TJ oczywiście w pracy..a my siedzimy tak w domu bo nawet sama nie mam ochotę na tę zimnicę wychodzić...
Z miłych przyjemnych tematów które miałam w zanadrzu nie chce mis ie dziś poruszać żadnego.. humor dziś mi nie dopisuje..no chyba że J"Aśko uśmiechnie się do mnie tymi swoimi bezzębnymi szczękami...
Weekend jak zwykle minął szybko..TJ miał wolne..Hura! byliśmy u babu... na obiedzie w niedzielę...Jaśko wariował z dziadkiem aż mokry był cały i wypieki przeogromne..w domu nie mógł aż zasnąć...za to tak się zmęczył że obudził - przepraszam obudzili go sąsiedzi rano... Co za czasu że człowiek się nie może wyspać we własnym domu...
Jak już pewnie pamiętacie w weekendy mam wolne tylko dla siebie i rodziny...
Wczoraj korzystając z obecności TJ zrobiłam sobie domowe SPA...oj jak ja tego potrzebowałam... tylko Jasiek dziwnie się patrzył gdy latałam po domu w szlafroku i z jakąś dziwną papką przypominającą jego kaszkę na twarzy...pewnie myślał że mu podbieram :-)
A poza tym w weekendy nadrabiam, nadrabiam czytanie książki, nadrabiam czytanie innym blogów moich ulubionych...bo niestety w tygodniu nie zawsze mam czas nadrobić zaległości..uwielbiam je czytać...mam parę ulubionych i kiedyś zapewne się z wami podzielę moimi opiniami na temat tychże blogów...
Zapomniałam też dodać że w sobotę Jaśko skończył 11 miesięcy..ale to zleciało..za miesiąc szykujemy się do świętowania roczku, wybierania prezentu, tortu..ogólnie będziemy szaleć!!
W tamtym roku o tej porze łaziłam z wielkim balonem, narzekałam że bolą mnie żebra bo Jaśko lubił ćwiczyć podnoszenie na żeberkach, i nagminnie nie mogłam znaleźć sobie miejsca na łóżku...a teraz na łóżku lubi się kokosić ze mną Janek..matko jak ja go kocham... tak własnie odpoczywa mój skarb :-)
miłego dnia wam życzę..a jak przejdzie mi wisielczy humor może jeszcze coś napiszę....
Głowa do góry;))) W końcu musi wyjść słońce, a razem z nim na twarzach wszystkich pojawią się uśmiechy;) Podobno dzisiejsze ciśnienie nie jest sprzyjające. Ja obudziłam się cała spuchnięta (chyba Maksio uraczył mnie w nocy kopniakiem w twarz - uroki sypiania z dzieckiem) Powinnam pomyśleć o kasku na noc (najlepiej takim jakie mają hokeiści;)) Do tego pozytywna informacja - moja sąsiadka zakończyła kilkunastomiesięczny remont. Niestety jest i zła informacja - parapetówka trwa już trzy dni i chyba szybko się nie skończy! Na szczęście mam dziecko, więc kiedy ona odsypia "balety" Maksio zaczyna biegać, jeździć na rowerze, a ja odkurzam;) Dodam tylko,że to ja mieszkam na górze i nie jestem złośliwa;) Pozdrawiam! Miłego dnia;)
OdpowiedzUsuńoj na to słońce czekam zdecydowanie bo ja chyba działam na baterie słoneczne...sąsiedzi to oczywiście temat rzeka i można by encyklopedię stworzyć...
OdpowiedzUsuńTo prawda, sąsiedzi to temat rzeka. Mi się na moich już nie chce narzekać, szkoda mi energii.
OdpowiedzUsuńnie dziwię..się..mi też szkoda już energii..
UsuńJa mam jedną radę - powiedz sąsiadom, że przeginają. Dlaczego ludzie nie mówią, co myślą? Jak sama nie masz nic na sumieniu, to wal śmiało, co sądzisz na ten temat. Najwyzej - dalej będą jeździć :P
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam w poście o miłości sąsiedzkiej, była uwaga już zwracana..niestety mam wrażenie że rezultat odwrotny.
UsuńDasz radę :) wszystko będzie dobrze :D
OdpowiedzUsuńObserwuje Twojego bloga jako Agnieszka - Mama Lenki
Zapraszam do siebie :D http://www.mama-lenki.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
polubiłam, będę obserwować, i na facebooku też będę zaglądać, zapraszam i o nas na facebook :)
Usuń