czwartek, 11 września 2014

...praca daje do myślenia...

Dzień w pracy....taka sytuacja....
Parę dni temu przychodzi kobieta...starsza...żeby nie powiedzieć w zaawansowanym wieku rocznik coś około 1938..przynosi dokumenty. Ręce zniszczone przez pracę w rolnictwie, co jakiś czas przystaje z nogi na nogę...odmawiają już posłuszeństwa, kątem oka widzę laseczkę więc proponuję krzesełko...uśmiecha się  i siada...dokumenty rozkłada u mnie na stole...prosi
o spisanie umowy na internet... zaciekawiona podpytuję...bo przecież kobieta ma swoje lata....a internet dość zaawansowana rzecz...Jest zdecydowana..nie dla siebie..dla syna...taki jak on chce...wymarzony.... podpisujemy umowę..kobieta zadowolona, spełniona, uśmiechnięta że sprawi synkowi niespodziankę, bo to przecież matka...jak każda chce dla dziecka wszystkiego co najlepsze...chce by był szczęśliwy...widzę dumę w jej oczach...widzę jaka jest spełniona bo zrobiła dla syna coś o czym zapewne marzył...
Dziś przychodzę do pracy....ledwie zdążyłam się rozebrać...kątem oka widzę tą samą staruszkę w obecności pana lat ok 45-50 na mój gust... schludny, przy kości...zadbany...staruszka dziś już nie tak rozmowna, tak jakby smutna...uśmiecham się, pytam czy mogę jej pomóc...kobieta milczy a za nią wylewa potok słów Pan... że internet nie taki, że modem się nie podoba, że wolał by inny..nie biały...że chciałby z anteną...a może i bez ...ale nie taki...że mama się nie zna, że on chce większy pakiet...albo może mniejszy...słucham cierpliwie widząc jak starsza pani smutnieje z minuty na minute..w końcu przerywam w pół zdania...przepraszam i zwracam się tylko do pani...bo przecież to ona jest moją klientką....a Pan nie dopuścił jej nawet do słowa... Pani spuściła głowę...prosi o rozwiązanie umowy..bo syn niezadowolony....umowę rozwiązujemy... Pan oczywiście roszczeniowym głosem rozkazuje matce podpisać drugą umowę ale na modem czarny...wszystko pozostaje praktycznie bez zmian...W oczach tej matki widzę smutek i wstyd ..wstyd za syna....zapewne nie tak go wychowała...nie takiego zachowania go uczyła od noworodka...widzę jak stara się szybko załatwić formalności by uciec ode mnie jak najdalej...by skończyć już tą całą procedurę..staram się załagodzić sprawę...sama nie wiem co rzec...nasuwało mi się tylko ze młodym nie dogodzi...ale ten "Pan do młodych nie należał" więc tylko rzuciłam parę słów o tym że świat teraz tak idzie do przodu że sama już też nie nadążam i że ciężko teraz zrobić komuś prezent...widziałam że pani odetchnęła..poczuła że rozumiem sytuację....wyszli....a ja cały dzień zastanawiam się skąd biorą się tak niewdzięczni ludzie....
Staruszka mogłaby z czystym sumieniem grzać tyłek przed telewizorem, w ciepłych kapciach i ze szklanką ciepłej herbaty zmieniając tylko kanały...ale nie..ona ubiera się, bierze swoją laseczkę, przemierza mimo zmęczenia i bólu stawów tyle km by sprostać wymaganiom syna, bierze na siebie internet dla Syna, załatwia formalności, zadaje sobie trud, pomimo iż wcale się na tym nie zna....resztką sił wraca do domu..ale wraca jakby na skrzydłach bo ma w zanadrzu prezent dla syna....i wtem syn podcina je..tak...ot tak...bo kolor modemu się nie podoba....pełen pretensji że nie taki, pełen złości bo coś nie tak...jak małe rozkapryszone dziecko które zamiast loda waniliowego dostało czekoladowy....stary koń....zamiast ucałować matkę, podziękować, pomyśleć ile wysiłku ją to kosztowało...to pełen roszczeń, złości, wybrzydza i rozkazuje kupić inny...bo mu się tamten nie podoba...
Jestem oburzona....skąd tyle niewdzięczności u ludzi... równie dobrze kobieta wcale nie musiała nic dla niego robić....ale zrobiła...bo to jej syn....Ja miałam ochotę dać mu w zęby za brak szacunku i niewdzięczność...
Nie wiem teraz...nie wiem jak wychować swojego syna...bym kiedyś nie podzieliła losu tej kobiety...Bardzo poruszyła mnie ta sytuacja... Bo zawsze staram się nie nadwyrężać  swoich rodziców i jak najwięcej robić samemu...tak...korzystam z ich pomocy..ale tylko w ramach  sytuacji bez wyjścia i tylko wtedy gdy nie jest to dla nich ciężarem...  wiem ile im zawdzięczam i nie wyobrażam sobie w tym wieku podchodzić roszczeniowo bo mi się należy....gówno..w tym wieku to im się należy....oni swoje dali mi jak byłam dzieckiem wtedy może i jak każdy młody miałam swoje fanaberie i wymagania...teraz ewentualnie może być odwrotnie..teraz to oni mogą wymagać ode mnie pomocy...ja jestem osobą dorosłą, odpowiedzialną za swoje życie i wybory....oni mogą być moim wsparciem...ale nie realizatorem moich fanaberii.. Jak ja nie chce by Jaś za kilkadziesiąt lat był takim Panem jakiego spotkałam dziś...tak ja nie chce być takim człowiekiem dla swoich rodziców....a tego "pana"  mam nadzieję że już nigdy nie spotkam..bo obawiam się że mogę powiedzieć parę słów za dużo...bo przy jego matce się mocno powstrzymywałam....


źródło




16 komentarzy:

  1. Kurcze, ja jednak zauważyłam, ze są takie "palanty" i to zazwyczaj synusie mamusi. Ale niestety, to te Mamusie tak zrobiły, ze synusie tak traktują ludzi. Bo przecież skoro mamę swoją tak traktują, to innego by w ogóle zdeptali.

    Chyba dlatego dzieci nie powinny czuć zamożności rodziców. Powinny ciężko pracować na swoje zachcianki i na wszystko, co sobie "wymyślą"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mysle ze nie zawsze mimo wszystko mamy wplyw...duzo jednak ksztaltuje spoleczenstwo i sytuacje.... szkoda tylko ze cierpia na tym najblizsi..

      Usuń
  2. Tak się dzieje, gdy całe życie się usługuje dziecku i nic w zamian się nie wymaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem jak to jest...nie chce osadzac...ale czesto jest jak mowisz.... a czasem to po prostu wredny charakter....

      Usuń
  3. Żal mi tej kobiety. Na pewno nie ma lekko z tym synem. Cóż pewnie całe życie chciała dla niego jak najlepiej. A teraz biedna cierpi. Niektórzy ludzie nie mają wrażliwości, nie okazują szacunku. Eh co za świat

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi czasem sie wydaje ze ludzie zatracili ludzki odruch empatii...zarowno do bliskich jak i innych...widac to nie rzadko w komentarzach blogowych...sam jad i zawisc....

      Usuń
  4. nie chce mówić, że to jej wina ale chyba tak trochę jest...matki czasami są zbyt spolegliwe dla swoich synów....na pewno starała się jak najlepiej go wychować...

    OdpowiedzUsuń
  5. Naprawdę zdołował mnie ten post :( Kiedy czytałam, miałam przed oczami tę smutną staruszkę, tak obrazowo ją opisałaś, i aż mi się łezka w oku zakręciła. Uświadomiłam sobie, że czasami - zwłaszcza w okresie swojego nastoletniego buntu - też byłam taką niewdzięczną zołzą i nie potrafiłam nawet powiedzieć zwykłego "dziękuję" rodzicom, którzy chcieli dla mnie zawsze jak najlepiej. Mam nadzieję, że moje dziecko nigdy nie odpłaci mi się tym samym...I że swoim rodzicom choć trochę wynagrodzę tamten czas, kiedy byłam wobec nich taka podła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym trudnym okresie jakim jest dorastanie chyba każdy był takim niewdzięcznym dzieckiem...ale ważne jest to jakim się jest dorosłym...bo jako dorośli odpowiedzialni ludzie mamy już świadomość tego co robimy i raczej korzystamy z mózgu a nie z emocji...jesteśmy w tym wieku na tyle inteligentni że umiemy kalkulować i zauważać pewne rzeczy..a przede wszystkim jesteśmy samodzielni i to na nas powinno spaść dogadzanie rodzicom bo i m się należy za wkład pracy nad nami....a nie odwrotnie....

      Usuń
  6. Każdy z nas popełnia błędy wychowawcze do tego dochodzi charakter dziecka i różne zdarzenia które wpływają na nasze życie. Podobną sytuację obserwuję u siebie w rodzinie. Siostra dziadka, ma syna który ją podobnie traktuje, tylko przychodzi do niej z roszczeniami, ale ona świata poza nim niewidzi. Pomimo tego, że to reszta rodziny się o nią troszczy, wozi do lekarza, opiekuje się, robi zakupy, to ona ciągle opowiada jaki to jej Mareczek wspaniały. A on przychodzi tylko po kasę, dlatego nikt jej nigdy nie daje pieniędzy na rachunki czy zakupy bo wiadomo, że on zaraz weźmie. Smutna sytuacja, ona jako matka wychowywała go po śmierci męża samotnie, zapewne chciała, żeby miał wszystko i był szczęśliwy, a wychowała niewdzięcznego darmozjada, którego nie obchodzi los własnej matki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi ciezko zrozumieć takie podejscie..i mysle ze w wiekszosci rodzin mozna zaobserwowac takie sytuacje....

      Usuń
  7. Strasznie się wkurzam, jak czytam takie historie. Na tego dorosłego synka, ale też na jego matkę, że się na takie traktowanie godzi. Nie znam sytuacji, ale wydaje mi się, że bezkrytyczne zgadzanie się na wszystko nie służy budowaniu relacji rodzic-dziecko. Jakby się mojemu czterdziestoletniemu (o zgrozo) synkowi biały modem nie spodobał, to zaproponowałabym wypowiedzenie umowy i ogarnięcie się we własnym zakresie.
    Biedna kobieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jabtez sie wkurzam takimi sytuacjami...i czasem tez nie rozumiem dlaczego matki pozwalaja swiadomie sie tak upokarzac...

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!