Tak sobie pomyślałam że może uchylę trochę prywaty i napiszę od czasu do czasu co nam ułatwiało życie przez ten czas... Co Jaś lubił, czego nie... zapewne będzie to praca w paru odcinkach, bo wszystkiego nie spamiętam więc jak sobie coś przypomnę to dopiszę innym razem..nie będę tu pisała o podstawach śpioszkach, pieluchach , butelkach..bo to wie każda matka..napiszę o tym co na prawdę na pomogło...zapewne na innych blogach matki już o tym pisały..sama się kiedyś zetknęłam..ale przecież każdej matce pomaga coś innego bo każdy brzdąc jest inny...
NR 1.u nas na pierwszym miejscy sprawdziła się poduszka do karmienia, oj długa historia. Kiedy Jaś się urodził i byliśmy jeszcze w szpitalu, okazało się że mam zbyt wklęsłe brodawki i Janek nie mógł sobie poradzić.. ciężko mi było trzymać jego, i pierś i mu pomagać więc tata poleciał do pierwszego lepszego sklepu i kupił pierwszą lepszą..i to był strzał w dziesiątkę, widziałam potem dużo podobnych poduszek ale żadna nie była tak dopasowana do nas jak ta którą kupił TJ.
Jest to poduszka firmy Fiki Miki (mamy też z tej firmy materac do łóżeczka) poduszka jest mięciutka, ma przyjemną zdejmowaną poszewkę i co najważniejsze , przez rok użytkowania nie ugniotła się w ogóle, może minimalnie..Jasiek ją uwielbia i przytula się do niej już teraz, a jak idę z nią wieczorem to aż piszczy bo wie że zaraz będzie na niej leżał i ciumkał cycusia.
tak wygląda teraz:
tak wyglądała na początku jeszcze w szpitalu :
teraz wiem ze żadnej innej bym nie kupiła, no może zdecydowałabym się na drugą ale już fasolkę (tą większą wersję do karmienia) bo przydaje się w ciąży jeśli nie można się dobrze ułożyć...
2) PAN LAKTATOR oj przydał się przydał..my mamy zwykły najzwyklejszy ręczny Baby Ono
i on też uratował moje karmienie piersią...bo idealnie wyciągał mi brodawki, na początku używałam go tylko w szpitalu nie w celu ściągania mleka, a właśnie w celu wyciągania brodawek... i udało się,,Janek załapał i było lux, potem służył nam do odciągania mleczka na spacery, było lato, gorąco, a w warunkach w których spacerowałam nie było żadnego miejsca gdzie mogłabym napoić młodego, więc laktator ratował sytuację, był trochę oporny, bolała ręka,ale na tyle ile odciągałam był ok, teraz wiem że przy następnej dzidzi kupie automatyczną Medelę.
NUMER 3.
Łóżeczko turystyczne.
Było bardzo eksploatowane szczególnie przez pierwsze 3 miesiące, bo Jaś zaparkował u nas w pokoju, a jego drewniane stało w pokoju dla Janka przygotowanym i czekało na jego samodzielny wymarsz z pokoju naszego. Łóżeczko jest z funkcją kołyski (której nie używaliśmy bo nie chcieliśmy go uczyć bujania) , z przewijakiem - oj przydał się bardziej niż klasyczny usztywniany ponieważ był głęboki i miałam pewność że Jaś się z niego nie sturla, dodatkowo miał pas do przypięcia gdybym musiała na chwilę odejść, ma też moskitierę i pałąk z zabawkami, ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni, Jak jaś wywędrował do swojego pokoju łóżeczko służyło tylko w awaryjnych sytuacjach, przy wyjazdach, no i wtedy gdy tata odsypia nockę w Jaśkowym pokoju to Jaś drzemie w naszym w turystycznym łóżeczku, do teraz stoi u nas i ma częściej funkcje kojca albo pojemnika na zabawki :-)
To aktualne zdjęcie :
4. Następna rzecz NIEZBĘDNA w naszym domu to suszarka do włosów..oj tak..aż biedna prawie zaniemogła..Jaś miał problemy brzuszkowe i tylko ona pomagała mu spać..wiec czasem chodziła przez godzinę by Jaś choć na trochę się zdrzemną... oj to były czasy...suszarka na szczęście jeszcze działa :-)
5. numerem piątym jest nasze wybawienie na brzuszkowe gazy czyli rurki Windi a fachowo to kateter rektalny do odpowietrzania :-) wkłada się takową do pupki i słychać jak odchodzą nagromadzone gazy
Dostał też karuzelkę Baby Mix z projektorem i fajnymi melodyjkami, i to był strzał w dziesiątkę, bawił się nią bardzo długo, nauczył się sam zasypiać w łóżeczku, schowaliśmy ją dopiero wtedy gdy umiał już ściągnąć sobie ją na pierś i rozczłonkować na wszelkie sposoby, karuzelka super...
źródło zdjęć sklep "nanutkowo" |
7) BUJACZKI oj bujaczki to u nas było wybawienie...Jasiek uwielbiał, jadł w nich do czasu gdy nie umiał jeszcze samodzielnie w krzesełku, bawił się, czasem zasnął..no i mógł być tam gdzie ja...a najczęściej wkuchni..pilnowałam oczywiście by nie przebywał w nich za długo bo to nie jest odpowiednia pozycja do wylegiwania się..ale przydatna rzecz i to bardzo
Pierwszy bujak Bright Stars miał moduł z bardzo przyjemnymi melodyjkami lub odgłosami deszczu, świerszczy, fal ...oraz sam bujał maleństwem, Jaś długo go okupował, do póki nie zrobił się za ciężki...tam jest chyb max 9 kg.Ale bujaczek ten posiadał bardzo przyjemny materiał coś w stylu alkantary, wkładkę dla noworodków i pod główkę i na boczki, pasy i pałąk z zabaweczkami
, bardzo polecam.
Drugi bujaczek tej samej firmy, który nam jeszcze posłuży bo robi się z niego krzesełko: ma moduł który wywołuje drgania delikatne, ale bujać niestety trzeba samemu, lub jak dziecko się rusza i kopie nóżkami to wtedy buja się sam., brakuje mi w nim możliwości wyjęcia całkowicie pasów biodrowych, bo gdy zrobi się z niego krzesełko dziecko musi na nich siadać bo są przyszyte.
8) Lampka projektor ŻÓŁWIK
Lampka z projektorem rewelacja, Jasiek posiada ją odkąd przeniósł się do własnego pokoju czyli od ok 3 miesiąca życia, pokazuje różne konstelacje gwiazd, w różnych kolorach, ma opcję ciągłego świecenia, lub zmieniającego się kolorystycznie, jeden kolor przechodzi w drugi, gaśnie sama po ok 45 min. używamy jej do teraz, szczególnie mi jest pomocna bo w nocy nie muszę świecić żadnych mocno świecących lampek, gdy chcę np okryć Jaśka lub nakarmić, światło jest bezinwazyjne, nie daje po oczach więc i nie budzi dziecka. Dla nas rewelka, żałuję że nie kupiliśmy wcześniej jak trzeba było co chwile wstawać do młodego w nocy.
może i wam się przydadzą niektóre, polecam :-)
Ja nie mam, oprócz karuzeli żadnej z wymienionej rzeczy - hi, hi ;) Ale wiadomo każdemu inne gadżety są niezbędne, a jak się sprawdzają to warto zakupić. Laktatora użyłam raz przy starszym synu, ale był pożyczony. A jako bujaczek obecnie wykorzystuję fotelik samochodowy i czasami w nim usypiam córkę, jeśli ma problem z zaśnięciem. ;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)))
mój w foteliku nie wysiedział nawet minuty , w samochodzie owszem, w domu jak poparzony wrzeszczał...reszt zakupiona w sumie przypadkiem lub odziedziczona w spadku lub jako prezent i trafiona w dziesiątkę
UsuńLaktator z Medeli rowniez goraco polecam. Hustawka z Btight S tez sie u nas super sprawdzila :-) Nie wspomne o suszarce, ktora nam czesto zycie ratowala :-) Karuzele mielismy z projektorem z FP corcia bez problemow sama z nia usypiala. Rany kiedy zlecialy te 3 lata..
OdpowiedzUsuń/aga
tak się wydaje że dzieciaczki malutkie a tu tak szybko rosną...
UsuńPrawie wszystkie rzeczy sprawdziły się i u nas idealnie;) Tylko o tych rurkach nie słyszałam, a przydałyby się czasem;) Bujeczek kolorowy nawet mamy taki sam;)
OdpowiedzUsuńRurki poleciła mi położna, używają takich w szpitalu, no i wertowałam fora szukając pomocy.. na pewno sie w nie zaopatrzę przy drugim... sa niby jednorazowe ale ja sterylizowałam i używałam ponownie
UsuńWłaściwie wszystko polecam. Też używaliśmy, choć inne marki. Poducha typu kojec - rewelacja :D
OdpowiedzUsuńo właśnie przy drugim zakupię tą poduchę...
Usuńłózeczko turystyczne!!! U mnie to był chyba numer jeden :D
OdpowiedzUsuńłożeczko ważna rzecz..u nas Jaś w nim nie śpi bo się budzi jak mu tam szeleści gdy dotknie rączką ścianki...ale jako kojec sprawdza się rewelacyjnie...
UsuńU nas też wiele z tego co pokazałaś się sprawdziło, poduszka do karmienia - również u nas strzał w 10, karuzela, leżaczek, łóżeczko turystyczne, suszarka przy Borysie. Na pewno bardzo pomocny post dla młodych i przyszłych mam :)
OdpowiedzUsuńchyba każda mama coś dla siebie dobierze, niedługo wrzucę resztę gadżetów :-)
UsuńLaktator świetnie spełniał funkcję usypiacza :))) Jak tak sięgnę pamięcią :)))
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie znałam...zaintrygowanam :-) mój z pompką ręczną raczej mojego wybudzał ;-)
UsuńOj dla dzieci nowinek technologicznych jest mnóstwo. Mam wrażenie, że tego typu gadżety sprzedają się najlepiej ze wszystkich :D
OdpowiedzUsuń