czwartek, 3 kwietnia 2014

Jestem jestem....i bulwersa złapałam...

Jestem..nie zniknęła...ale dopadło mnie jakieś przesileniowe zmęczenie materiału..poza tym jakoś brak mi ostatnio dnia by wszystko ogarnąć...
Te dni minęły mi tak szybko że nawet nie zauważyłam że dawno mnie tu nie było..i wiecie co..najgorsze były te wyrzuty sumienia że powinnam coś napisać ale ni chu chu...nie miałam siły już pod wieczór...
Wcześniej dopadł mnie jakiś stan przedchorobowy - domowe sposoby zadziałały i na drugi dzień jak nowo narodzona się obudziłam...

Ogarnęłam z Jaskiem chałupkę i spacer....zimno było pamiętam...
potem odwiedziłam mnie sąsiadka..dawno się z nią nie widziałam..tak więc miałam okazję do babskich ploteczek co pomogło mi trochę oderwać się od rzeczywistości...Jaśko dał nam pogadać bo biedny zasnął i obudził się niestety o 19... z bólem serca myślałam o tym kiedy on zaśnie potem...ale nie było tragicznie 22.30 już chrapał...
no i musiałam trochę przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej o pracę...ale temat powiedzmy przemilczę...
Dziś zrobiłam sobie chwilkę przyjemności i na szybko poszłam do pobliskiej fryzjerki..to  był mój pierwszy raz u niej więc miałam niezłego stracha...ale nie maiłam kiedy wpaść do "moich dziewczyn" a przecież na tej "rozmowie" musiałam jakoś wyglądać...bo grzywka przysłaniała mi już widok na świat.. fryzura nie wyszła tragicznie więc ogólnie zadowolona jestem z tego że coś widzę....Boszzzz...jaki ten świat teraz piękny ;-)
Tatko z Jaśkiem stwierdzili że jadą ze mną wspierać mnie duchowo..ale tak na prawdę chcieli odbębnić dzisiejszy spacer...dzielnie łazili po starówce w czasie gdy ja wylewałam potoki słów...rozmowa nie zachwyciła mnie i nie ujęła niczym szczególnym więc szybko przeszłam do porządku dziennego poszukując dla Młodego zestawu sprzątającego....
Tak właśnie tak...mój Jasiek chce się bawić w dom... chce odkurzać, zamiatać podłogę i prasować... w domu nie daje już rady bo wyciąga te nasze "dorosłe sprzęty" i sprząta całe mieszkanie...
Doszliśmy do wniosku że musi mieć swój sprzęt chociażby ze względów higienicznych,,
Jakież było moje zdziwienie gdy w całym mieście nie mogłam znaleźć żadnego sprzętu w kolorze odbiegającym od odcieni różu...
Ręce opadają...czy chłopcy są z góry skazani na samochody, karabiny statki kajdanki i wozy strażackie...
czy żaden mały chłopiec nie może bawić się w sprzątanie gotowanie prasowanie itp?
Przecież wiemy że mały chłopiec przebywa statystycznie większość czasu z mamą...a co robią mamy? Zgadnijmy? sprzątają, gotują, prasują, piorą...a te nasze szkraby teraz uczą się od nas powielając pewne wzorce...czy producenci zabawek chcą nam mamom chłopców powiedzieć że te wzorce są złe dla chłopców?
Przecież mamy tylu dobrych kucharzy , piekarzy, fachowców od sprzątania...jak oni się uchowali na samochodach i karabinach...
w obecnych czasach jak to dziś przeczytałam na fanpage'u Matulu matulu  o tym iż nie mamy prawdziwych mężczyzn...ale kto u licha tych mężczyzn wychowuje... przecież to my matki mamy wpływ jakim ten mały chłopiec będzie mężczyzną.... I nie sądzę, iż nauczenie dziecka operowania miotłą, czy pokazanie mu tajników kuchni czy żelazka źle wpłynie na jego rozwój..wręcz przeciwnie..będzie mężczyzną samowystarczalnym i nie traktującym przedmiotowo kobiety i jej obowiązków...z czym mężczyźni w tych czasach mają chyba największy problem... i na pewno gdy Jaśko zechce mieć zabawki przeznaczone z góry dla dziewczynek będę mu kibicować...i chociażbym mu miała kupić najpiękniejsza lalkę na świecie to zrobię to z podniesionym czołem...
Dziś łażąc po tych sklepach nie miałam problemu z powiedzeniem że szukam odkurzacza dla chłopca i żelazka...ale wolałabym żeby nie był to wściekły róż... nic to ...nie znalazłam tego czego szukałam..ale upatrzyłam już w sieci...
na przeczekanie znalazłam tylko małą zmiotkę z szufelką w kolorze czerwonym...Jaś był wniebowzięty gdy zamiatał ze mną ramię w ramię po obiedzie :-) i dla takich chwil warto było przejść pół miasta...szkoda tylko że nie zrobiłam mu zdjęcia..ale nadrobię to jutro....

3 komentarze:

  1. Z fryzjerem, to ja mam jak z lekarzami. Wolę nie ryzykować :P ale mam nadzieję, że Ty będziesz zadowolona

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja się we wtorek wybrałam do fryzjera z raczej średnim efektem, ale nie narzekam, przynajmniej nie mam rozdwojonych końcówek;)
    A co do zabawek, to Filip ma cały zestaw garnków żółto-zielono-czerwonych. Tatuś mu kupił;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha, fajnie, że chłopak polubił takie czynności. Może nie wyrośnie z tego i w przyszłości będzie pomocą domową, przynajmniej nie będzie wymigiwać się od poleceń rodziców. Różowy w ostateczności może być ;)

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!