Jak byłam mała miałam zawsze swój świat...zawsze w głowie przewijało mi się dużo obrazów, pomysłów...rzadko mi się nudziło....nigdy nie było czasu na jedzenie..na inne rzeczy w tym obowiązki...bo zawsze było coś do roboty...miałam pełno zainteresowań i w czasie gdy coraz bardziej poznawałam świat coraz więcej rzeczy chciałabym robić...
Oczywiście większość to był słomiany zapał...miałam jednak parę zajęć które lubię do dziś....jest pare rzeczy które do dzisiaj mnie cieszą, uspokajają, relaksują, bawią..i mogłabym się w tym zatracić bez pamięci..gdyby...... gdyby nie obowiązki.....
Kiedyś myślałam że niektórych zajęć nigdy nie porzucę, i chociaż by się paliło, waliło zawsze będzie mi to towarzyszyło..niestety, jak mogłam się pomylić...
Studia miałam ciężkie, dużo nauki, mało czasu na zainteresowania, nie wspomnę iz w pierwszych 3-4 latach nawet o imprezowaniu nie było mowy...wiec i większość ulubionych zajęć poszło w odstawkę....fakt wracałam do nich od czasu do czasu..miałam naloty...potem znowu odchodziło w zapomnienie...ale raczej dlatego iż każda czynność którą kochałam potrzebna mi była w innym etapie życia, w innym nastroju , każde zajęcie miało swój czas i swoją potrzebę....
Potem pierwsza praca...dużo stresu, dużo nowości, dużo obowiązków..trzeba było się wykazać, wziąć w ręce swoje życie, wynająć mieszkanie, utrzymać się.. czasu jakby zrobiło się coraz mniej..tak jakby się kurczył dzień za dniem..zmęczona wracałam do domu..po czym wrzucałam na ruszt coś "na odwal" o hobby nie było nawet mowy dopóki nie znalazłam własnego rytmu....
Przyszedł czas na małżeństwo..więc trochę zmodyfikowały się moje zajęcia, przyszło trochę innych ulubionych...odeszło trochę starych zainteresowań...
Nigdy jednak nie byłam fanatyczką jakiegoś jednego jedynego zajęcia...ludzie mieli szachy, siatkę, korty, zbieranie znaczków, kapsli pływanie...a ja....ja lubiłam wszystko i nic....
Zawsze zazdrościłam ludziom zapatrzonym tylko w jedno....takich typowych miłośników którzy np. jeździli na ryby...lub konno..ja chciałam robić wszystko i niekoniecznie umiałam znaleźć to jedno jedyne zajęcie...nie mogłam się zdecydować co sprawia mi najwięcej przyjemności..... Może i dobrze....bo miałam okazje spróbować tyle rzeczy....i wiem że zawsze w przypływie miłości..w przypływie euforii i chęci mogę do tego wrócić..dziś widzę plusy tej sytuacji..choc nie powiem nadal szukam czegoś w co mogłabym wejść po same uszy, w czym mogłabym się zatracić i zarazić tym syna....mam już nawet coś na oku...ale czas pokarze....
A co kochałam i kocham?
1. KSIĄŻKI
Od dziecka uwielbiam książki....teraz nawet boję się zaczynać bo wiem że jej nie odłożę zanim nie zobaczę okładki końcowej... nauczyłam się czytać bardzo szybko...gdzieś na przełomie3-4 roku życia...czytałam bardzo dużo....przez szkołę podstawową nie było już chyba pozycji której nie przeczytałam..niestety czas wszystko niweluje...teraz na książkę mogę sobie pozwolić gdy Janek już śpi...ale prawda jest taka że zasypiam po około 6 kartkach...
2 MUZYKA
Muzyka to moje drugie ja, nie wyobrażam sobie dnia bez muzyki...bez dźwięków, uwielbiam prawie każdy rodzaj, niestety nie mogę przełamać się do Hip Hopu i disco polo chociaż jedno(przyzwyczaiłam się na stancji w trakcie studiów - pozdrawiam Cię Aniu :-)) i drugie mi nie przeszkadza..
Lubię zarówno muzykę poważną jak i poezję śpiewaną....jest czas kiedy słucham właśnie takiej muzyki...
Najczęściej jednak króluje stary dobry rok, punk rock, metal (teraz już rzadziej), polski rock, są chwile kiedy wracam do mojej ukochanej muzyki lat 50, 60 70 ... do dziś mam sentyment gdy słyszę Simona&Garfunkela, CNS, Hendriksa, Joplin .... Muzyka to moje życie, przy niej uspokajam się, przy niej marzę, przy niej relaksuję się i regeneruje szare komórki...zanim jeszcze sprzedałam swoje pianino..lubiłam trochę pograć..niestety życie zmusiło mnie do oddania mojego ukochanego sprzętu...ale wiem chociaż że jest w dobrych rękach...
3.ROWER
Moją trzecią miłością jest rower... jak byłam mała zawsze miałam sprzęt po siostrze..nigdy nie miałam swojego roweru...choć zawsze o nim marzyłam...przyszedł dzień pamiętam go jak dziś....to było w czasie kiedy poszłam do liceum...rodzice kupili mi rower...matko..moja radość była nieziemska...mój własny, jedyny rower...niemal spałam z nim w jednym łóżku..a poważnie to stał u mnie w pokoju a ja napawałam się jego widokiem i kładłam się spać trzymając go niemalże za pedały...miłością do siebie pałamy do dziś..ciągle ten sam..już wypracowany i wysłużony rower..mam świra na jego punkcie mimo że staruszek i niedomaga już powoli...ale..to on był ze mną wszędzie...to on pokonał ze mną trasę Lublin-Sandomierz.... to on wozi moje dupsko do pracy po dzień dzisiejszy...uwielbiam jazdę na rowerze...kocham to..a w połączeniu z MP3 w uszach odlot gwarantowany!!!
To są główne rzeczy które lubię...jest jeszcze trochę innych: układanie puzzli...mogę to robić godzinami, majsterkowanie - tak....uwielbiam majsterkować choć już dawno tego nie robiłam...lubię dokręcać, przykręcać, lutować - niegdyś nieodzownym atrybutem mojej torebki był zestaw kluczy nasadowych i śrubokrętów nie mówiąc już o imbusach....uwielbiam też militaria..lubię ciężki sprzęt wojskowy, broń, samochody, rakiety, radary, uwielbiam jednostki wojskowe...kocham zapach pasty do podłogi i do butów mieszający się w każdej z jednostek, uwielbiam kuchnię polową na poligonach....uwielbiam wszystko co związane z wojskiem...takie zamiłowanie zostało mi od dziecka i zostało do dziś...Tato zawsze zabierał mnie do swojej jednostki..a ja chłonęłam i chłonęłam..czułam się tam jak w domu...teraz szczerze żałuje że nie wybrałam drogi zawodowej związanej z wojskiem...kocham to uczucie kiedy wracam myślami i czuję ten zapach skórzanych butów, munduru, czapki..-....tak uwielbiałam zapach czapki ojca po służbie pachniała jakoś tak wyjątkowo.....czasem ta wizja jest tak realna jakbym przeniosła się w czasie...
Lubię rzeczy techniczne....uwielbiam szperać w komputerze, komórce...kombinować, uczyć się czegoś nowego....czasem wychodzi to dziwnie jak np. sprawa gdy chciałam nadać roota na telefon...ale po nitce do kłębka i uczę się....sprawia mi to dużo przyjemności bo w tym przypadku widać wymierne efekty..wpisujesz parę ciekawych wierszy i zwrotów i okazuje się że coś zaczyna żyć, działać..świetne uczucie... z resztą od dziecka byłam od programowania telewizora, magnetowidów, i innych sprzętów technicznych...
Lubię też rysować...rysuję bardzo rzadko...ale rozładowuję tym emocje...uwielbiam rysować ołówkiem, choć farbami wychodziło też całkiem nieźle...szczerze to nie pamiętam kiedy ostatni raz to robiłam..ale to właśnie jedno z tych zajęć które odchodzi gdzieś w zapomnienie a potem wraca jak bumerang...
Uwielbiam motocykle..wszak nie mam prawa jazdy..zawsze coś stało na przeszkodzie by ich nie zrobić....ale małżonek jeździ od dziecka i na szczęście kontakt z maszyną mam...nawet udało mi się parę razy samodzielnie pojeździć...uczucie niesamowite....nie wspominając o zlotach motocyklowych... oj tęskni mi się za tym motocyklowym życiem i tymi wypadami....a teraz jak Jasiek jest mały nie ma szans na taką wędrówkę...oj szczerze to mogę jeszcze tak wymieniać i wymieniać....
Mam jednak nadzieje że dojdzie do skutku jedno z zajęć które mam na oku...i w końcu zdradzę wam ten sekret...pierw muszę sprawdzić czy to jest to :-)
Zdradzę wam że jeszcze wielu rzeczy chciałabym spróbować i na pewno jeszcze spróbuję..zatem lista się poszerzy....Na chwilę obecną moim mocnym hobby jest mój Jaś....mogę się temu zajęciu oddawać bez ograniczeń :-)
Też uwielbiam czytać. Zaciekawiłaś tą tajemnicą :)
OdpowiedzUsuńSamą mnie ciekawi czy mi się spodoba..ale od zawsze chciałam spróbować ;-)
UsuńPodobnie jak Ty nie umiem się określić co do jednej ulubionej czynności, zainteresowania, hobby. Czasem zazdroszczę ludziom, którzy mają swoją pasję. Tą jedną. Aczkolwiek tak jak piszesz wiele można jeszcze spróbować. Poza tym nigdy nie wiadomo co nas jeszcze w życiu zainteresuje. Książki uwielbiam podobnie jak Ty.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Jasia to takiego "hobby" można pozazdrościć.
:))))
poczekaj aż przyjdzie twoje "hobby" ....zatracisz się bez pamięci....czego Ci z całego mojego serca życzę!!!
UsuńJa swoje hobby znalazłam już bardzo dawno temu;) Jest to rękodzieło w każdym wydaniu. No niestety przy małym dziecku ciężko się zabrać za jakieś działanie więc ostatnio jest to hobby trochę zaniedbane. Ale na szczęście pozostały mi książki. To jest coś, z czym nawet z dzieckiem przy piersi się nie rozstawałam;)
OdpowiedzUsuńJa chyba do rekodziela mam za mala cierpliwosc..choc nie powiem szyc lubie...
UsuńU mnie książki- zdecydowanie! Czytam wszystko, nawet badziewia:).
OdpowiedzUsuńJa tez czytam wszystko..najczesciej etykiety w wc :-). Zart :-). Choc nie przepadam za czytaniem gazet i magazynow...
UsuńBardzo dobrze, że nie byłaś zapatrzona w jedno, bo takie coś dość łatwo zmienia się w fanatyzm. Przybijam żółwika, bo mam podobnie. Jedne zainteresowania przychodzą, inne odchodzą. Wszystko płynie!
OdpowiedzUsuńMoze rzeczywiscie cos w tym jest :-) oddaje zolwika :-)
UsuńDobrze znaleźć swoją pasję. Coś w czym można się zatracić. Coś co pomoże oderwać myśli od codziennych problemów. ;)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie...jestem na etapie poszukiwania dobrego odrywacza:-)
UsuńGdyby nie własne dodatkowe zajęcia, które wykonuje się wtedy, kiedy się ma na nie ochotę, człowiek by zwariował. Dlatego nie rozumiem osób, które po pracy najchętniej siadają przed telewizorem i to wszystko.
OdpowiedzUsuń