środa, 16 lipca 2014

Misja zakończona...

Misja zakończona.....już po wszystkim....cieszyć się czy płakać sama nie wiem...po trochę może jedno i drugie...
To był przepiękny czas, jednak przyszło nam zacząć Level 2, jak z tym żyć gdy 14 miesięcy byliśmy tak blisko...niemalże jednym ciałem...
Tak...Misja zakończona...


....misja cycowanie jest już za nami...od 3 dni Janek nie dostał cycusia..i wiecie co..chyba ja bardziej to przeżyłam sama w sobie niż on....
Jak już pisałam wcześniej TU przyszło mi się zmierzyć z przymusowym jak dla mnie zakończeniem karmienia...nosiłam się z tym długo...przeciągałam chwilę z tygodnia na tydzień..nie czułam ani potrzeby ani sensu w tym że "muszę" ..ja jak jeden ze smerfów "nie cierpię musieć"...
Aż przyszedł dzień gdzie przywykłam, dojrzałam do tego czynu...Jak nam poszło..jak to zrobiliśmy???
Nie chciałam gwałtownie, obawiałam się bowiem reakcji Jasia i swojej, nie chciałam by płakał zmuszany do zaśnięcia bez cycunia z płaczem i szlochaniem...
Nie chciałam też rezygnować z mleka..bo uważam że mimo wszystko krowie, mm, kozie...jakiekolwiek..ale mleko musi zaistnieć u Jaśka....zdecydowaliśmy się jednak na Mleko Modyfikowane, myślę że chyba dlatego że zdecydowanie jest przeznaczone i dopasowane do wieku dziecka składem i zawartością..a ja jestem jakby spokojna że mimo że nie ma już cycusia to dostaje witaminy, minerały, probiotyki...
Na szczęście Janek korzystał wcześniej z butelki pijąc nie raz na spacerze ściągnięte mlesio cysiowe ... (nauczył się pić ze smoka w ciągu 2 dni po urodzenia gdy nie mógł sobie poradzić z moimi brodawkami...) szczęście w nieszczęściu bo teraz było nam łatwiej...
Jak zareagował na mm?? Tu też myśleliśmy już jakieś 4 -5 miesięcy wcześniej...co dzień dostawał troszkę mleka by się przyzwyczaił do smaku..
Początki były nieciekawe..przez około miesiąc nie chciał mm wziąć nawet do ust...pluł i wykrzywiał się...jednak któregoś dnia..być może bardzo chciało mu się pić...wydoił całe 120 ml i od tamtej pory pił co dzień do kolacji...
A jak zabraliśmy się do odstawienia.??
Próbami jak z początkiem picia MM ..
Początkowo nie zmienialiśmy wcale porządku dnia i nocy... po kąpaniu, tulaski, kremowanie, smarowanie , położenie na poduszce do karmienia jak zawsze..tylko zamiast cysia - MM...początkowo odpychał rączką...ale jak się zassał w końcu tak zasnął i przespał całą noc...
takich prób było parę aż się przyzwyczaił że przy butli też można zasnąć...
Przez ostatnie 2 tyg całkowicie zrezygnowaliśmy z cysiowania rannego....potem tydzień z wieczornego....została popołudniowa drzemka... kiedyś od niechcenia powiedziałam A. idź zrób mu mleko może uśnie z tobą w południe...poszedł i wrócił za moment...już zbierałam się by pójść i go zmienić skoro mu się nie udało..a on z dumnym uśmiechem mówi że zasnął...zapaliła się lampka że jednak się da...
Od tamtej pory dostawał butlę... nocą jednak cycuń....ale...ale... od 3 dni zero cyca...ani w dzień ani w nocy.. gdy się budzi woda lub jak jest źle butla...budzi się raz lub dwa razy..czasem wcale...ale już nie szuka cysia...
Gorzej ze mną...mimo, iż wcześniej ograniczałam karmienie laktacja szaleje...piersi są wyraźnie napełnione.. pije szałwię, czasem ( ostatni raz wczoraj po południu ) odciągam ciut by ulżyć napięciu i nie doprowadzić do zapalenia, wzięłam nawet dziś Castagnus po którym widzę pozytywną poprawę...więc wszystko idzie ku lepszemu...puk puk puk żeby nie zapeszyć...

Moja misja dobiegła końca..był to dla mnie magiczny czas...z łezką w oku wracam myślami do pierwszego karmienia, do tego jak bardzo mnie potrzebował...jak obejmował pierwszy raz łapkami..pierw zaciśniętymi, potem już gdy potrafił panować nad odruchami całą otwartą dłonią, jak wpatrywał mi się głęboko w oczy...jak tuptał nóżkami gdy brałam podusie do karmienia...to był cudowny czas...kochałam te chwile i na zawsze zostaną mi w sercu...to ciepło ciałka przytulonego do mojego...to głośne łykanie..pamiętam jak nasłuchiwałam pierwszych łyków by sprawdzić czy moje nowo narodzone dziecię je prawidłowo...
Jestem spełnioną mamą..czuję się taka...dałam mojemu synkowi wszystko to co mogłam najlepszego,...mimo iż początki były trudne i musiałam zawalczyć o laktację....dałam radę...Janek jest zdrowym silnym chłopcem..wierzę że się do tego przyczyniłam...że dzięki piersi Janek ma lepszą odporność...szkoda że czas tak szybko ucieka...
Zapewne gdybym nie musiała decyzję przedłużałabym w nieskończoność..ale wierzę jednak że nic nie dzieje się przez przyczyny...i dobrze że mamy już ten etap za sobą...
Jaś przeszedł odcycowanie bardzo łagodnie....wręcz wydaje mi się że nie ucierpiał..na pewno czuje że coś się zmieniło..ale po jego spokojnym zasypianiu przy butelce nie widać żeby te zmiany były na gorsze...wiem że na pewno najada się lepiej i dłużej śpi..przy cyniu często usypiał nie najedzony, w trakcie lub zaraz po tym jak otworzył buzię...
Jak wygląda to teraz?
Jaś obębni jakieś 150 ml czasem mniej czasem więcej i gdy czuje się pełny odsuwa butle odkręca się plecami i to jest znak by odłożyć go do łóżeczka...w łóżeczku pobawi się trochę kołderką i szczebelkami i zasypia...
Mam nadzieję że niedługo zrezygnuje z nocnego karmienia i zaczniemy obydwoje czerpać przyjemność z długiego spania w nocy..na razie dość dużo zmian więc na to pozwalam....ale przyjdzie czas że i od tego trzeba będzie odzwyczaić...
Teraz czekam aż laktacja samoistnie zbastuje i nie będę czuła się jak cysterna ;-)
tylko jak długo jeszcze...??? Nie mam pojęcia...



10 komentarzy:

  1. Jak skończyłam karmić, też czułam smutek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba każdej mamie towarzyszy...niestety...choć teraz zaczynam dostrzegać i te dobre strony :-) wcześniej ich nie widziałam...

      Usuń
  2. No, ciekawe ile Ci zajmie to hamowanie. U nas nadal dwa karmienia. Jakoś daję radę. Choć zastanawiam się nad całkowitym odstawieniem najpierw wieczorem, a potem rano. Jeszcze sie zastanawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety...dosadnie to czuje się jak krowa której ktoś zapomniał wydoić ;-) choć jedna pierś już lżejsza...druga...mhhh.....ale z każdym dniem lepiej...

      Usuń
  3. Silna laktacja powinna w miarę szybko ustać, ale jeszcze wiele miesięcy po mogą się pojawiać kropelki mleka :) Fajnie, że się pokarmiliście! Mi też było smutno jak odstawiłam córkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak dla mnie mogła by już ustać ;-) trochę to uciążliwe..i trochę zaczynam odczuwać ból...ale tyle kobiet to przechodzi więc i ja przeżyje ... smutek jest..ale staram się dostrzegać pozytywy....np. dziś że mogę założyć swoją ulubioną koszulkę nocną a nie muszę takiej ułatwiającej karmienie ;-)

      Usuń
  4. Do tej pory nie zastanawiałam się nad tym jak to będzie, kiedy przestanę karmić. Na razie boję, się, że pokarm mi się skończy i siłą rzeczy przerwę karmienie. Tak chyba byłoby najłatwiej, a jak będzie życie pokarze. To niestety chyba dużo trudniejsze dla matki niż dla dziecka. Powodzenia i oby laktacja jak najszybciej ustała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja początkowo też bałam się że zabraknie...ale jak widać doszło do tego że sama musiałam młodego odstawić..życzę wielu jeszcze chwil z karmieniem...bo to najpiękniejsze chwile...a czas szybko płynie...

      Usuń
  5. A tak się tego bałaś;) U nas chyba też bardziej ja przeżyłam odstawienie niż Filip. Zresztą u nas to on mnie odstawił od siebie, a nie ja jego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiadomo co bardziej boli... czy jak się samemu odstawia czy jak dziecko odstawia..i tu i tu nie jest ławo...

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!