Już po...a ja ciągle czuje brzemię po..czyli przejedzenie na maxa....kto u licha kazał mi tyle zjeść... i co rok powtarzam że w tym roku robimy mniej..i niby robimy ale to jakoś tak wychodzi że ciągle za dużo...
Z jednej strony dobrze że święta już się skończyły...strasznie mnie to wybiło z rytmu....a z drugiej strony jakie to smutne że wszystko co dobre tak szybko się kończy...a oto tak spędziliśmy święta
20.04.2014 Wielka Niedziela
Wstaliśmy wcześnie..Jasiek chciał do nas jak najszybciej..więc pohasał u nas w łóżku
Uwielbiam te poranki :-) |
..niestety mimo usilnych prób nie mógł usnąć przed kościołem a wstał bardzo wcześnie jak na niego bo po 6.30 wiedzieliśmy że albo zaśnie nam 20 min przed kościołem albo w trakcie ubierania więc zdecydowaliśmy wyjść godzinę wcześniej tak by w razie czego usnął na spacerze i wtedy od razu na mszę..wszystko gładko poszło...trochę marudził Janek przy ubieraniu ale udało się wyszliśmy...
uff...chyba już koniec tego ubierania |
Mama...zaraz zaraz...miał być koniec... |
A no tam..mucha...teraz już na pewno koniec... aż mi się nóżki niecierpliwią..chcę już iść... |
Po kościółku szybko do dziadków..bo baliśmy się ze padną z głodu...i my razem z nimi...bo już 12.30 a my jeszcze bez świątecznego śniadania...
Szybko dotarliśmy...chyba głód nas tak pogonił... A Jaś jak zwykle wniebowzięty bo mógł dziadka potarmosić i wzajemnie :-)
Oczywiście nie odpuścił też rybkom...powiadam wam...kiedyś zejdą na zawał i będziemy narażenie na dodatkowe koszty odkupienia hodowli ;-)
Mam was!!!! |
Ciepło było ...bardzo ładnie..więc wracając z kościoła stwierdziliśmy że zajedziemy znów trochę do dziadków a potem na dłuuugi spacer...
na początku czekaliśmy aż tata się obudzi..bo niestety w nocy pracował więc musiał odespać..Jaśko w tym czasie buszował w swoim łóżeczku a ja dopijałam kawę...
Gdy się już ogarnęliśmy Janek miał dylemat który traktor dziś zabrać ze sobą
potem napełniliśmy brzuszki i wyruszyliśmy spalać kalorie... na początek kierunek Cmentarz żołnierzy Radzieckich... tata chciał pokazać Jaśkowi czołg... nawiasem mówiąc nie był zaiteresowany ..ale ciii...bo się wyda :-)
Potem kierunek plac zabaw..ot to jest to co tygryski lubią najbardziej....
a dziś...dziś pogoda jak w lato...słonecznie cieplutko...
spacer był obowiązkowo i o dziwo długie drzemki i to sztuk dwie...zębów nadal brak..ale marudka coraz większa i ręce i wszystko ciągle w buzi mieszkają...
mam nadzieje że się Mamy Oliwierów nie obrażą ..ale muszę zamieścić tą bandę :-)
a tymczasem ja tez idę odpocząć..pozdrawiam Was i miłej nocy :-)
garniturek - rewelacja :) My załatwiliśmy śniadanko przed kościołem, w kościele Zośka pogadała, a po? Spała pięknie ponad 2 godziny :)
OdpowiedzUsuńU nas co niedziele tak kalkulujemy żeby Janek przysnął na mszy..wtedy mniej się nudzi i mniej śpiewa alleluja :-)
UsuńTo Święta, jednym słowem, udane;) Fajnie;)
OdpowiedzUsuń