wtorek, 25 marca 2014

Trudne powroty

Dziś dzień ponury..pochmurny...zimny...brrr...
Jako, że Jaśko odmawiał w domu spania zdecydowaliśmy się na spacerek..początkowo miał być krótki tylko wstąpienie do sklepu po tzw. chleb i mleko...z racji niesprzyjającej pogody specjalnie nie przygotowaliśmy się na spacer powyżej 15-20 min. więc moja głowa bez czapki, Młody bez kocyka..
Po zakupach widzę że moje małe oczka są coraz mniejsze..no i Jasiek zgasł..chwila rozterki czy wracać zanieść do łóżeczka (ryzyko że się obudzi i już nie zaśnie) czy może spacerować..ale zmarznie bo niespecjalnie ubrany na tę okoliczność...nie wspominając o mnie..bo ja pod kurtką krótki rękaw..
że tak powiem wygrał kompromis....wróciliśmy ale tylko do klatki...Jaśko został zaparkowany na parter..a ja pędząc na złamanie nóg szybko po koc, okrycie do wózka przeciwwiatrowe i sobie czapka...tyle zdążyłam wziąć bo nie chciałam kusić losu że mały na dole...
Zaczęliśmy spacer...a że łaziliśmy sobie ok 2h i zrobiliśmy ok 3 km miałam czas na rozmyślania...
choć ostatnio tylko jedna rzecz zaprząta moją głowę... powrót do pracy... oj tak..niestety...zbliża się nieuchronnie a ja całkowicie jestem na to psychicznie nieprzygotowana i nawet nie wiem jak się do tego zabrać by Jaś najmniej to odczuł nie wspominając o mnie..
Fakt karmie jeszcze (.)(.) ...ale Jasia przyzwyczaiłam już do smaku mm a nie było łatwo...z tym może jakoś damy radę...ale całkowicie nie mogę sobie wyobrazić że wstaję rano zostawiam Młodego i wychodzę min na 8 h, to jakieś nierealne!!! Nie wiem jak to będzie..czy szukać nowej lepszej pracy kompatybilnej z moim macierzyństwem..w dotychczasowej siedziałam czasem nawet 12h ale wtedy nie miałam żadnych zobowiązań, mogłam sobie na to pozwolić..teraz nie zostawię dziecka na cały dzień...noł łej!!! 
Doszłam więc do wniosku że czas na zmiany..ale jak po powrocie przejrzałam rynek pracy ręce mi opadły...i tu zaczyna się dylemat co właściwie czynić.. wiem tylko że na pewno nie będę pracować po 12h..i wiem że pracować muszę bo zobowiązania finansowe są spore..a i Jasiek nie należy do tych najtańszych - jak to mówi TJ :  "Nasza Mała Skarbonka" :-)Okropnie się tego boję..bo czasu coraz mniej a ja nie mam żadnego pomysłu na siebie..Mam tylko nadzieję, że Ten tam na górze ma mnie w swojej opiece i podrzuci jakieś sensowne rozwiązanie bo zadręczę się myślami i nie dotrwam do tego końca macierzyńskiego..
Może wy..bardziej doświadczone mamy macie jakieś rady jak przetrwać okres powrotu do pracy...? Jakieś rady? Sugestie? bo ja jestem zielona jak szczypiorek na wiosnę...

3 komentarze:

  1. Ja szukam innej opcji. Praca zdalna lub część etatu... Zobaczymy. Mam jeszcze trochę czasu i plan B ;) {może wywal te cyferki zagadkowe przy komentarzach??}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też staram sie znaleźć rozwiązanie...brak mi jednak pomysłów...
      Matko Jakie cyferki.....?
      edit.
      już wiem o co chodzi...była włączona weryfikacja obrazkowa zapewne cyferki... wyłączone bo rzeczywiście zbędne...

      Usuń
  2. Czytam ostatnio na blogach o żłobkach i powrotach do pracy i dziękuję losowi i Bogu, że mnie temat omija troszkę bokiem. Na tą chwilę pękłoby mi serce, jakbym miała Filipa zostawić na tak długo.

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!