piątek, 11 kwietnia 2014

nowe umiejętności...

oj...w końcu koniec dnia...Janek już chrapie..w przenośni i dosłownie...
A ja usypiając go na jego ulubionej podusi do karmienia - rogalu - patrzyłam , patrzyłam i nie mogłam się napatrzeć jaki ten mój synio jest już duży...jeszcze niedawno poduszka owa była na niego taka duża..mieścił się zaledwie od zagięcia do zagięcia rogala, niemalże wpadał do środka.

.....a teraz...nogi wystają poza poduszkę i zwisają sobie...choć rzadki to widok bo najczęściej wystawia anteny i łapie jakieś fale...
Jaką długą drogę już przeszliśmy od bezbronnego robaczka do pewnego siebie rozrabiaki... 
Kiedyś dziwiły mnie teksty, ba nawet śmieszyły rozmowy rodziców dzieci  "o matko on podniósł grzechotkę" "ojej on się sam obrócił" ..a teraz już rozumiem, już wiem co to znaczy i zwracam honor... Już wiem jaka duma napawa człowieka jak widzi każdy chociażby najmniejszy postęp swojej pociechy, jak można cieszyć się z "papa", "kosi kosi" jaki to wysiłek dla obojga by pojąc zasady poznawania świata...
Pamiętam jak jeszcze byłam w ciąży i mąż przyniósł ze śmiechem anegdotę i przepowiednię od kolegów w stylu "zobaczysz bracie jakim ważnym tematem staną się dla ciebie kupki"..śmialiśmy się z niedowierzaniem...Jakież było nasze zdziwienie jak te kupki są ważne w życiu noworodka a potem niemowlaka... pamiętam dobrze jak Jaś miał problemy brzuszkowe i każdy sms taty Jasia brzmiał  "była kupa, jaki kolor?" z uśmiechem wspominam te chwile...
A teraz patrzę na mojego śpiącego bączka niczym nie przypominającego tamtej glizdki i dumnam okropnie że jest tak mądry, tak szybko się uczy... dziś zaledwie po 2 dniach zabawy sorterem umie sam włożyć klocka do odpowiedniego otworu...nie to że jest geniuszem i rozpoznaje kształty bo jeszcze nie dorósł ..ale umie już bez problemu włożyć klocek do otworu który mu pokaże..a jeszcze zaledwie wczoraj testował metodę..jak mocniej walnę na pewno się zmieści :-) i z drżącymi łapkami nieudolnie próbował wcelować aż tracił cierpliwość i się złościł... no i sprzątanie idzie mu coraz lepiej ;-)

Dziś też po raz pierwszy przestał burzyć mi wierzę z kubeczków tylko pomagał budować kładąc klocek za klockiem...dorasta mi facet..kurcze aż łza w oku się kręci..
i boję się okropnie...że nie zauważę , nie dojrzę może w ramach uciekającego czasu ,zaganiania , obowiązków, że nie dostrzegę tego w czym jest na prawdę dobry..tego błysku w oku , tego hobby, tej umiejętności którą będzie chciał rozwijać... nie chcę by mój syn spełniał niezrealizowane marzenia moje czy TJ, chciałabym by robił to co kocha i chcę mu pomóc w tym być na prawdę najlepszym..choć dla mnie na pewno będzie wszystko robił naj... tylko żeby aby tego nie przegapić...

6 komentarzy:

  1. Ja również :-) buziaki dla Zosieńki :-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam to samo;) Niecały rok, a tak wiele zmian. Mi się to w głowie nie mieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masakra jakaś..Jasko ma już 11 mcy a ja czyje jakby minęła chwila..a on już taki duzy

      Usuń
  3. Bo dzieciaczki szybko dorastają.... Czasem za szybko. Się nie obejrzysz a z tornistrem będzie do szkoły maszerował

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze nie strasz tym tornistrem bo od razu mam wizję że ma narzeczoną i wyprowadza się z domu :-(
      Zapraszam do obserwowania bloga na g+ oraz facebooku.. Twój blog rewelacja, jeszcze wszystkiego nie doczytałam ale w soboty może trochę nadgonię. pozdrawiamy

      Usuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!