSZCZERSZĄ TEŻ ZNISZCZYĆ NAM CHCIAŁA,
WIĘC CIEBIE UKRADŁA – LECZ MIŁOŚĆ ZOSTAŁA!
NA ZAWSZE TWE SERCE ZOSTANIE W MEJ DUSZY,
TWĄ DŁOŃ TRZYMAĆ BĘDĘ DO KOŃCA MYCH DNI .
JAK WTEDY GDY PRZYSZŁA BY ZABRAĆ TWE ŻYCIE –
JAK WTEDY GDY PRZYSZŁA BY ZABRAĆ CIĘ MI !!
O ŚMIERCI ZŁOŚLIWA – O ŚMIERCI OKRUTNA !!!
DLACZEGO SPRAWIŁAŚ , ŻE WCIĄŻ JESTEM SMUTNA?
DLACZEGO TAK SZYBKO ?
DLACZEGO ON WŁAŚNIE ?
DLACZEGO MYŚLAŁAŚ, ŻE MIŁOŚĆ MA ZGAŚNIE ?
SWĄ TWARZĄ OKRUTNĄ ROZWIAŁAŚ MARZENIA,
OKRYŁAŚ SWYM PŁASZCZEM ME SZCZERE PRAGNIENIA.
I SZUKAM, WCIĄŻ BŁAGAM, ZAKLINAM I PŁACZĘ,
CHOĆ WIEM ,ŻE JA KIEDYŚ TEŻ CIEBIE ZOBACZĘ.
CHCĘ SAMA CIĘ SPOTKAĆ, CHCĘ ZAJRZEĆ W TWE OCZY –
CHOĆ WIEM , ŻE MÓJ UMYSŁ „ZŁA CIEMNOŚĆ” OTOCZY.
I PRAGNĘ BYŚ MNIE TEŻ DOTKNĘŁA SWYM WZROKIEM,
ZABRAŁA MĄ DUSZĘ ODCHODZĄC MDŁYM KROKIEM,
ODDAŁA MNIE JEMU – DO NIEGO NALEŻĘ –
BO JEGO WCIĄŻ JESTEM I KOCHAM GO SZCZERZE !
WIĘC ZABIERZ MNIE W KOŃCU , NA CIEBIE DZIŚ LICZĘ ,
BO CHCĘ POZNAĆ TWOJE PRAWDZIWE OBLICZE ...        

9 komentarzy:

  1. Jakie to przykre i wzruszające, przeczytałam jednym tchem, ocieram łzy z policzka, patrząc na usmiechnięte zdjęcie mojego młodszego brata którego też straciłam na zawsze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi przykro..mimo ze żadne słowa nigdy nie dają ukojenia..ja lubię czasem popłakac..zawsze mnie to oczyszcza

      Usuń
  2. Bardzo Ci współczuję takich wspomnień, dobrze, że potrafiłaś się podnieść i że swoje życie prowadzisz dalej :) Siły życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wspomnienia nie łatwe..ale każde uczy czegoś nowego...

      Usuń
  3. Nie mam słów. Dramatyczna historia. Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki...niestety czasem tak los nam robi nieprzyjemne niespodzianki..ale trzeba do przodu...

      Usuń
  4. Kazdy tá tragedié przezyl na swój sposób ........ale nasza klasa na pewno po tamtym zdarzeniu, rozpadla sie w pyl ......juz nigdy nie byla taka sama ......a Tomek byl swietnym kolega.....ale coz wciaz o Ikarach glosza ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno każdy zapamięta ten okres naszego życia bardzo długo...
      Każdy przeżył tą sytuacje dotkliwie...czasem mam wrażenie, że to nigdy nie miało miejsca, że nie dotyczyło nas...młodych którym nikt nie zapewnił odpowiedniej pomocy psychologicznej...ale jednak... to było i będzie z nami do końca...

      Usuń
  5. 18 lat minelo a nadal jest rowniez w mojej pamieci... mimo ze niespecjalnie sie znalismy taka tragedia odciska znak w kazdym mysle czlowieku, a co dopiero w tych najblizszych. czytając te wspomnienia zdalalm sobie sprawe ze mozna obok kogos zyc kilka lat i go wogole sie nie znać. Tak bardzo stajemy sie dorosli po śmierci bliskich niezależnie od wieku...

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!