wtorek, 23 września 2014

....co nowego....

....co nowego u nas?
U nas ostatnio trochę smarkato...na początek zaczęło się ode mnie potem podłapał Janek...który katarzy jeszcze do dziś....
Pogoda nam się niestety  popsuła i długie spacery odchodzą w zapomnienie....szczególnie jak pada deszcz jak dzisiaj...więc nudzimy się w domu....i buczymy i jęczymy..nie dość że dziecku nudno, to jeszcze ten ciągły katar i chyba znowu zaczęła się runda pt. Ząbkowanie...bo Janek wścieka się o wszystko, jest rozdrażniony, znowu wszystko ląduje w jego buzi..i toczy litry śliny....
ale robiąc przegląd paszczy nic nie widzę na horyzoncie....

Ja z kolei przygotowuje się psychicznie na jutrzejszą wizytę u lekarza....trochę się stresuje mimo iż realnie myśląc zdaję sobie sprawę że mogę w trybie pilnym wylądować w szpitalu ...ale wyrok będzie jutro więc nie zamierzam dziś sobie zaprzątać tym głowy...
Dziś do pracy mam na drugą zmianę...ale jak sobie pomyślę że mam wyściubić nos na tą zimnicę, deszcz i wiatrzysko to wszystkiego mi się odechciewa...najlepiej by mi dziś było z ciepłą herbatką lub kakałkiem , książką lub mp3 na uszach lub jedno i drugie na raz...a tu trzeba dotrwać w pracy aż do 21....brrrrr....nawet mi się nie chce myśleć...
Przez to że Jachu taki marudny nie mam czasu na nic..nawet posprzątać mi ciężko bo biedny odpycha mnie od zlewozmywaka i chce na ręce..a uwierzcie nie łatwo mi podnieść te ponad 15kg...całą noc męczyłam się  z bólem kręgosłupa...własnie..macie jakiś dobry sposób na kręgosłup...coraz poważniej myślę nad regularnym basenem..ale jak tu można mówić coś o regularności jak raz mam na rano raz na popołudnie ..ciężko się zmobilizować jak w domu się jest gościem i ma się jeszcze tyle obowiązków...całkiem inaczej jest gdy obydwoje rodziców pracuje od rana do popołudnia i są w domu do dyspozycji jak nie jedno to drugie...u nas małżonka nie ma bardzo często całymi dniami, a jak jest odsypia nockę jak np.dziś.... z kolei jak wstanie ja będę wychodzić do pracy więc zanim to nastanie muszę coś ogarnąć i przygotować strawę dla chłopaków tak by nie poumierali z głodu pod moją nieobecność...
Zapomniałam wam napisać a może i pisałam już sama nie pamiętam ze byłam w Krakowie u okulisty...
Niby nie jest źle ale zabieg operacyjny umówiony..tzn. zapisałam się w kolejkę a czeka się około 1,5 roku....no i do tego czasu mam przejściowe okulary...tylko ciągle ich zapominam wkładać....ale dużą poprawę widzę po ich włożeniu ;-) więc raczej się z nimi zaprzyjaźnię....

W niedziele szperając sobie po necie w końcu odnalazłam mojego przyjaciela...który zniknął od tak...rozpłynął się w powietrzu, bez pożegnania, bez słowa...rozumiem go bardzo bo znałam jego sytuację..może nie do końca...ale chyba wiem dobrze co czuł...i wiem że nie w głowie mu było wtedy żegnanie się i spotkania towarzyskie...cieszę się że ułożył sobie życie.. że jest szczęśliwy..jakoś tak mnie to pozytywnie nakręciło....dawno nie czułam takiej ulgi na sercu...na prawdę męczyła mnie ta sytuacja że nie wiem gdzie on jest...i co się z nim dzieje...i że go już nigdy nie spotkam...nigdy już nie porozmawiamy....
Co jakiś czas przeglądałam strony i portale ale wiedziałam że na portalach go raczej nie znajdę skoro nie chce być znaleziony i raczej chce być tu zapomniany....ale drążyłam drążyłam...i znalazłam....
mój małżonek mówi że uparta jestem jak osioł...i że powinnam zostać detektywem internetowym jeśli jest taki zawód....bo z moim uporem jestem w stanie wcześniej czy później po nitce do kłębka odnaleźć różne rzeczy, osoby, zjawiska...Ja cieszę się tym znaleziskiem... :-)
Napisałam mu e-maila którego znalazłam przy okazji....nie wiem czy mail jest właściwy, nadal aktywny itp. ale mam cichą nadzieję że któregoś dnia dostanę odpowiedź zwrotną.... Zdaję sobie również sprawę że może nie mieć ochoty i nie podzielać mojego szczęścia i entuzjazmu że go odszukałam...ale chociaż wiem że dobrze mu się wiedzie..
...więc jeśli mnie czytasz to chcę żebyś wiedział że nawet jeśli się nie odezwiesz zrozumiem..choć mam taką nadzieję, że napiszesz choć parę słów...że jakoś się skontaktujesz....i od czasu do czasu będziemy w kontakcie...przez cały mój okres dorastania, przeistaczania się, dojrzewania do pewnych spraw byłeś dla mnie pomocną dłonią, oparciem i doradcą...czasem gdy wątpiłam potrafiłeś mnie podnieść i szłam dalej....pamiętam dokładnie naszą ostatnią rozmowę telefoniczną....dzwoniłam na zakręcie swojego życia..przerażona ogromem decyzji które muszę nagle podjąć....i mimo iż przyjaciół wokół było wiele ja  szukałam wsparcia u Ciebie...nawet nie pamiętam co wtedy powiedziałeś...ale wiem że po tej rozmowie poczułam się lepiej....nie wiem..może to dlatego że wiele w życiu przeszedłeś...wiele doświadczyłeś..ja byłam na początku dorosłości ty już przeszedłeś ten etap...może wiedziałam że twoje rady będą bardziej dojrzałe, przemyślane.....a może po prostu obydwoje szliśmy w tym samym kierunku...obydwoje szukaliśmy swojej drogi życiowej....szukaliśmy drogi prowadzącej do miłości czystej, niezmąconej i bezgranicznej w którą pamiętam jak dziś bardzo wierzyłeś....jak nikt inny....i nie wiem czy wtedy ja bardziej potrzebowałam Ciebie czy Ty mnie...ale w tym układzie było dobrze... może dlatego że Ja wiedziałam że w razie czego mogę liczyć na ciebie a ty w razie gdyby na mnie....
Szkoda że nasze drogi rozeszły się tak bez słowa....bez "do widzenia"....bez "żegnaj".... jak szybko można stracić kogoś z oczu....i przez resztę życia czuć że ma się jakieś niezałatwione sprawy...jak mocno może to siedzieć w człowieku że mimo upływu już....prawie 9 lat....ciągle powraca się myślami...szuka z nadzieją na kontakt....ale uwierzcie...ciężko jest przejść obojętnie i zapomnieć skoro ma się świadomość że ktoś tak mocno odcisnął znak na naszym życiu...że dzięki niektórym radom, słowom i czynom ktoś ukształtował twoje życie i pomógł obrać właściwą drogę...jak on....i nadal staram się trzymać słów które kiedyś padły w trakcie chyba setnej naszej rozmowy...miałam wtedy chyba 15 może 16 lat...i wcale nie jest to łatwe..ale usłyszałam chyba po raz pierwszy dobitne słowo "nie mierz innego własną miarą" to powiedzenie tkwi mi w uszach do dziś..i jak zaczynam myśleć inaczej wracam do tych słów wypowiedzianych przez niego... było jeszcze wiele mądrych słów i długich czasem całonocnych rozmów o rodzinie, miłości, religii i życiu...
Jeśli nigdy nie padło to słowo...to teraz przy wszystkich tutaj czytających i zaglądających..DZIĘKUJĘ...dziękuję że zawsze byłeś gdzieś obok... że potrafiłeś wytłumaczyć mi dużo kwestii a wiesz że niełatwo było mi coś przetłumaczyć, że często dawałam Ci w kość...że uparta byłam i jestem do granic....dziękuję że miałeś wpływ na ukształtowanie mojego światopoglądu, mojej wizji świata, Boga i rodziny, że pomogłeś dostrzec kwestie ważne i ważniejsze..że również zaczęłam dostrzegać w ludziach szczerość...i zaczęłam kierować się miłością....która była dla ciebie tak ważna....
Z całego serca życzę Ci powodzenia, szczęścia i upragnionej miłości.....i nadal będę czekać na kontakt..nawet następne ...9 lat :-)








16 komentarzy:

  1. A masaże? Wiem, że jeżdżą po domach w odpowiednich dla klienta godzinach i, że to pomaga :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mm..można się w sumie nad tym zastanowić..pewnie kosztowne takie wizyty domowe..ale parę sesji nie zaszkodzi...tak czy owak..mięśnie kręgosłupa trzeba zacząć wzmacniać...

      Usuń
  2. Oj teraz ten sezon chorobowy się zaczął. Niefajnie jest. Jak mnie bolą plecy, zwłaszcza w dole, proszę męża, żeby posmarował i rozmasował je z maścią rozgrzewającą. Pomaga.
    Czytając o twoim przyjacielu wzruszyłam się. Pięknie to napisałaś i tak szczerze..

    Trzymam kciuki za wizytę i czekam na wieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie...musze sprobowac masci rozgrzewajacych i masazu przez meza:-)
      Ja sama piszac mialam lzy w oczach bo przypomnialam sobie duzo dlugich rozmow....
      Kciuki sie przydadza....dam znac na pewno....

      Usuń
  3. Oby wizyta u lekarza przybiegła pomyślnie, powodzenia i trzymam kciuki! Daj koniecznie znać.
    Wspaniale mieć tak dobrego przyjaciela, nawet jeśli dziś to są tylko wspomnienia, może jeszcze nawiążecie kontakt, życie jest pełne niespodzianek.
    Ściskam cieplutko:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki...kciuki wskazane...
      Mam nadzieje ze dostane taka niespodzianke w postaci zwrotnego maila albo jakiegos znaku na niebie...
      A ciebie/was mocno sciskam i ogromnie trzymam za ciebie/was kciuki!

      Usuń
  4. Aniu powodzenia u lekarza!Będzie dobrze.A jeśli chodzi o kręgosłup-na bóle najskuteczniejsze są masaże i basen.Wiem z autopsji,niestety.Pozdrawiamy Was cieplutko i trzymajcie się dzielnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myslę że zacznę od basenu...jeśli nie pomoże dołączę masaż...trzymajcie się cieplutko...ucałuj moją ślicznooką piękność!

      Usuń
    2. Dziękujemy!Laura też całuje mocno! ( a musisz wiedzieć,że bardzo ona całuśna :) Dużo zdrówka życzymy i pozytywnego myślenia mimo wszystko.Ściskam Cię.

      Usuń
  5. ja na kręgosłup ćwiczenia. najlepiej co dziennie ale nie zawsze się da. wszystko co wzmacnia mięśnie go podtrzymujące:)
    taka jestem mądra po rehabilitacji;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu...rehabilitacja.....też słyszałam że najlepiej wzmacniać mięśnie i odpowiednio podnosić ciężary....trzeba zatem zapytać wujka google...

      Usuń
  6. U nas tez katarzasto było ostatnio :( Sezon chorobowy uważam za otwarty...

    Powodzenia u lekarza :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znoszę kataru...Janek chyba też....
      Zdrówka życzę...

      Usuń
  7. dobrze, że dziś już było trochę ładniej...przynajmniej w Krakowie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też dziś pięknie było...choć już to takie inne to ciepło...

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!