piątek, 29 sierpnia 2014

..ciągle mnie nie ma...

Wiem, wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że niewiele mnie tu ostatnio...ale wydarzenia z minionych dni i nawał pracy zwyczajnie mi uniemożliwia napisani cokolwiek..a gdy już wysupłam chwile czasu to weny mi brakuje...a przecież nie będę pisać do Was wszystkiego co mi ślina na język przyniesie i zanudzać was moimi wydarzeniami dnia codziennego....

W pracy mam ostatnio sajgon i zamotanie z poplątaniem...sprawy kadrowe...aż szkoda mi gadać...powoli powoli dochodzimy w pracy do pewnych ustaleń.czekam na ostatnie zapewnienia ze strony szefostwa i myślę że jak to się potocznie mówi "będziemy w domu"...
A w domu? W domu nic się nie zmienia...ciągły brak czasu i coraz dłuższe godziny w pracy nie pozwalają na wprowadzenie dobrej organizacji..na czym cierpi zarówno porządek i ja...dosłownie nie mam czasu dla siebie..nawet minutki by wygodnie siąść wziąć książkę wypić kawę i porozmyślać...cierpi też na tym blog...a to dlatego że wszystkie pomysły na ciekawe posty umykają mi przez palce a po paru dniach nie mogę sobie już przypomnieć o czym chciałam pisać...pomyślałam że będę spisywać...ale los jest okrutny i gdy przychodzi wena to w takiej sytuacji że ani zapisać tematu, ani myśli nie mam gdzie i jak...
chyba połakomię się na kalendarz made in Biedronka tzn ten szkolny i zacznę go sobie wieszać na szyi :-)
Ostatnio jestem tak wyeksploatowana "umysłowo " przez pracę że śni mi się ona po nocach i na prawdę nie mogę się skupić na pisaniu...mam nadzieje że już niedługo wszystko się ustabilizuje i wrócę do Was pełna energii...

A co u Jaśka?

Jaśko jest kochany, bardzo grzeczny i uśmiechnięty...czasem oczywiście płacze jak wychodzę do pracy...ale po chwili bawi się już z dziadkiem , babcią lub tatą w zależności kto w chwili obecnej się nim opiekuje...
Powoli przygotowujemy się do jesieni, wyciągamy i pierzemy kurtki, cieplejsze swetry, t-shirty, spodnie. Uzupełniamy garderobę o płaszcze przeciwdeszczowe kalosze i buty jesienne... płaszczyk już mamy..teraz czas na kaloszki...

Tu długo nosiłam się z zamiarem..bo wybór na prawdę duży...ale kalosze to kalosze..mi kojarzą się z czymś ciężkim co zawsze ciągnęłam po ziemi, bo te podeszwy takie grube gumowe ciężkie, pamiętam że zawsze miałam w nich przemarznięte nogi...bo guma nie bardzo chroniła i zabezpieczała przez zimnem...
Dylemat przy wyborze miałam nie byle jaki...na szali położyłam super kolorowe gumiaczki PCV, przyjazne malunki, zgrabne z ocieplaną skarpetą, miłe dla oka a kaloszki lekkie, izolujące od zimna lecz mniej atrakcyjne wizualnie z pianki Eva....te drugie zazwyczaj jeśli chodzi o chłopców z mało atrakcyjną kolorystyką, szare, bure..ale wydające się zdrowsze i co ważne leciutkie jak pióreczko co w przypadku dziecka które dopiero zaczęło przygodę z chodzeniem wydaje się być najrozsądniejsze...
Decyzja podjęta, będą kaloszki piankowe...długo szukałam takich które nie będą ponure..uwierzcie znalazłam...dziś będę zamawiać i jak już przetestujemy dam wam znać ...

Jasiek zatem prawie do jesieni przygotowany..gorzej ze mną :-( ja nie mam na jesień prawie nic...w trakcie macierzyńskiego odwlekałam zakupy..bo przecież nigdzie szczególnie nie wychodzę to po co..lepiej kupić coś młodemu..i teraz jestem w czarnej dziurze...braki w garderobie daje się wyczuć w każdym calu...dosłownie nie mam nic co mogłabym na siebie ludzkiego założyć..jakiś armagedon...widzę to dopiero teraz gdy muszę wychodzić do ludzi...tu tez muszę nadrobić począwszy od butów skończywszy na bluzeczkach, sweterkach i innych takich...

Oj ciężki orzech do zgryzienia mnie czeka...bo zakupów nie lubię....oczywiście zakupów dla siebie..bo Jaskowi mogę kupować bez opamiętania....
Tyle u nas....
Ale obiecuję że jutro mimo iż sobota i w zasadzie nie piszę to czeka już specjalny post... pojawi się między 20-21 więc czekajcie...

źródło



5 komentarzy:

  1. Kup sobie dyktafon i noś przy sobie i jak wpadnie Ci pomysł to nagrywaj :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze...wiesz, że na to nie wpadłam!! Masz absolutną rację...

      Usuń
  2. Ja pomysły albo coś co chce zapamiętać jakaś nazwa produktu, tytuł piosenki, książki, filmu zapisuje najczęściej w notatniku w tel. Tel mam zawsze przy sobie.
    Życzę Ci, żeby powoli wszystko się uspokoiło. A na post czekam niecierpliwie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja jeszcze nie mam dziecka w domu, ale już od dłuższego czasu zamiast kupować cokolwiek sobie,wolę kompletować dziecięcą wyprawkę - i faktycznie sprawia mi to zdecydowanie większą radochę :) Mam nadzieję, że chaos w pracy da się szybko ogarnąć - że będziesz miała więcej czasu dla siebie, Jaśka i bloga :) Czekam niecierpliwie na obiecany post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też tak mam, że myśli i pomysły przeciekają przez palce. A u mnie dyktafon by nie przeszedł, bo nie lubię słuchać swojego głosu;)
    Czekam na post o kaloszkach, bo nam też by się przydały, a zupełnie nie wiem, jak się za temat zabrać;)

    OdpowiedzUsuń

Informuję, iż Twój komentarz będzie widoczny po zatwierdzeniu :-)
Strefa wolna od hejtu i obraźliwych komentarzy!!