piątek, 10 października 2014

O wszystkim i o niczym..

Witam Was po przerwie..kurcze kobiety..jak wy to robicie że macie czas na pisanie..mi ostatnio ciężko ogarnąć podstawowe obowiązki, z wielkim trudem nadrabiam wasze posty...a o  napisaniu czegoś nowego nawet nie wspominam...
Fakt..napisałam parę dni temu post..ale potem czytająć wasze doszłam do wniosku że teraz go nie opublikuje...

Nie wiem...ja tak mam zawsze...że wpadne na jakiś temat...to jeszcze nie zdążę się obejrzeć a takowy już na paru blogach, lub opublikuję czytam..a tu wygląda jak plagiat za plagiatem..więc stwierdziłam że ten opublikuje kiedyś tam, jak przyjdzie na niego pora...
U mnie to już chyba normalne..że ktoś wykrada mi pomysły z głowy...zarówno na posty jak i interesy życia...co coś wymyślę ktoś właśnie kończy realizować a ja nadal zostaje w tyle...
Czasem się zastanawiam czy ja przypadkiem nie mam jakiegoś podsłuchu w domu...obydwoje z małżonkiem śmiejemy się jak coś nowego wymyślę że za chwilę ktoś skorzysta z mojego pomysłu więc ostatnio nie wypowiadam głośno moich myśli ;-)

Zrobiło nam się lato tej jesieni...z Jankiem staramy się korzystać z każdej chwili na dworze..dziś młody latał  w krótkim rękawku... Jak on uwielbia przebywać na dworze. Nie wiem co to będzie, jak zrobi się zimno i nie będzie już takich długich spacerów, znowu przyjdzie nam ubierać się w warstwy, brać termosiki, rękawiczki- jak o tym pomyślę to już mi się odechciewa...lubię zimę ale tylko tydzień, zdecydowanie jestem typem ciepłoluba i lato to jest to co kocham.
Ten zapach, klimat, zachodzące słońce, letnie burze, pootwierane okna...żyć nie umierać...

Powoli kompletujemy garderobę na zimowe dni, myślę jeszcze nad uszyciem ciepłego kocyka dla Jasia, przeczuwam że zima może być mroźna:-) w tamtym roku nie zdążyliśmy nawet poszaleć na sankach bo sniegu było jak na lekarstwo..mam nadzieje że teraz sobie odbijemy :-)
A tu Jaś ostatniej zimy :-)




Zimowy wózek już uprany, czeka na swoją kolej :) Fakt że jest mniej poręczny, ale pompowane koła zdecydowanie lepiej sprawdzają się na śniegu niż małe piankowe :-)
Teraz zima będzie dla nas odczuwalna inaczej, w ubiegłej Jasiek jeszcze mało kumał o co chodzi i dlaczego tak zimno...teraz możemy z nim ulepić bałwana, porzucać śnieżkami, pojeździć na sankach...
Jasiek w sumie już duży chłop, robi się coraz mądrzejszy i coraz większy łobuziak..wszystko musi dotknąć, pomacać, wszędzie wejść - pomysłów mu nie brakuje...
Uwielbia bawić się z dziadkiem i tatą... Ostatnio na topie liście, żołędzie i kasztany z przewagą liści.







Jaś znakomicie bawi się z Pawełkiem i Mateuszkiem - kolegami z osiedla..aż sama jestem w szoku, że tak świetnie się dogadują. Nie ma bójek (czasem krótkie spięcie) raczej wymieniają się zabawkami niż o nie walczą, razem biegają, chowają się, ganiają...aż dziwne że takie małe dzieciaki tak fajnie umilają sobie czas. Szkoda tylko że ja mam ostatnio tak mało czasu dla Jaśka, rzadko mogę wyjść z nim na spacer lub po prostu spędzić z nim cały dzień...nawet gdy mam wolne muszę trochę ogarnąć zaległych spraw..
Na szczęście od jutra mam 2 dni wolne..cieszę się jak dziecko bo ostatnio to luksus w moim wydaniu...
Już mam zaplanowane mycie okien, pranie firanek i gruntowne porządki w szafach. Wiem że po operacji raczej nie będę miała możliwości sprzątania i robienia świątecznych porządków więc muszę o tym pomyśleć teraz zanim do szpitala trafię, a to zbliża się już wielkimi krokami.
Coraz częściej o tym myślę i coraz bardziej zaczynam się bać.
Boję się, że diagnoza nie będzie pomyslna i już nie będziemy mogli starać się o dzidziusia...
Jak na złość wszędzie widzę ciężarne kobiety, dostaje informacje że ktoś ze znajomych albo urodził albo jest w ciąży...nie ułatwia mi to całej sprawy, i psychika cierpi na tym czasem mocno.
Cóż, staram się skupić na tym że jest Jaś, że może kiedyś, że może nie będzie tak źle jak teraz mi się wydaje. Czasem wydaje mi się, że sama siebie okłamuje, ale zdecydowanie wolałabym już wszystko wiedzieć, znać realia i się do nich dostosować, dostosować do nich psychikę tak by nie robić sobie zbytnich nadziei, by co dzień nie łudzić się że może być dobrze...Czasem aż boje się marzyć...boję się snuć plany...boję się przyszłości i tego co może nas czekać...Choć wiem że cuda się zdarzają...ale na samą myśl o tej walce, walce która się nie kończy, walce która z człowieka robi przedmiot, walce która odziera poczęcie  z godności..walce która zdaje się nie kończyć, która nic nie obiecuje, która powoli zabija wszelkie uczucia...z myślą o tych wszystkim robi mi się gorzej...nie wiem czy mam siłę by przechodzić to raz jeszcze...by co miesiąc po garści leków, specyfików, zastrzyków stać z kolejnym testem w ręku i widzieć tylko 1 krechę...by co miesiąc od połowy cyklu czekać i zamęczać się myślami czy tym razem się udało...to są najgorsze 14 dni...dni nadziei która przybiera kształt plastikowej płytki z jedną kreską wyrzucanej do kosza...nie wiem czy będzie mnie na to stać...nie tylko finansowo...ale emocjonalnie..to bardzo długa droga, która może okazać się ślepa...niestety...


14 komentarzy:

  1. Ściskam Cię mocno. Trzymaj się i nie dawaj psychicznemu zwątpieniu ani smutkom.

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzę o widoku mojej córeczki na sankach...

    Bardzo mi przykro, że plany powiększenia rodziny się nie udają, wiem coś na temat oczekiwania. Pozdrawiam i trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana! Powiem, że pewnie po powrocie do pracy, to też posty raz na tydzień byłyby moim sukcesem... Wiem, że dasz radę ze wszystkim się uporać i wrócisz do formy. Pomimo tego, że jesień piękna, rozmawiałam dizś z lekarze, że strasznie daje nam w kość, że wszyscy są zmeczeni itp... może jednak juz czas na odpoczynek, zatopienie się pod kocem i tyle :) ściskam mocno i życzę dużo sił :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesień w tym roku właśnie jakaś taka dziwna..niby piękcie, ciepło...ale zmęczenie daje w kość..kocyk i herbatka wskazane jak najbardziej :-) buziaki dla waszej trój----czwórki :-)

      Usuń
  4. Oj tam, piszemy o naszych rozterkach i naszych dzieciach, poruszanie takiej samej tematyki na blogach jest nieuniknione. :-)
    Ja też z niepewnością patrzę w przyszłość - no bo w końcu zimy z dzieckiem biegającym jeszcze nie przeżyłam. Ostatniej zimy Kajeczka była malutka. Teraz całe szczęście są łagodne, może i tym razem jakoś się uda przetrwać mrozy?
    Życzę powodzenia w staraniach, niektórzy chwalą sobie zioła Ojca Sroki. Na forum Nasz Bocian jest też mnóstwo dobrych dusz i przydatnych porad.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki...zioła już próbowałam kiedyś, nie tylko Soroki... :)
      zima zima...ja też jestem pełna obaw jak to będzie..ale myślę że choć radość z zimy będzie....

      Usuń
  5. Będzie dobrze. Musi być ;***
    A na Jasia nie mogę się napatrzeć :))))

    OdpowiedzUsuń
  6. Coś o staraniach o dziecko wiem, spotykam na co dzień te ciężarne Kobiety i trafia mnie, że Nam się nie udaje. Ale w końcu musi być dobrze :)

    Przesyłam pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj ta droga niestety łatwa nie jest...nikt nigdy tego nie zrozumie ktro nie musi tego przechodzić na własnej skórze :-)
      Wytrwałości!!! Pozdrawiamy :-*

      Usuń
  7. Camel Janka widzę, że zaczynasz kompletować swoją zimową szafę, a Twoje dziecko uwielbia przebywać na dworze ;) Zupełnie tak samo jak moja Natalka. Chciałam Cię zaprosić do mojego sklepu dla dzieci, gdzie na pewno znajdziesz coś dla swojej pociechy ;) - Asport-Junior.pl - Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne kiedyś skorzystam... już korzystałam kiedyś z Asportu :-)
      ale nie dla dzieci..teraz będziemy zaglądać od czasu do czasu...może coś nam wpadnie w oko :-)

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!