a weekend...weekend minął na wspaniale...
W piątek..w piątek postanowiliśmy że zamiast w niedziele to w sobotę jedziemy do dziadków gdzie obecnie przebywa mój chrześniak Kuba i siostrzenica Paulinka..Kubuś właśnie kończył 5 latek..więc wizyta jak najbardziej wskazana...a i prezenty trzeba było skombinować..więc cały piątek zjeździliśmy po sklepach w poszukiwaniu "Śmieciaków" bo takie było marzenie Młodego...po 3 godzinnej wędrówce sklepowej w końcu znaleźliśmy taki zestaw jakiego jeszcze nie ma... oczywiście jeszcze inne gadżety dokupiliśmy..więc obłowieni wróciliśmy do domu...wpadłam na pomysł..ryzykowny..że uczynię jeszcze tort..a że było późno tort z tego co obecnie przebywało w lodówce..
W sobotę wyjazd...spakowaliśmy wszystkie graty do samochodu ...tak nam się przynajmniej wydawało...i w drogę...
Na miejscu okazało się że nie wzięliśmy całej torby z żarciem na grilla...normalnie byłam wściekła..więc czekały nas jeszcze jedne zakupy...masakra...
a u dziadków..rewelacja...Był tort, były prezenty i dla Kuby i o dziwo dla jasia od chrzestnej mamy Paulinki, był grill, jeżdżenie na wózku, za konia dorabiał małżonek..była zabawa..balony..dziadkowie, pradziadkowie...jednym słowem cud miód i orzeszki...
Sami zobaczcie
Co tu dużo pisać...zdjęcia mówią same za siebie...
A co robiliśmy w niedziele...?
Oj niedziele była gorącym dniem...na Starym Rynku w Sandomierzu odbywał się Turniej Rycerski połączony z Jarmarkiem Jagiellońskim...
Niestety z powodu upału trochę atrakcji nas ominęło.. Jednak najlepsza atrakcją dla Jacha było rozkruszanie obwarzanek...co się działo wózku nie chcielibyście wiedzieć..no i oczywiście naciągnął nas na balona...teraz wisi pod sufitem ... szybko jednak wróciliśmy do domu...byliśmy chyba ze 2h...nie dało się znieść tego gorąca..więc Jaśko zakończył dzionek w baseniku na balkonie :-) a ja relaksowałam się z książką...
Weekend minął...ale my wcale nie zamierzamy się nudzić...jutro czeka nas wizyta szwagra z rodziną....może zostaną nawet dłużej..więc zapewne będzie ciekawie....musicie się przy okazji uzbroić w cierpliwość bo zapewne zniknę na trochę...ktoś musi okiełznać kuchnię :-)
Pięknie! Zofii też by na pewno buły najbardziej podpasowały :) a kto będzie z Jasiem?
OdpowiedzUsuńCiężko stwierdzić kto dokładnie..wstępnie albo babcia albo dziadek...
Usuńto Ty masz dobrze :)
UsuńFajny tort, ja swój pierwszy tort piekłam dzień przed porodem, miał być na walentynki dla mnie i dla męża, a został pierwszym urodzinowym tortem Franciszka ;).
OdpowiedzUsuńMnie też stresuje powrót do pracy, który czeka mnie w październiku, co prawda tylko na 2 dni w tygodniu, ale jestem przerażona.
Mnie niestety czeka to już w sierpniu...jestem przerażona bo mój tryb pracy bywa 12 godzinny...
UsuńSuper to widać ze weekend był pełen wrażen, swietny tort :-)
OdpowiedzUsuń